29 marca 2013

20. Lost


Cały bagażnik wypełniały kartony, w których mieściły się różnorakie przedmioty z bełchatowskiego mieszkania. Tylne siedzenia zajmowały walizki z ubraniami, tymi starymi i  tymi zupełnie nowymi, ciążowymi. 
Blondynka zajęła już miejsce w samochodzie i czekała tylko na Sebastiana, który guzdrał się jak zwykle. Odwróciła głowę w prawo, by jeszcze raz, ten ostatni raz spojrzeć na dom.
Miała z nim związanych tyle wspomnień...
To tu przyjechała po tragicznej śmierci swoich rodziców, tu poznała swojego najlepszego przyjaciela, tu przeżuła swój pierwszy pocałunek i tu poznała, jakie życie jest naprawdę. 

Samochód ruszył. Przejeżdżając przez bełchatowskie ulice, wyobrażała sobie drobną dziewczynę, która szła beztrosko, z uśmiechem na twarzy, zupełnie nic nie wiedząc o brutalnym świecie.
Spotykasz faceta, który wydaje się być naprawdę miłym i uprzejmym gościem. Przepuszcza cię w drzwiach, słodko uśmiecha się na twój widok, odwozi po pracy do domu, każe ci zostać w swoim mieszkaniu, kiedy za oknem panuje istna śnieżyca...
Później wyznaje ci miłość. Mówi, że cię kocha, że zna cię od dawna i już wtedy się w tobie zauroczył. Istny miód na twoje delikatne serce...
Czeka. Nie wiadomo na co, jak się w przyszłości okaże, ale czeka... W końcu nadchodzi ten dzień. Wyznajesz mu miłość i myślisz, że będziecie szczęśliwie już na zawsze, razem. Mylisz się...
Wchodzisz do domu, żeby obwieścić mu cudowną nowinę. "Zostaniesz ojcem!" - masz ochotę krzyknąć. Zawsze o tym marzyłaś, chciałaś, aby ojciec twoich dzieci był dobry i kochał cię nad życie. Wchodzisz do pokoju i już wiesz, że świat jest zły. Bardzo, bardzo zły...
Kobieta w blond włosach, siedząca obok swojego najlepszego przyjaciela, nie jest już tą szczęśliwą dziewczyną, czekająca na swojego księcia z bajki, który przyjedzie po nią na białym rumaku.

Klara otworzyła drzwi do swojego nowego mieszkania i od razu nowy wystrój rzucił jej się w oczy. 
Zwykłe, białe ściany poszły w niepamięć. Teraz wszędzie panowały pastelowe barwy. 
Przemierzając nowy korytarz, stanęła przed drzwiami dawnego gabinetu Sebastiana. Rzadko do niego wchodziła, ale z tego co pamiętała, był dosyć duży. W sam raz na pokój dla matki z dzieckiem.
Mężczyzna objął ją ramieniem, żeby dodać nieco otuchy. Cała ta sytuacja była dla blondynka strasznie ciężka i chwilami miała wrażenie, że lepiej by było wyjechać bez słowa. na przykład do Niemiec. W końcu język już znała. 
Chłopak nacisnął klamkę i powoli popchnął drzwi. 
Jasnożółte ściany, na których wisiały białe ramki na zdjęcia, a w środku nich obrazy Klary i Sebastiana. Beżowe firanki w oknach, tulipany w wazonach i wielki, biały i puszysty dywan na podłodze.
Śnieżnobiała pościel na jasnym łóżku, przykryta na skraju ciemnozielonym kocem złożonym w prostokąt. Dziesiątki poduszek w odcieniach pastelowej zieleni, jasnego pomarańczu i ciemnego brązu.
Dziewczyna przeszła przez próg, będąc nadal w objęciach swojego przyjaciela.
Na przeciwka łóżka, prze ścianie stała biała kanapa, na której leżały pastelowe poduszki. Nad nią półki z książkami, różnymi: dla dzieci i dla starszych.
Przeszła dalej i zobaczyła łóżeczko dla dziecka. Stało tuż obok wielkiej jasnej szafy, częściowo zasłonięte przez wysokiego mężczyznę.
"Bartek?", pomyślała od razu, jednak ta myśl momentalnie znikła z jej głowy, kiedy owy mężczyzna odwrócił się twarzą w ich stronę.
- A właśnie - zaczął Sebastian. - Samemu byłoby mi trudno urządzić pokój dla ciebie, więc poprosiłem o pomoc kumpla. To jest Bruno. Studiuje grafikę, ale ma jakieś tam pojęcie o architekturze wnętrz - uśmiechnął się delikatnie.
Student podszedł do dziewczyny i z szerokim bananem na twarzy wyciągnął dłoń, którą następnie pocałował.
- Bruno Kamiński - podniósł się do pionu. - Wiele o tobie słyszałem, Klaro. Oczywiście wiele dobrego.
*
W końcu coś w miarę w terminie ;) 
Dobra, zacznijmy od tego, że został już tylko 1 rozdział i epilog (chyba podzielony na dwie części), a później pożegnamy się z Klarą ;D
Nie będę wstawiać zdjęcia Kamińskiego do bohaterów, ale pokaże Wam go tutaj. <yeah!> 
Ta da! Przed państwem Bruno Kamiński!


To może coś o nim opowiem, skoro nie będzie go w bohaterach? ;> 
Urodził się 3 grudnia 1988 roku w Poznaniu. Jest w jednej połowie Włochem, a w drugiej Polakiem. Studiuje grafikę na jednym z uniwersytetów w Warszawie. Ma młodszą siostrę Sofię (ur. 1992 r.), która studiuje architekturę wnętrz. Interesowała się nią od najmłodszych lat i przez pewien okres czasu udało się tą pasją zarazić brata, jednak później za sprawą swojego wujka Włocha zaczął się interesować grafiką.

To tyle na temat przystojniaka, który może odegrać ważną rolę w życiu Klary. W następnym będzie przeskok w czasie, a później... sami zobaczycie :D

PS Nie wiem, ile osób posiada moje gg, ale śmiało, przyznać się! :D Kto myślał, że Bruno to potomek Bartosza K.? ;>

PS 2 Następny będzie już po świętach, więc mam dla Was życzenia, co prawda wyszukane z netu, ale mi się bardzo spodobały :D

Mówi zając do baranka – jaka piękna to pisanka.

Wtem z jajeczka wyszła kurka, nastroszyła swoje piórka.
Biega głośno, krzyczy, że wesołych świąt Wam życzy.


25 marca 2013

19. Hurts Like Heaven


Szła przez miasto, pozwalając, aby łzy beztrosko spływały po jej policzkach. Starała się nie przejmować przechodniami, którzy głupio mierzyli ją wzrokiem, jakby robiła coś wbrew prawu. 
Nie zwracała uwagi na to, jak idzie. Popychała przechodniów, zderzała się z przedmiotami, które stawały jej na drodze i przechodziła przez zatłoczoną ulicę na czerwonym świetle. Wszystko byleby jak najszybciej znaleźć się w domu.

Oparła się o ścianę i beztrosko osunęła na podłogę. To zadziwiające jak w jednej chwili może runąć czyjeś życie. 
Wydawałoby się, że niektórzy ludzie są bardziej odporni na ból i zranienie. Po tym co przeszli,  niewiele rzeczy jest w stanie ich załamać. Powody, przez które większość ludzi na Ziemi traci "sens do życia", są przy ich tak banalne, że aż śmieszne. 
Miliony pytań przechodziły Klarze przez głowę. "Co teraz będzie?", "Powiedzieć Kurkowi prawdę?", "Wyjechać?"... To chyba byłoby najrozsądniejsze wyjście.
Wzięła swoją komórkę do ręki i odszukała jeden z kontaktów, do którego tak często dzwoniła. Przyłożyła słuchawkę do ucha i czekała, aż usłyszy dźwięk jego głosu. Odebrał po zaledwie dwóch sygnałach, jakby wyczekiwał jej telefonu.
- Witam, witam kochaniutka. W końcu raczyłaś zadzwonić - już na wstępie przywitał ją jakże miłym i wyrozumiałym tonem. - Co tam u ciebie słychać?
- Wyjeżdżam - oznajmiła dziewczyna prosto z mostu, bez większych zahamowań.
- Ale jak to? Czemu? Co się stało?
- To nie jest rozmowa na telefon - zbyła go studentka. 
Miała racje, taką wiadomość powinno się powiedzieć prosto w twarz, a nie przez jakieś głupie urządzenie. Wiedziała już, co zrobi Sebastian, kiedy się dowie. Opieprzy, przytuli i pomoże. Zawsze tak było, odkąd pamiętała.
- Kiedy masz zamiar wyjechać?
- Za niecały miesiąc, jak tylko skończę studia.
- I dokąd chcesz jechać?
- Jeszcze nie wiem - fakt, to był istny spontan. Ale z jakiegoś powodu wydawał jej się najlepszym rozwiązaniem. - Mieszkanie w Bełchatowie należy do ciebie, więc...
- Dobrze, zajmę się tym.
- Dziękuję - szepnęła, dusząc się łzami, które cały czas spływały jej po policzkach.
- Ty płaczesz?!
- Nie, ja tylko... - pociągnęła nosem, próbując jednocześnie powstrzymać kolejną falę nadchodzących łez. - Mam katar.
- I tak ci nie wierzę - odpowiedział, a w słuchawce dało się usłyszeć dźwięk upadającego krzesła. - Będę za kilka godzin.

- Że co kurwa?! - wrzasnął Sebastian, momentalnie wstając z kanapy. - Ten pieprzony dupek cię zdradził?!
- Lepiej usiądź, bo to jeszcze nie koniec - odpowiedziała dziewczyna nadzwyczaj spokojnie. Przez te kilka godzin, w których czekała na swojego przyjaciela, uspokoiła się. Nadal chciała zabić Kurka, za to, co jej zrobił, ale mogła już zwyczajnie podzielić się z kimś swoimi odczuciami. Chłopak posłusznie zajął miejsce obok niej i spojrzał na nią z troską. Bał się, widziała to w jego oczach. Skoro zdrada nie jest najgorszą rzeczą, która się jej przytrafiła, to co nią jest, myślał. - Jestem w ciąży. Z nim.
Szok. Jeden wielki szok przepełnił go od stóp, aż do głowy. Później już tylko przybywały kolejne emocje: gniew, rozczarowanie i troska. 
- Zabiję gnoja - wycedził w końcu przez zaciśnięte zęby. - Jest już martwy - ledwo dokończył to zdanie, a już szedł w kierunku drzwi. Droga stąd do domu Kurka jest długa, ale on niestety przyjechał samochodem, przez co dostanie się tam jeszcze szybciej.
- Sebastian, nie! Nie zrobisz mu nic! Proszę! - ruszyła za nim. Owszem, chciała zabić siatkarza, za to, co jej zrobił, ale przecież ona go... kochała. - Ja wiem, że jest z niego skurwiel, że ja pierdolę, ale to jednak jest... jest ojciec mojego dziecka. 
- Który miesiąc?
- Początek trzeciego...
- Za późno - powiedział niemalże szeptem, jednak dało się to usłyszeć.
- Na co za późno?!
- Jak tylko zaliczysz wszystkie egzaminy przeprowadzasz się do mnie. Nie pozwolę, żebyś została z tym wszystkim sama. Lepiej zacznij się już pakować.

No to witam ;) Moja nieobecność nie była chyba, aż tak długa ;D 
Na co jest za późno? ;> Jak myślicie? ;> (tego raczej nie dowiecie się w następnych rozdziałach ;D) 
Jeszcze kilka tygodni się ze mną pomęczycie, ale później będzie już tylko Wiktoria, która SIĘ ROZKRĘCI!
A właśnie! Jest nowy na Love's Lookin' Good On You ! ;D

13 marca 2013

18. Hands Open


Sezon klubowy dobiegł końca. Bełchatowianom nie udało się obronić tytułu Mistrza Polski i musieli się zadowolić jedynie srebrny medalem.
Siatkarz dostał kilka dni wolnego, żeby móc nabrać sił przed sezonem reprezentacyjnym. Dziewczyna natomiast zakończyła swoje praktyki w klubie i mogła się skupić na ukończeniu studiów i pracy prezenterki radiowej. 
Blondynka siedziała na kanapie w mieszkaniu Bartka, z głową położoną na jego klatce piersiowej. Sportowiec prawą ręką obejmował dziewczyną w pasie, a drugą bawił się pilotem, latając z jednego kanału na inny. Od dłuższego momentu nie zamienili ze sobą słowa, słuchając tylko jakiegoś głosu z telewizora. Ta cisza panująca w mieszkaniu nie była niezręczna, ale też nie można powiedzieć, że im nie przeszkadzała.
- Co byś zrobił, gdybym była w ciąży? - odezwała się dziewczyna zupełnie normalnym tonem, jakby stwierdzała, że ma ochotę na placki ziemniaczane.
- A jesteś? - zapytał siatkarz łamiącym się głosem, w którym dało się wyczuć przerażenie. Klara oderwała głowę od ciała chłopaka i usiadła na kanapie, tępo patrząc przed siebie. Sportowiec położył jej dłoń na ramieniu. - Klara... - dodał, na co ona powoli i nieśmiało obróciła twarz w stronę chłopaka.
- Niewykluczo... - nie zdążyła dokończyć zdania, bo siatkarz zerwał się na równe nogi. 
- Ale jak to niewykluczone?! Przecież uważaliśmy! - zaczął nerwowo chodzić między kanapą a blatem kuchni, który był połączony z salonem. Co chwila niespokojnie przeczesywał włosy, mrucząc pod nosem "niemożliwe" lub "to nie może być prawda". - Masz numer do ginekologa? - w końcu zatrzymał się i zapytał dziewczynę, która już odchodziła od zmysłów. Twierdząco pokiwała głową i wyjęła z torby telefon. - Umów się, najlepiej na jutro.

- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym z tobą szedł? - po raz setny siatkarz zadał to samo pytanie.
- Tak, jestem pewna - odpowiedziała spokojnie i z uśmiechem blondynka. Po tamtej przerażonej dziewczynie, która wczoraj siedziała na kanapie w mieszkaniu chłopaka, nie było już śladu. 
- Wiesz co, zawiozę cię - stwierdził Bartek i ruszył do sypialni po klucze od swojego samochodu.
- Bartek, mówiła ci, że się przejdę! Nie denerwuj się tak! - studentka próbowała przelać odrobinę swojej pozytywnej energii na dwumetrowca, ale to nie skutkowało. Podeszła do chłopaka, który właśnie wyszedł z pokoju. Wspięła się na palce i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. - Anetka dzwoniła. Chciała porozmawiać z tobą na temat jakiejś sesji. Powiedziałam jej, żeby wpadła do ciebie i ci potowarzyszyła, kiedy mnie nie będzie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz?
- Nie skądże. Już nie mogę się doczekać - skłamał, wymuszając uśmiech na twarzy.

Dźwięk dzwonka rozległ się po całym mieszkaniu. Chłopak momentalnie poderwał się z kanapy i podbiegł do drzwi, które otwierając, prawie wyrwałby z zawiasów.
- Aaa... To ty - zmarniał na widok rudowłosej dziewczyny i odszedł z powrotem do salonu, zostawiając otwarte drzwi.
- Miłe powitanie, kochanie - stwierdziła dziewczyna i weszła do mieszkania sportowca. - Możesz mi powiedzieć, kiedy w końcu nie będę musiała wymyśla jakiś wymówek, żeby się z tobą spotkać? - zapytała siadając na kanapie obok Bartka.
- Wydaję mi się, że chyba wcale...
- Jak to wcale? - podniosła głos studentka fotografii, niespokojnie zerkając na siatkarza.
- Jest możliwość, że... 
- Że?
- Że będę ojcem... A Klara będzie matką.
- Tego to się nie spodziewałam - odpowiedziała, rozluźniając trochę mięśnie, ale nie zmieniając tonu swojego głosu na bardziej złośliwą. 
- Ja też się tego nie spodziewałem. Szczególnie teraz kiedy...
- To nie musi oznaczać końca - spojrzała na sportowca, unosząc jedną brew.
- Myślisz? - zapytał, delikatnie uśmiechając się pod nosem. 
Dziewczyna wyszczerzyła się do siatkarza i przybliżyła swoją twarz do jego. Delikatnie musnęła usta sportowca, by po chwili zostać wręcz porwaną w stronę sypialni.

Przekręciła klucz w drzwiach i weszła do mieszkania swojego chłopaka. Szczęśliwa starała się to robić jak najciszej, żeby sprawić niespodziankę Bartkowi. 
Na palcach podeszła pod drzwi sypialni i z hukiem je otworzyła, krzycząc: "Niespodzianka!", jednak mina jej zrzedła gdy zobaczyła...
Aneta - jej przyjaciółka ze studiów leżała, naga, w objęciach osoby, którą kochała. W ramionach osoby, która sama niedawno mówiła, że ją kocha.
Z trudem powstrzymywała się od płaczu, jednak doskonale wiedziała, że nie mogła okazać słabości. 
- To ja może zostawię was samych - zdołała wykrztusić tylko te kilka słów i wyszła. Tak po prostu, zwyczajnie wyszła.
Siatkarz momentalnie wyrwał się z łóżka. Pobiegł w stronę dziewczyny, po drodze zakładając bokserki i jakieś szorty z materiału.
- Klara! Czekaj!
- No co?! - krzyknęła, odwracając się w jego stronę. Teraz już nie wytrzymała i po jej policzku mimowolnie spłynęła pierwsza łza, a zaraz za nią kolejne.
- Czy ty... jesteś...
- Nie - skłamała bez zawahania, odwróciła się i odeszła...
*
Nie wiem, czy tak miało być, ale chyba nie jest źle. Mniej więcej o to chodziło :D 
I teraz takie pytanie do Was! ;D Skoro Klara skłamała, że nie jest w ciąży, to znaczy, że jednak jest... I to pytanie brzmi: "Jak myślicie, co stanie się teraz z Klarą?" ;D Czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzu, a następny.... 
Myślę, że najpierw coś dodam na ' Love's lookin' good on you :D

7 marca 2013

17. I Won't Give Up


Są razem już prawie dwa miesiące... 
W sercu obojga od niedawna działo się coś dziwnego.
Ona kiedy tylko spojrzała na Bartka, czuła się tak, jakby patrzyła na swoje szczęście. Całe jej ciało przeszywało nagle ciepło. Nigdy w życiu tak się nie czuła. Coraz częściej się zastanawiała, co to za uczucie. Coraz częściej też zaczynała się przekonywać, że to miłość.
On z każdym dniem brnął dalej w ten romans. Przez pierwszy tydzień miał wyrzuty sumienia, lecz potem... Potem one umilkły, a on nie powstrzymywał się przed niczym. Bezkarnie wychodził z Anetą na spotkania w środku miasta, a później kończyli, albo u niego, albo u niej.

Nastał 18 marca. Po wczorajszej wygranej 3:0 z Arkasem Izmir musiał stoczyć bój o pierwsze miejsce; o jedno ze swoich największych marzeń. 
Stał na boisku i czekał na pierwszy gwizdek. Każdy z zawodników miał świadomość, że tylko trzy, a może aż 3, wygrane sety przez własną drużynę i upragniony tytuł należy do niego. Każdy też miał świadomość, że nikt nie podda się tak łatwo. To będzie prawdziwa walka.

Przegrał. Mimo, że przez cały czas dawał z siebie wszystko to... przegrał. Podczas ceremonii rozdania nagród miał łzy w oczach. Co z tego, że dostał indywidualną nagrodę skoro... przegrał. 
Jedyne na co miał teraz ochotę, to rozpłakać się jak mała, bezbronna dziewczynka. Nie mógł jednak tego zrobić. Nie na oczach dziewczyny, kochanki, kibiców... Nie na oczach całego świata, który patrzył na niego nie tylko na hali, ale również na ekranach telewizorów.
Podszedł do band reklamowych znajdujących się równolegle do bocznego wejścia. Za nimi, przy jednym ze stołów siedziała blondynka. Jej wyraz twarzy również wyrażał rozpacz, ale nie tak straszną jak Bartka. Siatkarz był w głębi duszy załamany i zrozpaczony, ale umiejętnie dusił w sobie te emocje.
Dziewczyna spokojnie zamknęła laptop, w którym przez cały mecz spisywała wydarzenia z danego seta. Spojrzała przed siebie, a kiedy ujrzała sportowca zmierzającego ku, niej mimowolnie uśmiechnęła się pociesznie.  Wstała od stołu i podeszła do band, by stanąć twarzą w twarz ze swoim chłopakiem. 
Opuszkami palców dotknęła policzka siatkarza, który był mokry, czerwony i rozgrzany od wysiłku. Uśmiechnęła się ponownie, tym razem szerzej i odważniej, ale nie pokazała rzędu swoich białych jak perły zębów.
- Kocham cię - szepnęła, wpatrując się w niebieskie oczy siatkarza, który w tej chwili zamarł. - Przepraszam, że mówię ci to dopiero teraz, powinnam była wcześniej... 
W jego głowie zrodził się mętlik. Nie wiedział już co ma myśleć, co ma robić.
Dziewczyna, której niedawno wyznał miłość, teraz zrobiła to na co powinien od dawna czekać...

Jeśli się kogoś kocha, nie skrzywdzi się tej osoby... Jeśli się kogoś kocha, nie zdradzi się tej osoby... Jeśli się kogoś kocha, jest się gotów oddać za nią życie...
Za kogo on by je teraz oddał? Kogo on teraz kocha?
Tą osobą jest... Aneta.
*
Przepraszam, że tak długo mnie nie było ;) Wrzucam szybki i krótki ( ;( ) rozdział, który jest już jednym z ostatnich... Chociaż sama nie wiem ile ich będzie :D 
Jak myślicie, jakie będzie zakończenie? ;> Mogę jedynie dodać, że trochę się pokomplikuje :D Znacznie bardziej niż teraz... :D