31 października 2012

3. Made For You

Przysługa...
Niby drobna rzecz...
Ale kiedy przestaje być tylko drobnostką, a staje się czymś znacznie więcej...
Lepiej uważaj....

Made For You

Zimne powietrze wpadało do mieszkania chłopaka przez uchylone okno w salonie. Sportowiec otworzył je, aby pozbyć się zapachu spalenizny z mieszkania i zapomniał zamknąć. Siedział na kanapie przed telewizorem, oglądając powtórkę meczu NBA i marznął przy tym cały czas. Siatkarz w końcu podszedł do okna, w celu jego zamknięcia i zdziwił się, kiedy ujrzał krajobraz za oknem. Biel. Wszędzie biel. 
W tym samym momencie usłyszał dzwonek do drzwi. Obrócił się w stronę korytarza, a następnie spojrzał na zegar znajdujący się obok okno, przy którym właśnie stał. Wskazywał on 21:38. Bartek odszedł od okna i poszedł otworzyć drzwi, dopiero wtedy, gdy ktoś zadzwonił drugi raz. Przekręcił klucz w zamku i nacisnął klamkę. Pociągnął drzwi do siebie i to co zobaczył przekroczyło jego najśmielsze oczekiwania.
- Klara?! - niemal wrzasnął.
- Hej Bartek - powiedziała cichym głosem i nieśmiało się uśmiechnęła.
Chłopak otworzył drzwi szerzej i przesunął się w stronę ściany.
- Wejdź - rzekł do dziewczyny i ruchem ręki zaprosił ją do środka. 
- Nie, Bartek. Ja tylko przyszłam po swoje klucze do mieszkania. Musiały mi wypaść w samochodzie, gdy wsiadałam do niego pod moim domem.
- Dobrze, możemy sprawdzić, czy są w moim aucie, ale rano, a teraz chodź do środka - powiedział do dziewczyny i widząc, że się nie ruszyła, chwycił ją za dłoń i wciągnął do mieszkania. Zamknął drzwi i zakluczył je, po czym odwrócił się w stronę dziewczyny.
- Bartek, ja nie mogę tu zostać - odpowiedziała sportowcowi.
- Żartujesz sobie?! Wiesz, jak jest już późno?
- Dlatego im szybciej dasz mi moje klucze, tym szybciej będę w domu.
- Rozbieraj się, nigdzie nie idziesz - powiedział stanowczo, po czym minął dziewczynę i poszedł w stronę kuchni. 
- Bartek... - dziewczyna udała się za nim.
- Powiedziałem coś! 
- Ale ja cię praktycznie nie znam, więc dlaczego miałabym zostać? - zapytała, i spojrzała na chłopaka, który w tej chwili gapił się we wnętrze lodówki. Zamknął ją jednak i spojrzał na dziewczynę.
- Bo na dworze jest istna śnieżyca, a do domu masz daleko. 
Klara patrzyła na niego, a jej mina mówiła, że już się przekonuje do pomysłu siatkarza.
- Jutro rano pojedziemy do ciebie, jeśli będziesz chciała i drogi będą przejezdne, a teraz się rozbierz - sportowiec podszedł do dziewczyny i pomógł jej się rozebrać. Zawiesił jej rzeczy na wieszaku, po czym podszedł do niej i chwycił jej dłoń.
Blondynka spojrzała na siatkarza zdezorientowanym wzrokiem, a ten po krótkiej chwili puścił ją i zniknął za drzwiami sypialni.
- Zaczekaj w salonie - usłyszała głos Bartka dobiegający z pokoju.
Dziewczyna posłuchała chłopaka, jednak kiedy ujrzała wystrój pomieszczenia, stanęła jak wryta. Śliczny salonik z pewnością nie był urządzany tylko przez sportowca. Widać tu było trochę kobiecej ręki... architekta.
Blondynka nadal podziwiała pokój, stojąc w bezruchu, kiedy do salonu wparował Bartek, trzymając w ręku gruby koc, który położył na białej sofie.
- Czego się napijesz? - zapytał, idąc do kuchni.
- Bartek daj spokój, ja...
- Czyli kakao - przerwał dziewczynie, wyciągając kubki z szafy.
Ustawił je na blacie, rozlał do nich mleko, a następnie wstawił do mikrofali na określony czas. Spojrzał na blondynkę, która nadal stała po części w korytarzu, po części w salonie.
- Ten koc jest dla ciebie, masz się nim przykryć - powiedział w stronę dziewczyny, gestykulując przy tym dłonią.
- Ale ja nie potrzebuję koca.
- Nie żartuj sobie, jesteś cała zimna.
W tym momencie mikrofalówka dała o sobie znać. Siatkarz wyjął kubki i znowu ustawił je na blacie, by po chwili wsypać po trzy łyżki kakao. Wymieszał zawartości i chwycił przedmiot w ręce, po czym ruszył w stronę salonu.
- A ty nadal tu tak stoisz?! - zapytał, znacząco unosząc przy tym brwi.
- No a co mam robić?
Chłopak odstawił kubki na stoliczek znajdujący się przed kanapą i wziął do rąk koc. Rozłożył go, po czym podszedł do blondynki i owinął nią nim. Dziewczyna nadal stała ni to w korytarzu, ni to w salonie, ale tym razem patrzyła na sportowca przerażonym wzrokiem. Chłopak, kiedy to zauważył, pochylił się nad nią i spojrzał prosto w oczy.
- Co jest?
- Nic - odpowiedziała, odwracając wzrok na lewo. Bartek chwycił dłonią jej brodę i delikatnie obrócił tak, by znowu patrzyli sobie w oczy.
- Przecież widzę - nastąpiła chwila ciszy - jak jest ci zimno to już idę po kolejny koc - powiedział i wyprostował się.
Już miał odchodzić do sypialni, gdy studentka złapała go za nadgarstek. Siatkarz odwrócił się w jej stronę i znowu patrzyli sobie prosto w oczy.
- Chodzi o to, że ja cię praktycznie nie znam, a w tej chwili jestem u ciebie w mieszkaniu i mam zostać tutaj do rana.
- No i wszystko jasne! - wykrzyknął sportowiec i uśmiechnął się szeroko - Więc chcesz iść teraz do domu? O tej godzinie i w takiej pogodzie?
- No nie, ale...
- No widzisz! Wszystko już jest dobrze - podszedł do dziewczyny od tyłu i chwycił ją za ramiona - ty nie chcesz iść - zaczął prowadzić blondynkę w stronę kanapy - ja cię nie chcę puścić - posadził studentkę na sofie i usiadł obok niej - i jest git! - sięgnął po kubki znajdujące się na stoliku i podał jeden z nich dziewczynie.

Siatkarz siedział na kanapie z nogami rozłożonymi przed siebie i prawą ręką położoną na oparciu, a na jego klatce piersiowej znajdowała się głowa blondynki. Dziewczyna spała wtulona w sportowca już od kilku godzin, cały czas będąc szczelnie otulona kocem. Chłopak widząc studentkę, po której widać było, że wciąż jest jej zimno, delikatnie wyswobodził się z objęć Klary i wstał z kanapy. Jak najciszej się tylko dało poszedł do sypialni.
Wyszedł z pomieszczenia po krótkiej chwili, trzymając w rękach dużą i grubą pościel w kolorowe paski i kropki. Podszedł do dziewczyny i przykrył ją kołdrą, po czym wrócił na swoje wcześnie miejsce, siadając na nim powoli, aby nie obudzić blondynki.
Kiedy mu się to udało, powrócił do oglądania, jak to on nazywa, "badziewnych programów" w telewizji, jednak znużony tymi głupotami, zasnął.

Blondynka ociężale otworzyła oczy, a po chwili podniosła głowę, by rozejrzeć się dookoła. Leżała wtulona w Bartka, który odwzajemniał jej uścisk. Oboje byli przykryci jedną kołdrą, a telewizor, przed nimi nadal grał.
Dziewczyna uwolniła się z uścisku chłopaka, usiadła na sofie, która była bardzo wygodna i wyciągnęła telefon z kieszeni spodni, by sprawdzić czas. Momentalnie wstała z kanapy, kiedy ujrzała godzinę, budząc przy tym siatkarza.
- Co się stało? - zapytał sennym głosem, kompletnie zdezorientowany.
- Bartek, ja ci za wszystko bardzo dziękuję, ale teraz muszę już iść - powiedziała Klara w stronę chłopaka i pobiegła na korytarz.
- Iść? - zapytał sportowiec, wstając z kanapy, ale wciąż mrużąc zaspane oczy - gdzie ty chcesz iść?
- No jak to gdzie? Do domu. I tak się spóźnię, ale lepiej późno niż wcale - odpowiedziała studentka zakładając przy tym swoje buty.
- Daj mi chwilkę.
- Po co? - dziewczyna przestała się ubierać i spojrzała na chłopaka.
- Przecież obiecałem, że cię zawiozę.
- Bartek, daj spokój. Dopiero co się obudziłeś, na pewno chcesz wziąć prysznic, zjeść śniadanie w swoim mieszkaniu i zrobić to wszystko w spokoju, no chyba, że wolałbyś u mnie.
- Dobra, spakuję tylko torbę na trening i możemy jechać - powiedział siatkarz i zniknął w sypialni.

Sportowiec brał prysznic w mieszkaniu dziewczyny, która w tym samym momencie chcąc skorzystać z obecności chłopaka w łazience, wciągała jasne jeansy na swoje nogi.
Nagle usłyszała jak drzwi od toalety otworzyły się. Blondynka odwróciła głowę w stronę drzwi, a gdy usłyszała kroki mężczyzny, szybko sięgnęła po beżową bluzkę, która leżała na łóżku. Włożyła ręce w rękawy i już miała przekładać głowę, kiedy do pokoju wszedł Bartek.
- To mówiłaś, że o której musisz być w pra... - przerwał, gdy zobaczył ubierającą się dziewczynę - przepraszam! - krzyknął i odwrócił się bokiem.
- Nic się nie stało - odpowiedziała mu blondynka i założyła bluzkę - to o co się pytałeś? - spojrzała na siatkarza odwróconego tyłem w jej stronę i zasłaniającego sobie oczy dłonią.
- O której masz być w pracy.
- Przed 9 - odpowiedziała sportowcowi i zaśmiała się - Bartek, już się ubrałam, możesz patrzeć.
Chłopak powoli opuścił dłoń sprzed oczu i niepewnie odwrócił się w stronę dziewczyny, która nie mogła się powstrzymać i parsknęła śmiechem. Sportowiec widząc, że blondynka nie kłamie, spojrzał na nią przerażonym wzrokiem.
- Klara, naprawdę cię przepraszam, nie wiedziałem, że...
- Nic się nie stało - przerwała siatkarzowi studentka - a teraz kierunek kuchnia - ruszyła do przodu, a kiedy dotarła do Bartka, ten odwrócił się i wyszedł  razem z dziewczyną na śniadanie.

- Smacznego - powiedziała dziewczyna do siatkarza i zrobiła dużego gryza chleba z nutellą.
- Smacznego - odpowiedział blondynce chłopak i uśmiechnął się do niej szeroko, widząc jak wcina jedzenie.
Zjedli prawie cały bochenek chleba, po czym dziewczyna wzięła się za szykowanie drugiego śniadania. Po przyszykowaniu jedzenia do pracy, spakowała je do torby. Ubrała się jeszcze cieplej i gotowa do wyjścia czekała na Bartka, który guzdrał się niemiłosiernie.

*
Tak jak obiecałam, tak jestem! ;D Trochę zepsułam końcówkę! Wiem i przepraszam! ;P 
Tak poza tym to miło mi, że ktoś w ogóle czyta tego bloga ;D Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo się cieszę, że śledzicie moje wypociny. Następny rozdział postaram się wrzucić do końca tygodnia, ale niczego nie obiecuję! ^^
A teraz tradycyjnie:
Zapraszam do komentowania i przepraszam za błędy! ;D

22 października 2012

2. Viva La Vida


Jedno przypadkowe spotkanie i wszystko się zmienia...
Dzień nie jest już taki jak kiedyś...
Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to...
Że ten dzień może być zarówno koszmarem jak i rajem....
A różni się tylko tym, czy zaufasz osobie dobrej, czy złej...


Siatkarz wszedł do szatni zespołu z Bełchatowa i pociągnął za sobą blondynkę, jednak puścił jej dłoń dopiero wtedy, gdy siedziała na ławce. Położył obok niej swoją torbę treningową, otworzył ją i zaczął czegoś szukać.
- Zdejmij bluzkę - powiedział do dziewczyny, nawet na nią nie spoglądając.
- Słucham?! - dało się usłyszeć kompletnie zdezorientowany damski głos.
- Masz zdjąć bluzkę - odpowiedział zupełnie spokojnym tonem.
- Dlaczego?
- Bo w takim stroju nie możesz pracować.
- Dobra, czyli mam chodzić w samej bieliźnie? - zapytała zirytowana dziewczyna, wstając przy tym z ławki. Stanęła bokiem do niej, a przodem do chłopaka, który nadal szperał w swojej torbie.
- Nie geniuszu. Założysz mój podkoszulek - powiedział siatkarz, wyciągając przy tym jakąś złożoną biało-czerwoną koszulkę, którą podał dziewczynie. - Proszę.
Studentka wzięła od szeroko uśmiechniętego sportowca ubranie i rozłożyła je. Spojrzała na podkoszulek i powiedziała:
- Koszulka reprezentanta Polski z numerem 6...
- W niej zdobyliśmy mistrzostwo Europy - powiedział patrząc na blondynkę, której twarz wyrażała niezadowolenie. Chłopak widząc jej wyraz twarzy zapytał - Nie podoba ci się?
- Jest śliczna, ale...
- Ale co? - przerwał dziewczynie w połowie zdania.
- Jak mam w czymś takim pracować? Wyjdę na jakąś...
- Na kogo wyjdziesz, no? - zapytał, unosząc przy tym znacząco brwi.
- Nie wiem. Może na jakąś wielką fankę Kurka - odpowiedziała, pokazując nazwisko "Kurek" na koszulce.
- Dobra - chłopak przyznał rację dziewczynie - To wymyślimy coś innego.
- Wiesz co? Ty myśl, a ja pójdę do prezesa i zapytam się, czy mogę wziąć wolne na resztę dnia, bo przecież nie zdążę pójść do domu, przebrać się i wrócić do 15...
- O! - krzyknął siatkarz, przerywając dziewczynie, która aż podskoczyła, gdy ten się odezwał. - To jest plan!
- Cieszę się, że ci się podoba - powiedziała, uśmiechając się w stronę siatkarza, by zaraz potem odwrócić się i podążyć ku drzwiom.
- Zaraz, zaraz - chłopak podbiegł do studentki i chwycił ją za przedramię. - A ty gdzie idziesz?
- Do prezesa - odpowiedziała mu blondynka, odwracając się w jego stronę.
- Ja to załatwię - powiedział sportowiec, puszczając dziewczynę i podchodząc do torby, która otwarta leżała na ławce. Spakował swoją koszulkę reprezentacyjną i zapiął zamek. Zdjął kurtkę, którą przez ten cały czas miał na sobie i odłożył na ławkę, by po przewieszeniu przez prawe ramię torby, zawiesić na niej wierzchnią część garderoby. Znowu podszedł do blondynki, która czekała już na niego przy drzwiach i otworzył je, ukazując ręką, że dziewczyna ma wyjść pierwsza. 
- Więc... - siatkarz próbował jakoś zagadać. - Skoro mam cię zwolnić to muszę wiedzieć jak masz na imię.
- Klara - odpowiedziała dziewczyna, delikatnie uśmiechając się pod nosem. 
- Ładnie - powiedział chłopak i uśmiechnął się szeroko do blondynki.
Studentka zatrzymała się przed gabinetem, który jakieś 15 minut temu opuszczała. Zrobiła głęboki wdech i wydech, zamykając przy tym oczy. Chłopak na jej widok uśmiechnął się tylko i powiedział:
- Po co się stresujesz? Spokojnie, ja ci to wszystko załatwię, tylko musisz się wczuć, dobra? - dziewczyna twierdząco pokiwała głową. 
Sportowiec uśmiechnął się i objął blondynkę ramieniem. Zapukał do drzwi i wszedł razem ze studentką nie czekając na zezwolenie.
Wzrok prezesa i rudowłosej dziewczyny siedzących na przeciwko siebie padł na nich. Siatkarz zamknął drzwi i nadal obejmując Klarę, poprowadził mniej więcej na sam środek gabinetu.
- Dzień dobry prezesie - powiedział do swojego szefa i uśmiechnął się w jego stronę. 
- Bartek! Co cię do mnie sprowadza?
- No bo widzi prezes... - nie wiedział jak zacząć.
- Miałam małą awarię z kawą tego oto pana, który stoi po mojej lewej stronie - odpowiedziała na pytanie prezesa blondynka, która pomogła sportowcowi wybrnąć z trudnej sytuacji.
- W związku z tym?
- W związku z tym chciałbym pana prosić o wolne dla Klary na jakieś... - siatkarz delikatnie zmrużył oczy. - O 15 na pewno będzie!
Dziewczyna spojrzała na niego przerażonym wzrokiem, a prezes zaśmiał się na głos i odpowiedział mu:
- No dobrze, ale ma być tu o 15! 
- Dziękuję prezesie - rzuciła w stronę swojego szefa blondynka i uśmiechnęła się szeroko. Chłopak również uśmiechnął się i poprowadził Klarę do drzwi, ale dopiero po wyjściu z gabinetu, przestał obejmować dziewczynę.
- Za 15 minut przed budynkiem - powiedział do studentki, uśmiechając się szeroko. Odwrócił się na pięcie i udał się w stronę wyjścia.

Dziewczyna w czerwonym płaszczu, owinięta czarnym bawełnianym szalikiem, ubrana w ciemne jeansy i brudne od kawy botki, stała przed halą "Energia" i czekała już od ponad 10 minut na chłopaka, z którym się tu umówiła. Rozglądając się co chwila na prawo i lewo, traciła już cierpliwość, której miała dużo. W końcu pod budynek zajechał czarny samochód, z którego wysiadł sportowiec. Podszedł do przeciwległych drzwi i otworzył je na oścież. Spojrzał na blondynkę z szerokim uśmiechem na twarzy i czekał na jej reakcje. Dziewczyna stała przez chwilę bez ruchu, patrząc na siatkarza wściekłym wzrokiem, by po chwili spleść swoje ręce na klatce piersiowej i lekko unieść głowę.
Kiedy mężczyzna zobaczył reakcję Klary zaśmiał się i nadal z bananem na twarzy podszedł do niej. Stanął po jej prawej stronie tyłem do hali "Energia" i pochylił się, by móc szepnąć dziewczynie:
- Będziemy tu tak stać, czy pojedziesz się przebrać? Bo wiesz... Jesteś zwolniona tylko do 15, a jest już sporo po 12 - po wypowiedzeniu tych słów wyprostował się i nadal patrząc na blondynkę, czekał na jej reakcję.
Klara przez krótki moment patrzyła jeszcze przed siebie nie zmieniając wyrazu twarzy, jednak chwilę później spojrzała prosto w oczy Bartka, który uśmiechał się szeroko w jej stronę.
Patrzyła tak w te jego niebieskie jak ocean oczy i sama nie wiedząc dlaczego, ruszyła w stronę samochodu. Chłopak podążył za nią i kiedy usiadła na miejscu pasażera obok kierowcy, zamknął za nią drzwi. Niedługo potem już siedział na fotelu kierowcy i uśmiechając się szeroko, patrzył teraz na blondynkę:
- To gdzie mieszkasz? - zapytał zupełnie normalnym tonem, jakby nic się stało.
- Słucham?! - krzyknęła Klara, odwracając się w stronę siatkarza.
Na jej twarzy teraz oprócz gniewu można było dojrzeć całkowitą dezorientację. Jednak po chwili wpatrywania się w jego oczęta uczucie wściekłości zniknęło na dobre, pozostała tylko dezorientacja.
- Po co ci mój adres?
- Bo chciałaś się przebrać.
- Mieszkam na Grabowej. Jak mnie wysadzisz gdzieś na początku ulicy to dojdę do mieszkania - powiedziała już całkowicie spokojnym tonem, odwracając głowę przed siebie.
- Chyba żartujesz! Ja cię tak urządziłem i teraz muszę odkupić winy, więc jestem do twoich usług - odpowiedział wesołym głosem, chwytając przy tym lewą dłoń Klary i delikatnie całując ją.
Dziewczyna spojrzała na sportowca przerażonym wzrokiem, a on właśnie w tech chwili kładł jej dłoń z powrotem na oparcie. Usiadł wygodnie w swoim fotelu, włączył silnik i ruszył przed siebie.

Klara latała w te i z powrotem po całym mieszkaniu. Nie wiedziała jak ma się ubrać, by wszystko do siebie pasowało, a na dodatek Bartek czekał już od 10 minut w samochodzie pod jej domem. Chciała zaprosić go na kawę, herbatę, sok, cokolwiek, ale się nie zgodził, tylko powiedział, że ma się pośpieszyć, i że on tu zaczeka.
Dziewczyna w końcu wpadła na pomysł w co ma się ubrać. Do ciemnych jeansów, które miała na sobie, założyła pomarańczową bokserkę, a na to kremowy sweter. Po drodze do wyjścia wpadła jeszcze do łazienki, by rozczesać włosy i delikatnie poprawić sobie makijaż. Na korytarzu założyła jeszcze beżowe kozaki, narzuciła na siebie swój czerwony płaszcz i zamknęła drzwi na klucz. Zbiegając po schodach owinęła się w czarny bawełniany szaliczek i wparowała do samochodu chłopaka, krzycząc przy tym zdyszanym głosem:
- Już jestem!
Bartek tylko spojrzał na nią z żalem w oczach, zaśmiał się po cichu i odjechał spod domu niebieskookiej blondynki.

Bartek siedział właśnie na hali i czekał, aż jego koledzy z drużyny i sztab szkoleniowy przybędą na trening, który miał odbyć się za 15 minut. Pierwszy raz od ponad dwóch i pół roku nie spóźnił się na trening, a to wszystko zawdzięcza tej dziewczynie, która siedzi teraz koło niego na trybunach i śmieje się w niebo głosy.
- To wcale nie jest śmieszne! - udawał, że się złości siatkarz.
- Ależ jest - powiedziała wesołym tonem niebieskooka. Tonem, w którym można by było się zakochać, a sportowiec doskonale o tym wiedział.
- Owszem, boję się latać, ale to nie jest powód do śmiechu.
- No, to nie jest powód do śmiechu - powiedziała tłumiąc śmiech - powodem do śmiechu są twoje przygody podczas lotu - kolejny raz wybuchła gromkim śmiechem.
Chłopak tylko spojrzał na nią i odczekał, aż się uspokoi.
- Jesteś takim siatkarskim kibicem? - zapytał po chwili.
- Można tak powiedzieć.
- Więc na pewno wiesz wszystko o siatkarzach.
- Chyba nie wszystko, ale dość sporo - znów się zaśmiała.
- Mogę cię o coś zapytać - powiedział w stronę dziewczyny i spojrzał w jej piękne oczy.
Dziewczyna uspokoiła się i również nie spuszczając wzroku z jego niebieskich jak ocean paczadeł odpowiedziała:
- Pytaj o co chcesz.
- Wiesz tyle o siatkarzach, to na pewno znasz i mnie.
- Tak...
- Skoro wiesz tyle o mnie, to po co cały czas się wypytujesz o takie banalne rzeczy?
- Bo dużo lepiej jest to usłyszeć od ciebie...
Tę konwersację prowadzili cały czas patrząc sobie w oczy, a kiedy się skończyła, nadal nie oderwali od siebie wzroku. Jednak ich twarze były coraz bliżej siebie, a oni sami całkowicie odpłynęli w innych świat. Teraz zamknęli oczy, ale nadal byli coraz bliżej.
- Bartek?! - z tej cudownej chwili wyrwał ich trener chłopaka.
Oboje spojrzeli w kierunku, z którego dochodził zdziwiony krzyk.
- Co ty tu robisz tak wcześnie?!
- Czekam na trening, trenerze - odpowiedział po czym stał z krzesełek, a zaraz potem wyciągnął dłoń ku Klarze.
Dziewczyna spojrzała nie niego ze zdziwieniem, ale zaraz potem uśmiechnęła się, chwyciła dłoń i wstała z trybun. Bartek puścił studentkę, ale razem równym krokiem przeszli z samego końca sali do drzwi.
- Trenerze, to jest Klara - powiedział w stronę trenera, kładąc przy tym swoją rękę na plecach dziewczyny, lekko popychając ją do przodu - jest nową dziennikarką sportową w klubie - spojrzał teraz na dziewczynę i się uśmiechnął, a ona nie pozostała u dłużna.
- Miło mi, trener Jacek Nawrocki - zwrócił się w stronę dziewczyny i uścisnął jej dłoń. Blondynka i tym razem uczyniła to samo.
- To może ja już pójdę - powiedziała w stronę siatkarza i ruszyła w stronę drzwi, by po chwili zniknąć za zakrętem.
*
Witam serdecznie wszystkich i od razu pragnę podziękować za (jak na razie) dwa miłe komentarze i aż tyle wejść! Na prawdę nie spodziewałam się. ;D 
Co do rozdziału to mam nadzieję, że Wam się spodoba. ;) Postaram się pisać je szybciej i dodawać częściej, ale zobaczę na co pozwoli mi szkołą. Następny rozdział najprawdopodobniej pod koniec października bądź na początku listopada ;D

A teraz tradycyjnie: Zachęcam do komentowania i przepraszam za błędy! ;P

14 października 2012

1. Open Your Eyes


Wystarczy jeden moment, aby Twoje życie uległo całkowitej zmianie... 
Tylko jedna chwila i już nic nie jest takie, jakie było...
Całe życie przewraca się do góry nogami...
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie Ty decydujesz...
Nie od Ciebie zależy czy to, co się stanie jest dobre, czy złe...


W środku tygodnia miasto tętniło życiem. Na ulicach Bełchatowa można było dostrzec nie tylko spieszących się gdzieś mieszkańców, ale także wolno maszerujących ludzi, którym najwidoczniej nie przeszkadzała tak wczesna godzina.
Z tłumu wyróżniał się pewien wysoki ciemnowłosy mężczyzna ze słuchawkami na uszach, który szedł wolnym krokiem ze spuszczoną głową, całkowicie pogrążony w swoich myślach i ze sportową torbą przewieszoną przez prawe ramię. Sportowiec mieszkał tu od blisko 4 lat, więc drogę z domu na halę "Energia", gdzie za chwilę miał mieć swój pierwszy dzisiaj trening, przechodził mechanicznie. Nogi, które same go prowadziły skręciły w prawo.
Młodzieniec zrobił kilkanaście kroków i pod wpływem nagłego bólu w klatce zatrzymał się. Ból zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. Sportowiec momentalnie ocknął się ze swoich rozmyślań i zdezorientowanym wzrokiem spojrzał przed siebie, zdejmując słuchawki z uszu i wieszając je na szyi. Wokół latały dziesiątki białych kartek całe zapisane czarną czcionką. Chłopak odprowadził wzrokiem opadające dokumenty, aż te nie dotknęły chodnika i wtedy ujrzał młodą dziewczynę. Kobieta miała średniej długości blond włosy, a ubrana była w czerwony płaszczyk i czarny bawełniany szalik, który całkowicie owijał jej szyję. Dziewczyna prawie  klęcząc, starała się szybko zebrać zapisane kartki. Młodzieniec nie wiele myśląc ukucnął przy niej i pomógł w zbieraniu papierów. Młoda kobieta spojrzała na niego i delikatnie się uśmiechnęła, po czym wstała i sprawdziła stan swojego projektu.
Sportowiec uczynił to samo. Spojrzał na nią i uśmiechnął się delikatnie, podając przy tym kartki, które przed momentem pozbierał z ziemi. Blondynka zabrała od niego resztę swojego projektu, popatrzyła się na niego i odwzajemniła uśmiech. Rzuciła jeszcze tylko w stronę chłopaka: "dziękuję", patrząc w te jego niebieskie jak ocean oczy i minęła ciemnowłosego mężczyznę. Przeszła parę kroków, kiedy usłyszała za sobą strasznie męski głos:
- To wszystko? Żadnego przepraszam?
Dziewczyna odwróciła się i idąc teraz tyłem, uśmiechnęła się wesoło. Spojrzała w także uśmiechniętą twarz sportowca i odpowiedziała mu:
- Przepraszam, ale bardzo się spieszę i nie mam czasu teraz z panem rozmawiać. A jeśli chodzi o zderzenie to to nie była moja wina.
Znowu się odwróciła i zaczęła truchtać w swoich botkach na koturnie, co wywołało jeszcze szerszy uśmiech na twarzy chłopaka, jednak po chwili znów założył na swoje uszy słuchawki, odwrócił się i nadal z wielkim bananem na twarzy ruszył na trening, na który najprawdopodobniej przez to wydarzenie się spóźni.

- Wreszcie jesteś! - krzyczała rudowłosa dziewczyna na widok swojej bliskiej koleżanki. - Dzwoniłam do ciebie setki razy! Dlaczego nie odbierasz?
- Przepraszam, nie słyszałam - odpowiedziała blondynka i z uśmiechem na twarzy podeszła do znajomej, by ucałować ją w policzek.
- A coś ty taka wesoła? Stało się coś?
- Czy się stało czy nie, nie ma to teraz znaczenia. Chodź, bo już jesteśmy spóźnione - próbowała się wymigać od odpowiedzi dziewczyna w czerwonym płaszczu.
- Klara...
- Aneta... - powiedziała blondynka, która właśnie w tej chwili próbowała zamaskować swój uśmiech na twarzy. Pojawił się on mimowolnie na myśl o wydarzeniu sprzed kilkunastu minut.
- Klara, no! Ty coś ukrywasz, a ja muszę wiedzieć co! - krzyknęła lekko podirytowanym tonem rudowłosa.
- Dobra! Wygrałaś! - mówiła Klara, śmiejąc się przy tym ze swojej koleżanki. - Nie ma w tym nic takiego, ale...
- Ale jednak jesteś z tego powodu szczęśliwa - przerwała jej w połowie zdania Aneta i znacząco uniosła brwi.
- Później ci opowiem, a teraz już chodź, bo się spóźnimy gamoniu! - powiedziała blondynka, chwytając swoją koleżankę za rękę i ciągnąc ją w stronę miejsca, w które muszę się udać.

Sportowiec wyszedł z szatni w czarnej bluzce z logo PGE Skry Bełchatów na lewej piersi i numerem 7 po prawej stronie oraz takiego samego koloru spodenkach do kompletu. Przeszedł korytarzem kilkanaście kroków, skręcił w lewo i znalazł się na hali sportowej. Jego koledzy z drużyny siedzieli lub stali wokół trenera, który miał im wiele do powiedzenia, jednak kiedy ujrzał młodzieńca przestał mówić, splótł ręce na klatce piersiowej i patrzył na chłopaka wściekłym wzrokiem.
- Dzień dobry trenerze - powiedział młody mężczyzna, i jak gdyby nigdy nic podszedł do stolika, na którym znajdowała się apteczka z różnego rodzaju maściami i plastrami, i oparł się o niego.
Trener nadal miał ręce spleciona na klatce i patrzył na chłopaka, jednak tym razem lekko zdezorientowanym wzrokiem.
- Bartoszu, jaką masz dzisiaj wymówkę? - zapytał  powrócił do swojego wściekłego spojrzenia.
Na te słowa sportowiec uśmiechnął się, a cała drużyna momentalnie spojrzała na niego i wraz z trenerem oczekiwała odpowiedzi.
- Powiedzmy, że miałem malutką stłuczkę - przerwał ciszę panującą na hali, a uśmiech nadal gościł na jego twarzy.
- Stłuczkę? - zapytał zdezorientowany mężczyzna, ubrany w to samo co Bartek, tyle że jego numerem na koszulce była 2.
- Spokojnie, nic mi nie jest. Możemy wracać do treningu - na te słowa trener tylko pokiwał z niedowierzaniem głową i kontynuował swoją wypowiedź, a twarz sportowca cały czas wyrażała szczęście.


- Studiujesz dziennikarstwo sportowe, tak? - zapytał prezes, u którego obecnie siedziałam w gabinecie.
- Tak jest.
- Ale pracujesz w radiu jako zwykła dziennikarka?
- Tak.
- Więc dlaczego chcesz mieć praktyki właśnie tutaj?
- W radiu można mnie usłyszeć przez godzinę i to raz w tygodniu. Dostałam się tam, bo byłam najlepszą studentką w poprzednim semestrze.
- Dobrze, ale dlaczego chcesz mieć praktyki właśnie tutaj?
Przez chwilę zapadła niezręczna cisza. Po Klarze nie było widać, że nie wie co odpowiedzieć. Patrzyła na prezesa wzrokiem, który mówił, że jest pewna siebie.
- Jestem najlepszą studentką, nie tylko na trzecim roku. A PGE Skra Bełchatów jest najlepszą drużyną, nie tylko w Polsce. To jest idealne połączenie - powiedziała blondynka, która przez cały czas patrzyła na prezesa takim samym wzrokiem.
Mężczyzna siedzący w fotelu na przeciwko młodej dziewczyny najpierw ze zdziwienia otworzył oczy szeroko, by później uśmiechnąć się do niej. Wstał z krzesła i podał w stronę kobiety rękę.
- Witamy na pokładzie - powiedział do niej nadal z uśmiechem na twarzy.
Blondynka również wstała i uścisnęła dłoń prezesa.
- Kiedy mogę zacząć? - zapytała puszczając rękę  swojego nowego szefa.
- Od zaraz.
Na te słowa kobieta uśmiechnęła się delikatnie i wyszła z gabinetu, do którego przed sekundą weszła jej bliska znajoma. Blondynka oparła się o ścianę i w końcu mogła odetchną z ulgą. Nie było po niej widać strachu, jaki tak naprawdę czuła. Doskonale umiała ukrywać swoje uczucia, tyle że to nie zawsze można nazwać zaletą.


Trening na siłowni minął mu szybko. Głównie dlatego, że cały czas myślał o tej dziewczynie, którą spotkał dzisiejszego ranka.
Odświeżony po kąpieli siatkarz szedł teraz korytarzem w stronę głównego wyjścia. Na samo wspomnienie o dzisiejszej "stłuczce", uśmiech pojawiał się na jego twarzy. Sportowiec, który w prawej dłoni trzymał tekturowy kubeczek z kawą skręcił w prawo i momentalnie się zatrzymałam, a cała zawartość kubeczka wylądowała na bluzce kobiety, która cudem uniknęła zderzenia z mężczyzną.
- Aaaa! - krzyknęła kobieta pod wpływem nagłego uczucia gorąca na swoim ciele.
Chłopak puścił kubeczek, w którym było jeszcze trochę kawy, a ta chwilę później znajdowała się na czarnych botkach dziewczyny.
- Przepraszam! - powiedział wystraszonym głosem w stronę poszkodowanej, po czym przerażonym spojrzeniem spojrzał na nią. Dziewczyna uczyniła to samo, tyle że zamiast przerażonego miała wściekłe spojrzenie.
- To znowu pan?! - na te słowa siatkarz uśmiechnął się szeroko.
- Tak to ja, a pani co tu robi?
- Staram się pracować, ale w takim stroju....
- Chodź, coś się zaraz wymyśli - rzucił w stronę blondynki sportowiec i łącząc jej dłoń ze swoją poprowadził w stronę szatni drużyny PGE Skra Bełchatów.

*

Tak oto po 1,5 miesiąca wrzucam rozdział number 1! Mam nadzieję, że Wam się spodoba. 

Zachęcam do komentowania i przepraszam za błędy! ;D