30 grudnia 2012

11. Beneath Your Beautiful


Było już grubo po północy, kiedy autobus z graczami z Bełchatowa zajechał pod halę "Energia". Szybka wygrana 3:0 z zespołem z Częstochowy sprawiła, że z twarzy zawodników, jak i całej reszty, nie znikał uśmiech. Jednak była dwójka takich, którzy nie potrafili tak wybitnie okazywać tę radość ze zwycięstwa jak reszta.
Dziewczyna przez całą drogę siedziała, głową opierając się o szybę i udawała, że czyta jakąś książkę, ale tak naprawdę myślała. Cały świat przestał się dla niej liczyć, kiedy przypominała sobie rozmowę ze swoim najlepszym przyjacielem o jej dziecinnym związku. Zastanawiała się też jak mogła się wpakować w takie bagno. Kto jest na tyle mało odpowiedzialny i rozważny, by po, nawet nie tygodniu, znajomości i zaledwie kilku spotkaniach przespać się ze współpracownikiem, a potem związać się z nim w jakimś głupawym związku, które , tak naprawdę, jedno z nich nie traktuje poważnie? Zresztą kto by traktował?!
Chłopak w autobusie cały czas wymuszał na swojej twarzy uśmiech z wcale nie śmiesznych żartów kolegów, których nawet nie słuchał. W głowie cały czas przewijały mu się słowa 'swojej dziewczyny' o ich pseudo związku. Miała rację, że nie podchodzi do tego na zbyt poważnie, ale też nie chodziło mu o sam seks. Musiał się zdecydować, czy chce, aby coś z tego wyszło, czy może chce sobie całkowicie odpuścić. Jeżeli przestanie pchać się w ten związek to musi go po prostu zakończyć, a jeżeli chce nadal w nim tkwić, to musi zacząć okazywać.

Bartkowi nie dawało to spokoju. Nie wiedział co ma robić, a przecież nie mógł wymagać od blondynki, żeby to ona uczyniła ten pierwszy krok, żeby to ona zdecydowała za niego, co ma wybrać.
Rozmyślał tak nad tym, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Momentalnie odwrócił głowę, by spojrzeć na zegarek. 2:12. W dodatku w nocy. Wstał cicho z kanapy w salonie, którą zajmował i podszedł do wizjera. Zerknął przez niego i stanął jak wryty. Szybko jednak otrząsnął się i otworzył drzwi wejściowe, ustępując miejsca dziewczynie na korytarzu.
Klara, przez której ramię przewieszona była mała torba, i która w przy brzuchu ściskała mocno jakiś przedmiot łudząco podobny do książki, wparowała do mieszkania siatkarza, nie witając się z nim nawet po drodze. Rzuciła tylko: "Musimy pogadać", wieszając swój płaszcz i ruszyła w stronę salonu, po drodze zapalając światło.
W tym czasie sportowiec zdążył zamknąć drzwi i podążył za nią. Prawym bokiem oparł się o ścianę, z dłońmi schowanymi w kieszeniach spodni. Jednak kiedy dziewczyna, poklepując ręką miejsce obok siebie, spojrzała się na niego, zajął miejsce obok niej. Trzymana przez nią książka okazała się albumem ze zdjęciami.
- To jestem ja, zaraz po moich narodzinach - powiedziała pokazując pierwsze ze zdjęć w albumie. - Przyszłam na świat w 20-tego lutego w Berlinie, bo tam też mieszkali moi rodzice. Nie, nie są oni Niemcami. Po prostu... Nie wiem czemu tam zamieszkali i nigdy się też nie dowiem. - Przewróciła kilka kartek i pokazała następne zdjęcie. Bartek przez cały czas, nieco zdziwiony nagłą wizytą dziewczyny, przyglądał się jej poczynaniom, ale też z wielką uwagą słuchał jej opowieści. - To zdjęcie zrobił mi tata, kiedy nie chciałam zjeść pomidorowej. Do tej pory jej nie cierpię. Ble! - zrobiła kwaśną minę, przyprawiając tym samym Bartka o mimowolny uśmiech na twarzy. Znowu przewróciła kilka kartek i pokazała jedno ze zdjęć. - Mój pierwszy wypad na rowerze. Był tak cudowny, że nie wsiadłam na niego przez kolejne 5 lat.
- Dlaczego? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Ponieważ tu w Bełchatowie nad jeziorem, pragnę zaznaczyć, że była wtedy późna wiosna, zahaczyłam kołem o 3 centymetrowy krawężnik. Przewróciłam się z rowerem na ziemie, a następnie przeturlałam, sama, bez mojej maszyny, prosto do jeziora. Efekt? Przeziębienie przez blisko dwa tygodnie. - Chłopak zaśmiał się głośno, jednak dziewczyna nie przejęła się tym i kontynuowała dalej. - A to zdjęcie zrobiła mi mama, kiedy zwinęłam jej kosmetyki i postanowiłam odważnie się pomalować w tajemnicy przed nią. Ładnie, prawda? - pokazała na zdjęcia małej blondynki w dwóch kiteczkach po bokach czubka głowy, której buzia cała jest wymalowana ok szminki i tuszu do rzęs.
- Pięknie! - odpowiedział siatkarz bardzo zachwycony makijażem małej dziewczynki. Objął ramieniem dużą dziewczynkę, która siedziała obok niego i słuchał dalszej opowieści Klary, która wyraźnie posmutniała.
- Był piątek 28-go stycznia 2000 roku. Miałam wtedy prawie 10 lat. To było rocznica ślubu mich rodziców. 12-sta - po policzku dziewczyny spłynęła łza. Jedna z pierwszych dzisiejszego wieczoru.
- Nie musisz mówi, jeżeli nie chcesz - powiedział z troską w głosie sportowiec, jednak blondynka nie przejęła się nim i mówiła dalej przez łzy.
- Wyszli do kina na jakiś film i zostawili mnie samą. Byłam nadzwyczaj odpowiedzialna i samodzielna jak na swój ówczesny wiek. Powiedzieli, że wrócą przed 22 i... nie wrócili. Czekałam na nich do późna, ale w końcu padłam z wyczerpania. Później jedyne co pamiętam to, kiedy policja przyszła do naszego mieszkania z jakąś starą babką i zabrali mnie na komisariat. Okazało się, że moi rodzice nie żyją - nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre. Bartek przytulił ja mocno do siebie, a ona nadal uparcie mówiła o tym, co sprawiało jej tak straszny ból. - Jakiś pijany kierowca wjechał w nich, kiedy chodnikiem wracali do domu... do mnie. Zginęli na miejscu. Razem. Potem z komisariatu odebrała mnie najlepsza przyjaciółka mojej mamy i zabrała mnie tu, do Bełchatowa, gdzie zamieszkałam razem z nią. Tak się złożyło, że miała syna w podobnym wieku do mojego. Nazywał się Sebastian Wielebski, znasz go? - zapytała, ale nie czekała na jego odpowiedź. - Było mi strasznie ciężko przyzwyczaić się do tego wszystkiego. Nowa szkoła, nowe miasto, nowy adres. Nowe życie, można powiedzieć, tyle że bez moich rodziców. Prawie jak przeprowadzka.
- I co było dalej? - dopytywał siatkarz, kiedy Klara zamilkła na moment.
- Zaprzyjaźniłam się z Sebą. Był dla mnie jak brat, zresztą teraz też jest. Wszędzie chodziliśmy razem.  Gdzie widziałeś jego, tam byłam i ja, i odwrotnie. Razem chodziliśmy na bale w szkole, festyny, mecze, czy też cokolwiek innego. A potem okazało się, że jego mama ma raka... Ja miałam 18 lat, a Sebastian 20, kiedy zmarła po 3-letniej walce z nowotworem. Nasi rodzice leżą na cmentarzu w Bełchatowie. Często ich odwiedzam, praktycznie zawsze, kiedy mam czas - spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się nikle przez łzy. - To koniec mojej mega skróconej historii życia. No cóż... Na mnie już chyba czas - próbowała wstać z kanapy, ale Bartek jej na to nie pozwolił, łapiąc ją za dłoń i przyciągają ponownie na sofę. Objął ją ramionami, mówiąc, że nigdzie nie idzie.
Trwali tak w uścisku przez długi czas, aż oboje nie pogrążyli się w śnie.
*
Witam Was serdecznie. Już jutro sylwester, a później nowy rok, więc życzę Wam wszystkiego co najlepsze w tym nowym roku! ^^ ;**
Co do opowiadanie, to tak jakoś dla mnie krótki ten rozdział, nie wiem, kiedy pojawi się następny, ale pojawi się na pewno! ;d
A teraz (przez dwa poprzednie rozdziały zapomniałam, więc wybaczcie ;D) tradycyjnie:
Zapraszam do komentowania i przepraszam za błędy! ;)

PS Zaczęłam pisać nowe opowiadanie 'Love's Lookin' Good On You'! :D Pierwszy rozdział pojawi się już dzisiaj, bądź jutro, więc wyczekujcie! :D Jest on pisany zupełnie innym stylem i z innej perspektywy :D
PS2 Nowy blog jest niesamowicie podobny do blogów Sil., która mam nadzieję, że się na mnie nie obrazi, że skopiowałam jej pomysł (prooooooooooszę :)), więc powiem całkiem szczerze (mam nadzieję, że żadna z Was się na mnie nie obrazi), że wszystkie blogi, które czytam są dla mnie inspiracją w tym co tam stworzę, ale Sil. z Jej blogami natchnęła mnie najbardziej. Także tamtego bloga dedykuję wszystkim moim czytelniczkom, ale właśnie w szczególności tej jednej jedynej! ;**

23 grudnia 2012

10. Set The Fire To The Third Bar


- Przede mną nic nie ukryjesz - stwierdził chłopak i wpakował ostatni kęs pizzy do ust. - Zbyt dobrze się znamy.
- No, ale jak?! - dziewczyna ponowiła pytanie, gestykulują rękoma, które uniosła do góry. Sebastian tylko  uśmiechnął się cwaniacko i położył na plecach. - No powiedz... - dodała i przesunęła się bliżej niego.
- Od wtorku siedzisz dłużej w łazience - zaczął wyliczać. - Do domu wracasz zawsze uśmiechnięta. Całymi godzinami gapisz się w telefon i znikasz na noc - stwierdził, a na jego twarzy znów pojawił się ten cwaniacki uśmieszek. Blondynka nie poruszyła się nawet o centymetr i, patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem, analizowała wypowiedziane chwile wcześniej przez chłopaka słowa. W końcu spojrzała na niego z niedowierzaniem i delikatnym uśmiechem pod nosem.
- A tak naprawdę? - zapytała, wciąć patrząc na Sebastiana jak na idiotę. 
- Wczoraj rano jak się spieszyłaś do rzekomej pracy - powiedział, podkreślając słowo "pracy" gestem rąk - z torebki wypadła ci paczka prezerwatyw - dodał i spojrzał na Klarę, oczekując jakiejś reakcji, ale ta tylko gapiła się na niego zszokowanym wzrokiem i wielkim bananem na twarzy. - Nigdy nie uprawiasz seksu z kim popadnie - stwierdził na sam koniec i uśmiechnął się.
W tym momencie studentka nie wytrzymała i wybuchła gromkim śmiechem, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Sebastian faktycznie znał ją na wylot, ale, mówiąc o seksie, rozwalił dziewczynę na łopatki. W końcu bardzo rzadko zdarza się taka prawdziwa przyjaźń damsko-męska, gdzie jedno zna najbardziej intymne szczegóły drugiego.
Śmiech studentki ucichł, a jej radość gdzieś znikła. Spojrzała na swojego przyjaciela i chwilę później położyła głowę na jego klatce piersiowej. 
- Byłeś u mamy? - zapytała ni z tego ni z owego, całkowicie zmieniając temat.
- Codziennie - odpowiedział i objął ramionami studentkę. 
W jednej chwili atmosfera z wesołej stała się ponura. Wspomnienie o rodzicach dla obojga było bardzo trudne, jednak zawsze wspierali siebie nawzajem. To właśnie to pozwoliło im przetrwać te trudne okresy w ich życiu.
- Jestem głupia - stwierdziła po chwili ciszy jaka zapadła w mieszkaniu.
- Nie mów tak...
- No, a jak inaczej nazwiesz dziewczynę, która uprawia seks ze swoim chłopakiem. Dodam jeszcze, że tego chłopaka zna od kilku dni - Sebastian nic nie odpowiedział. Studiował psychologie i dobrze wiedział, że w momentach zwątpienia najlepiej jest się wyżalić drugiej osobie. A kto byłby lepszy od przyjaciela i psychologa w jednym? - Zachowujemy się jak małe dzieci! - Klara kontynuowała swoje użalanie. - Jak typowe małolaty z podstawówki! No może oprócz seksu, on jest dla starszych - blondynka wyswobodziła się z uścisku chłopaka i usiadła koło niego. - Dorośli ludzie tak nie postępują. Dorośli powinni być odpowiedzialni! A przede wszystkim dorośli powinni dobrze znać swojego partnera! Wiesz... - zwróciła się do Sebastiana, spoglądając na jego twarz - dzisiaj poprosiłam Bartka, aby opowiedział coś o sobie.
- I co? Opowiedział? - wtrącił się w końcu mężczyzna.
- No właśnie nie! Znaczy... Opowiedział, ale wszystko to można wyczytać w Wikipedii. Ba! Nawet więcej dowiem się z niektórych wywiadów lub artykułów!
- To może najpierw ty mu opowiedz o sobie?
- Historia mojego życia jest tak przygnębiająca, że uciekł by, po usłyszeniu pierwszego zdania - stwierdziła, a Sebastian parsknął śmiechem. 
- Przesadzasz...
- Naprawdę?! To posłuchaj i powiedz czy nie zwiejesz - postanowiła. - Jestem sierotą. Podwójną. Mieszkałam w dwóch miejscowościach, w których umarło troje bardzo bliskich mi ludzi... 
- Jak tak to powiesz, to nawet głuchy od ciebie zwieje - stwierdził drwiąco mężczyzna i usiadł obok dziewczyny. - Przecież Bartek nie jest dzieckiem - powiedział poważniejszym tonem.
- Nie znasz go... - odpowiedziała dziewczyna i spojrzała prosto w brązowe oczy Sebastiana. - Zresztą ja też nie... - dodała szeptem.

Zapełniony graczami Skry Bełchatów, sztabem szkoleniowym i zarządem autobus ruszył do Częstochowy sprzed miejscowej hali sportowej.
- To wszyscy? - zapytał zdziwiony mężczyzna, kiedy drzwi autobusu zamknęły się.
- Bartek, a kogo ty byś jeszcze tu chciał - odpowiedział siatkarz siedzący obok niego, który właśnie wyjął z plecaka paczkę chipsów. - Kierowca jest, zawodnicy są, sztab jest. Nic więcej do wygrania meczu nie potrzeba.
- A kto będzie relacjonował mecz w internecie?
- Klara, ale ona dojedzie w niedziele rano, bo przecież jutro ma program w radiu.
- Jaki program? - zdziwienie chłopaka, było coraz to większe, a z każdą następną informacją bardziej marszczył swoje brwi.
- No ten, który prowadzi. Co tydzień w sobotę jest transmisja o 22 chyba. Nie słuchałeś nigdy? Mówię ci, gada genialnie!!

Było już dawno po godzinie 22, gdy po mieszkaniu dziewczyny rozległ się dźwięk telefonu komórkowego. Blondynka spojrzała na wyświetlacz i czym prędzej nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak? - zapytała, udając, że nie domyśla się w jakiej sprawie dzwoni mężczyzna.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego to od Mariusza, muszę się dowiadywać informacji na twój temat?! To on jest w końcu twoim chłopakiem, czy ja?! - usłyszała głos wyraźnie złego na nią siatkarza.
- No właśnie... Kto wie o mnie więcej? Kapitan twojego zespołu, czy ty sam? - odpowiedziała lekko podirytowanym tonem. Bartek nic nie odpowiedział. - Chyba już sobie odpowiedziałeś na to pytanie. A teraz zadam ci następne. Myślisz, że jego obowiązkiem jest coś o mnie wiedzieć, czy, że robi to z własnej niewymuszonej woli? - znowu zapadła cisza.
- Klara... - odezwał się sportowiec, po dłuższej chwili milczenia.
- Co Klara? Nie mam zielonego pojęcia co ty planujesz i czy przede wszystkim traktujesz ten pseudo związek poważnie, ale ja tak robię. Przepraszam, taką już mam naturę, że gdy coś robię na to sto procent! - moment przerwy. - Jest już późno, idź spać - dodała milszym tonem, jednak nadal wskazującym na jej irytacje i nacisnęła czerwoną słuchawkę.
Studentka zamknęła oczy i westchnęła głęboko. Zbierało jej się na płacz, jednak chciała być silna.
- Bartek? - usłyszała zmartwiony głos swojego przyjaciela.
- Nie, ksiądz proboszcz - odpowiedziała zdenerwowana.
Chłopak zaśmiał się pod nosem i objął dziewczynę ramieniem.
- Wszystko będzie dobrze - dodał szeptem i pocałował blondynkę w czoło.
*
No to jest 10. rozdział. Może nie do końca taki jakbym chciała, ale... JEST! ;D
W ostatnim rozdziale zapomniałam dodać, że postać Sebastiana jest już w zakładce "bohaterowie", więc mówię teraz. ;)
No i oczywiście jutro Wigilia, więc chciałabym Wam z całego serca życzyć zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia! Abyście nie przytyły ani grama, a najadły się do syta! (nikogo nie urażając) Żebyście otrzymały mnóstwo wymarzonych prezentów! I oczywiście, żeby Wasi ulubieni siatkarze byli najlepszymi z najlepszych! ;D

15 grudnia 2012

9. Ask Me How I Am



- Myślisz, że postępujemy słusznie? - zapytała blondynka, kiedy siatkarz składał pocałunki na jej nagim ciele. Leżała na prawym boku, tyłem do sportowca i była przykryta kołdrą, jednak ramiona miała na wierzchu. - Od zawsze Sebastianowi mówiłam wszystko! Każdy najmniejszy szczegół z mojego życia, a teraz? Musimy przed nim ukrywać nasz związek. A właściwie to tylko ja muszę, bo ty się z nim nie widujesz - czekała na odpowiedź chłopaka, jednak ten nadal pozostawiał pocałunki na jej szyi. Odwróciła się więc na plecy i spojrzała na mężczyznę z poważną minę, ale w jej oczach zobaczyć można było nutkę złości. - Bartek! Czy ty mnie słuchasz?!
- Oczywiście, że cię słucham - odezwał się siatkarz, odrywając się na krótką chwilę od ciała Klary. Jednak moment później przysunął się bliżej dziewczyny, opierając swoją lewą dłoń na jej biodrze i znowu zostawiając pocałunki na szyi studentki.
- Bartek. Ja naprawdę się martwię.
- Dobrze - odpowiedział sportowiec i lekko urażony położył się na plecach koło blondynki. - Ale kochanie, to ty nie chciałaś nikomu o tym mówić - spojrzał na studentkę, która wpatrywała się w sufit. - Mam ci przypomnieć, jakie były twoje argumenty?
- Nie - dziewczyna obróciła głowę w lewo, gdzie napotkała wzrok chłopaka. - Nie musisz. Doskonale pamiętam.
- Nie przejmuj się już tym tak - nakazał miłym tonem siatkarz i objął blondynkę, wcześniej przewróciwszy się na prawy bok. - Jak przyjdzie odpowiednia pora, to oznajmimy to całemu światu! - dodał, zabawnie wyolbrzymiając ostatnie dwa słowa. Dziewczyna zaśmiała się z niego, a on także z bananem na twarzy delikatnie pocałował studentkę w policzek.
- Aaaa! - udała krzyk. - Pomocy! Jakiś wysoki mężczyzna mnie molestuje!
- Molestuje, tak? - zapytał przez zaciśnięte zęby, jednak nadal śmiejąc się. - Zaraz będziesz molestowana - stwierdził i w tej samej chwili przytłoczył dziewczynę swoim ciężarem, na co ona zaśmiała się głośno. 

Drzwi od łazienki otworzyły się i po chwili w salonie ukazała się postać wysokiego mężczyzny, który miał na sobie jedynie szare bokserki. Niebieskim ręcznikiem pocierał swoje dopiero co umyte włosy, a jego ruchy eksponowały każdy idealnie wyrzeźbiony mięsień jego ciała. Taki widoki nie robiły jednak wrażenia na pewnej blondynce siedzącej na kanapie w tym pokoju, w którym znajdował się siatkarz, i która nogi oparła o stolik do kawy, nie zważając na to, że nie jest u siebie. W dłoniach trzymała zalany do połowy kawą kubek z logo PGE Skry Bełchatów.
Dziewczyna wzrok wbity miała w kubek, a myślami była w odległym świecie. Nawet nie zauważyła, kiedy jej chłopak wszedł do pomieszczenia. Z zamyśleń wyrwał ją dopiero głos sportowca.
- Nad czym tak myślisz?- zapytał z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Nad niczym - odpowiedziała bez namysłu studentka, odwracając się w stronę pół nagiego mężczyzny, który właśnie ruszył w stronę okna znajdującego się za sofą. Wyjrzał przez nie i od razu odwrócił się na dźwięk swojego imienia. - Bartek, opowiedz mi coś o sobie.
- O sobie? - ruszył w kierunku kanapy, o którą chwilę później opierał się dłońmi. Blondynka siedział teraz bokiem do oparcia i patrzyła jak chłopak zastanawia się nad tym, co ma powiedzieć. - Nazywam się Bartosz Kurek - odpowiedział po dłuższej chwili, uśmiechając się od ucha do ucha. - Na drugie mam Kamil. Urodziłem się w Wałbrzychu 29 sierpnia 1988 roku, ale wychowałem się w Nysie. Moi rodzice to Adam i Iwona, no i jeszcze mam młodszego brata Kubę - stwierdził i odszedł od sofy w kierunku sypialni.
Mina blondynki nie wyrażała zadowolenia, wręcz przeciwnie. Studentka była zła, że siatkarz w taki sposób podchodzi do jej prośby. Jednak po chwili uspokoiła się i znowu powróciła do tematu.
- A możesz powiedzieć coś więcej? - zapytała, jednocześnie wstając z kanapy i idąc w stronę sypialni. W dłoni cały czas trzymała kubek z kawą, które pewnie dawno już wystygła.
- Kotku, ale co mam więcej powiedzieć - odpowiedział błagalnym tonem i przełożył koszulkę przez głowę.
- Dobrze - rzuciła w stronę siatkarza i oparła się o framugę drzwi. - Skoro nie chcesz nic mówić, to nie mów - dodała i pokierowała się do kuchni, gdzie wylała resztkę kawy do zlewu, a następnie umyła naczynia.

Drzwi wejściowe trzasnęły, budząc chłopaka, który zasnął przed telewizorem około dwóch godzin temu.
- Wróciłam! - po mieszkaniu rozległ się radosny krzyk kobiety, a chwilę później dziewczyna o blond włosach z polikami różowymi od zimna weszła do kuchni. - Dzisiaj na kolacje będzie spaghetti - oświadczyła i położyła na blacie siatki z zakupami, aby chwilę później rozłożyć wszystkie produkty po szafkach i szufladach.
- Ty masz zamiar je zrobić?! - zapytał lekko zaspany mężczyzna, który właśnie pojawił się w kuchni, na co dziewczyna skinęła głową na znak pozytywnej odpowiedzi. - O matko... - wydobyło się z ust chłopaka, a jego dłoń od razu zakryła głowę. Jednym słowem facepalm!
- Co?! Nie wierzysz w moje umiejętności kulinarne? - zadała pytanie studentka, odwracając się przodem do Sebastiana i kładąc ręce na biodra. Na jej twarzy po raz pierwszy od dzisiejszego dnia pojawił się delikatny uśmiech.
- No coś ty!! Jak ja mógłbym nie wierzyć w twój talent do gotowania?! - bronił się chłopak i schował ręce do kieszeni, z których po krótkiej chwili wyciągnął swój telefon komórkowy. - To jaka pizza dzisiaj na kolacje?
- No wiesz co... - blondynka dała mężczyźnie kuksańca w bok, następnie wyciągnęła garnek z jednej z szafek, zalała go wodą i wstawiła na gaz.

Po mieszkaniu rozległ się odgłos rzucanego o ziemię garnka, a moment później również wściekły głos blondynki: "Ja pierdole!!". Chwila ciszy i kolejny raz dźwięk rzucanego garnka, tyle, że do zlewu.
Rozłożony na kanapie chłopak, nie pytając co się stało, sięgnął do kieszeni i wybrał numer miejscowej pizzerii.
- Z czym? - krzyknął do dziewczyny, która od dobrej godziny nie wychodziła z kuchni.
- Byle bez mięsa - odkrzyknęła i trzasnęła drzwiami jednej z szafek.

 Nie czekali długo na pizzę, która przyjechała po niecałych 20-stu minutach. Formalnością było tylko zapłacenie za jedzenie i zjedzenie go, bo cała reszta była już gotowa.
- To co mi chciałaś powiedzieć? - zapytał Sebastian i ugryzł kawałek pizzy.
- Skąd wiesz, że chciałam cię o coś zapytać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna, skutecznie maskując swoje zdziwienie. Wiedziała, że jej najlepszy przyjaciel zna ją jak własną kieszeń, ale nie sądziła, że będzie w stanie odczytać jej zamiary.
- Zbyt dobrze cię znam, żebyś mogła coś przede mną ukryć - kolejny kawałek pizzy powędrował do jego buzi. - No, ale dobra... Co chcesz mi opowiedzieć o swoim nowym chłopaku? - zapytał i uśmiechnął się do blondynki, która teraz już nie ukrywała zaskoczenia, o jakie przyprawiło ją pytanie. Na sam widok miny studentki, z ust chłopaka wydobył się gromki śmiech, jednak zdołał go lekko uspokoić, aby móc kontynuować swoją wypowiedź. - Wiesz co ci powiem, Klaruś? Powinienem być na ciebie zły.
- Powinienem?
- Ale ja jestem z ciebie dumny! W końcu nie każdy zna kogoś na tyle, by doskonale wiedzieć co druga osoba myśli - ugryzł kolejny kawałek pizzy.
- Jesteś nienormalny - stwierdziła Klara i oboje wybuchnęli gromkim śmiechem.
*
Rozdział w końcu się pojawił! Przepraszam, że tak długo, ale niestety - brak czasu ;/ Dlatego też i rozdziały będą się pojawiały coraz rzadziej ;)
Nie jest to mój ulubiony rozdział, ale nie myślcie sobie! Akcja dopiero się rozkręca! ;D

1 grudnia 2012

8. Finally Found You




Dziewczyna leniwie podniosła powieki i westchnęła głęboko. Gdyby nie lampki nocne po obu stronach łóżka w pomieszczeniu panowały by egipskie ciemności. Światło raziło tak bardzo, że blondynka instynktownie zamknęła oczy, a następnie przewróciła się na drugi bok.
Wyczuła zapach perfum. Jego perfum. Na twarzy studentki od razu zagościł delikatny uśmiech. Przy Bartku niczego się nie bała, czuła się bezpiecznie.
W tym momencie przypomniała sobie fragment dzisiejszej nocy, o którym chyba już nigdy nie zapomni. Swoją drogą to był najprzyjemniejszy moment ostatnich 24 godzin, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie nowy dzień.
Wczorajszego ranka siłowała się ze swoim najlepszym przyjacielem o swoją kołdrę, leniwie wstała z łóżka, a potem, myśląc, że się spóźni do swojej "pracy", uszykowała się w tempie ekspresowym, bijąc swój życiowy rekord. Następnie wielkoduszny Sebastian podwiózł dziewczynę, zatrzymując się samochodem kilka ulic od miejsca pracy blondynki. Odprowadził ją pod sam budynek, a później w gabinecie studentki wypili razem kawę i co chwilę wybuchali gromkim śmiechem na wspomnienia dawnych lat. Około południa siatkarz zaprosił Klarę na randkę, a potem? Potem dziewczyna pamiętała tylko swój strach.
W głowie blondynki pojawiały się obrazy z horroru, które kilka godzin wcześniej sportowcowi udało się uśpić.
Studentka chciała przytulić się do chłopaka i, jak to uczyniła przed kilkoma godzinami, zasnąć w jego bezpiecznych i umięśnionych ramionach. Posunęła się trochę na prawą stronę łóżka i podniosła lewą dłoń, aby dotknąć Bartka i znów móc zasnąć, jednak, kiedy dziewczyna opuściła rękę, ta walnęła o łóżko, nie napotykając żadnego ciała na swojej drodze.
Trochę zdziwiona blondynka otworzyła oczy i...

Jak oparzona wybiegła z pokoju ze łzami w oczach.
- Bartek? - po mieszkaniu rozniósł się piskliwy głos dziewczyny, który wyrwał z rozmyśleń chłopaka, opierającego się nad szklanką wody w kuchni. Uniósł głowę i przeleciał wzrokiem po pokoju, ale w panujących ciemnościach, niczego nie dostrzegł. - Bartek jesteś tu? - znów dało się usłyszeć łamiący głos blondynki.
Siatkarz przestał opierać się o blat w kuchni i ruszył w kierunku sypialni, skąd wybiegła studentka. Z każdym kolejnym krokiem szedł coraz to szybciej.
-Klara? - zapytał, wchodząc na korytarz i poczuł jak ktoś rzuca mu się na szyję. Nie myśląc zbyt wiele przytulił ją mocno do siebie, a ona pociągnęła kilka razy nosem. Czuł na twoim torsie łzy dziewczyny, więc zaczął gładzić ją po plecach, próbując trochę uspokoić. - Ciii. Już dobrze - powiedział i pocałował blondynkę w czoło.
Studentka rozluźniła uścisk na szyi sportowca i otarła dłonią pojedynczą łzę, płynącą po jej policzku. Zrobiła dwa kroki do tyłu i spojrzała na siatkarza, pociągając nosem.
- Co tam robiłeś?
Chłopak westchnął głęboko i przejechał ręką po swojej czuprynie.
- Przepraszam - odpowiedział po chwili ciszy, jaka zapadła w mieszkaniu.
- Za co?
- Za to co zrobiłem - krótka przerwa i kolejny głęboki wdech. - Dobrze wiem, że masz chłopaka i wyglądacie na szczęśliwych, ale ja naprawdę nie chciałem... To nie powinno...
- Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj... - przerwała wypowiedź siatkarza Klara i nieco rozbawiona kontynuowała - ja mam chłopaka?
- Sebastian. Jest twoim chłopakiem, prawda? - pytanie zadane przez Bartka, tak rozbawiło blondynkę, że złapała się za bolący od śmiechu brzuch. - To on nie jest twoim chłopakiem?!
- Nie! Fuj! Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?!
- Wyglądacie na parę - odpowiedział zdziwionym tonem mężczyzna i zmarszczył brwi, jednak w ciemnościach nie dało się tego dostrzec.
- Bartek... - zrobiła krok do przodu. - Mogę cię z ręką na sercu zapewnić... - zbliżyła się o kolejny krok do chłopaka. - Że nie jestem w żadnym związku, więc twoje sumienie jest już czyste - uśmiechnęła się, ale jej reakcji również nie można było dostrzec w ciemnościach. - Bartuś? - odezwała się po krótkiej chwili ciszy, a  wskazującym palcem prawej ręki zaczęła jeździć po nagim torsie sportowca. - Nie chce ci się może spać? - chłopak zaśmiał się na słowa studentki, objął ją ramieniem i razem udali się do sypialni.

Mimo błękitnego nieba, na którym nie było ani jednej chmurki, na dworze panował mróz. Minusowa temperatura sprawiała, że poliki blondynki, a także jej uszy i palce u rąk były czerwone i straszliwie piekły.
- To chyba był zły pomysł, żeby iść do pracy na piechotę - przerwała panującą od dłuższej chwili ciszę i  zakryła swoje usta i nos bawełnianym szalikiem.
- Chyba masz rację - odpowiedział sportowiec i z szerokim uśmiechem spojrzał na studentkę, jednak szybko z powrotem wbił swój wzrok w zlodowaciałą ziemię.
Między blondynką, a wysokim ciemnowłosym mężczyzną znowu zapadł cisza, której żadne z nich nie miało zamiaru przerwać.
- Chciałam ci podziękować, za to co dla mnie zrobiłeś - dziewczyna odważyła się w końcu odezwać. - To było takie...
- Bohaterskie? Kochane? Słodkie?
- Miałam na myśli miłe, ale skoro uważasz, że takie były to nie ma sprawy. Nic nie mówię - stwierdziła i uśmiechnęła się, zerkając jednocześnie w stronę Kurka, który patrzył na nią z przymrużonymi oczami, jednak mimo to, w jego oczach dało się ujrzeć wesołe iskierki.
- A ponoć to ty jesteś dziennikarką - powiedział, nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Nie do końca jeszcze jestem, ale co to ma do rzeczy? - dziewczynę wyraźnie zaskoczyły słowa siatkarza do tego stopnia, że zatrzymała się po boku chodnika.
- Powinnaś chyba znać więcej słów, które określają mój charakter - nachylił się delikatnie nad blondynką, a na jego twarzy zawitał szczery uśmiech.
- A ty jesteś sportowcem, więc chyba powinieneś mieć trochę mięśni - po tych słowach to blondynka szeroko się uśmiechała do siatkarza, a ten zaś patrzył na nią lekko przymrużonymi oczami i powagą wymalowaną na twarzy. Skądś już znała tę miną i doskonale pamiętała skąd.
- Lepiej zacznij uciekać, bo jak cię dorwę to... - nie zdążył dokończyć zdania, bo studentka już ruszyła w te pędy przed siebie. - Pożałujesz! - krzyknął Bartek, ruszając do pościgu za nią.
Drobna blondynka sprawnie mijała kolejnych przechodniów, co chwila spoglądając za siebie. Wysoki mężczyzna miał z tym trochę więcej problemów, jednak dzięki swoim długim nogom był coraz bliżej dziewczyny. Kobieta znienacka skręciła w lewo i uciekała teraz odśnieżoną drużką w parku pełnym drzew. Bartek nie posiadał aż tak szybkiego refleksu i pobiegł przeszedł parę kroków do przodu, jednak kiedy zorientował się, że dziewczyna skręciła, od razu ruszył za nią.
Na ścieżce nie było aż tylu przechodniów, dzięki czemu sportowiec mógł teraz zacząć biec. Z każdym kolejnym krokiem przybliżał się do blondynki, która już była całkowicie wyczerpana ucieczką.
W końcu siatkarz chwycił studentkę, obejmując ją w talii i, zatrzymując się, podniósł ją do góry. Okręcił się wraz z Klarą wokół własnej osi, a później postawił ją na ziemi tuż przed drzewem, o które się oparła plecami. Prawa dłoń chłopaka od razu powędrowała tuż obok blond włosów dziewczyny. Twarz ciemnowłosego mężczyzny przybliżyła się do twarzy kobiety. Oboje zamknęli oczy.
Sportowiec delikatnie musnął usta studentki i spojrzał na nią, a ona uczyniła zupełnie to samo.
- Zauroczyłaś mnie - powiedział szeptem chłopak. - Zostań moją dziewczyną - dodał i, nie czekając na odpowiedź dziewczyny, zaczął całować. Z delikatności przeszedł do namiętności.
- Z chęcią - szepnęła Klara, odsuwając od siebie wcześnie twarz siatkarza. Chłopak uśmiechnął się i odgarnął niesforny kosmyk włosów za ucho blondynki. Spojrzał w jej niebieskie oczy i jeszcze raz pocałował. - Lepiej już chodź, bo się spóźnimy - powiedziała studentka, z trudem się od niego odrywając.
*
Hejo wszystkim! ;D No to mamy Grudzień... 
Rozdział trochę krótki, ale mi osobiście się bardzo podoba, a Wam? ;> :D
Zachęcam do komentowania i przepraszam za błędy! ;)