30 grudnia 2012

11. Beneath Your Beautiful


Było już grubo po północy, kiedy autobus z graczami z Bełchatowa zajechał pod halę "Energia". Szybka wygrana 3:0 z zespołem z Częstochowy sprawiła, że z twarzy zawodników, jak i całej reszty, nie znikał uśmiech. Jednak była dwójka takich, którzy nie potrafili tak wybitnie okazywać tę radość ze zwycięstwa jak reszta.
Dziewczyna przez całą drogę siedziała, głową opierając się o szybę i udawała, że czyta jakąś książkę, ale tak naprawdę myślała. Cały świat przestał się dla niej liczyć, kiedy przypominała sobie rozmowę ze swoim najlepszym przyjacielem o jej dziecinnym związku. Zastanawiała się też jak mogła się wpakować w takie bagno. Kto jest na tyle mało odpowiedzialny i rozważny, by po, nawet nie tygodniu, znajomości i zaledwie kilku spotkaniach przespać się ze współpracownikiem, a potem związać się z nim w jakimś głupawym związku, które , tak naprawdę, jedno z nich nie traktuje poważnie? Zresztą kto by traktował?!
Chłopak w autobusie cały czas wymuszał na swojej twarzy uśmiech z wcale nie śmiesznych żartów kolegów, których nawet nie słuchał. W głowie cały czas przewijały mu się słowa 'swojej dziewczyny' o ich pseudo związku. Miała rację, że nie podchodzi do tego na zbyt poważnie, ale też nie chodziło mu o sam seks. Musiał się zdecydować, czy chce, aby coś z tego wyszło, czy może chce sobie całkowicie odpuścić. Jeżeli przestanie pchać się w ten związek to musi go po prostu zakończyć, a jeżeli chce nadal w nim tkwić, to musi zacząć okazywać.

Bartkowi nie dawało to spokoju. Nie wiedział co ma robić, a przecież nie mógł wymagać od blondynki, żeby to ona uczyniła ten pierwszy krok, żeby to ona zdecydowała za niego, co ma wybrać.
Rozmyślał tak nad tym, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Momentalnie odwrócił głowę, by spojrzeć na zegarek. 2:12. W dodatku w nocy. Wstał cicho z kanapy w salonie, którą zajmował i podszedł do wizjera. Zerknął przez niego i stanął jak wryty. Szybko jednak otrząsnął się i otworzył drzwi wejściowe, ustępując miejsca dziewczynie na korytarzu.
Klara, przez której ramię przewieszona była mała torba, i która w przy brzuchu ściskała mocno jakiś przedmiot łudząco podobny do książki, wparowała do mieszkania siatkarza, nie witając się z nim nawet po drodze. Rzuciła tylko: "Musimy pogadać", wieszając swój płaszcz i ruszyła w stronę salonu, po drodze zapalając światło.
W tym czasie sportowiec zdążył zamknąć drzwi i podążył za nią. Prawym bokiem oparł się o ścianę, z dłońmi schowanymi w kieszeniach spodni. Jednak kiedy dziewczyna, poklepując ręką miejsce obok siebie, spojrzała się na niego, zajął miejsce obok niej. Trzymana przez nią książka okazała się albumem ze zdjęciami.
- To jestem ja, zaraz po moich narodzinach - powiedziała pokazując pierwsze ze zdjęć w albumie. - Przyszłam na świat w 20-tego lutego w Berlinie, bo tam też mieszkali moi rodzice. Nie, nie są oni Niemcami. Po prostu... Nie wiem czemu tam zamieszkali i nigdy się też nie dowiem. - Przewróciła kilka kartek i pokazała następne zdjęcie. Bartek przez cały czas, nieco zdziwiony nagłą wizytą dziewczyny, przyglądał się jej poczynaniom, ale też z wielką uwagą słuchał jej opowieści. - To zdjęcie zrobił mi tata, kiedy nie chciałam zjeść pomidorowej. Do tej pory jej nie cierpię. Ble! - zrobiła kwaśną minę, przyprawiając tym samym Bartka o mimowolny uśmiech na twarzy. Znowu przewróciła kilka kartek i pokazała jedno ze zdjęć. - Mój pierwszy wypad na rowerze. Był tak cudowny, że nie wsiadłam na niego przez kolejne 5 lat.
- Dlaczego? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Ponieważ tu w Bełchatowie nad jeziorem, pragnę zaznaczyć, że była wtedy późna wiosna, zahaczyłam kołem o 3 centymetrowy krawężnik. Przewróciłam się z rowerem na ziemie, a następnie przeturlałam, sama, bez mojej maszyny, prosto do jeziora. Efekt? Przeziębienie przez blisko dwa tygodnie. - Chłopak zaśmiał się głośno, jednak dziewczyna nie przejęła się tym i kontynuowała dalej. - A to zdjęcie zrobiła mi mama, kiedy zwinęłam jej kosmetyki i postanowiłam odważnie się pomalować w tajemnicy przed nią. Ładnie, prawda? - pokazała na zdjęcia małej blondynki w dwóch kiteczkach po bokach czubka głowy, której buzia cała jest wymalowana ok szminki i tuszu do rzęs.
- Pięknie! - odpowiedział siatkarz bardzo zachwycony makijażem małej dziewczynki. Objął ramieniem dużą dziewczynkę, która siedziała obok niego i słuchał dalszej opowieści Klary, która wyraźnie posmutniała.
- Był piątek 28-go stycznia 2000 roku. Miałam wtedy prawie 10 lat. To było rocznica ślubu mich rodziców. 12-sta - po policzku dziewczyny spłynęła łza. Jedna z pierwszych dzisiejszego wieczoru.
- Nie musisz mówi, jeżeli nie chcesz - powiedział z troską w głosie sportowiec, jednak blondynka nie przejęła się nim i mówiła dalej przez łzy.
- Wyszli do kina na jakiś film i zostawili mnie samą. Byłam nadzwyczaj odpowiedzialna i samodzielna jak na swój ówczesny wiek. Powiedzieli, że wrócą przed 22 i... nie wrócili. Czekałam na nich do późna, ale w końcu padłam z wyczerpania. Później jedyne co pamiętam to, kiedy policja przyszła do naszego mieszkania z jakąś starą babką i zabrali mnie na komisariat. Okazało się, że moi rodzice nie żyją - nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre. Bartek przytulił ja mocno do siebie, a ona nadal uparcie mówiła o tym, co sprawiało jej tak straszny ból. - Jakiś pijany kierowca wjechał w nich, kiedy chodnikiem wracali do domu... do mnie. Zginęli na miejscu. Razem. Potem z komisariatu odebrała mnie najlepsza przyjaciółka mojej mamy i zabrała mnie tu, do Bełchatowa, gdzie zamieszkałam razem z nią. Tak się złożyło, że miała syna w podobnym wieku do mojego. Nazywał się Sebastian Wielebski, znasz go? - zapytała, ale nie czekała na jego odpowiedź. - Było mi strasznie ciężko przyzwyczaić się do tego wszystkiego. Nowa szkoła, nowe miasto, nowy adres. Nowe życie, można powiedzieć, tyle że bez moich rodziców. Prawie jak przeprowadzka.
- I co było dalej? - dopytywał siatkarz, kiedy Klara zamilkła na moment.
- Zaprzyjaźniłam się z Sebą. Był dla mnie jak brat, zresztą teraz też jest. Wszędzie chodziliśmy razem.  Gdzie widziałeś jego, tam byłam i ja, i odwrotnie. Razem chodziliśmy na bale w szkole, festyny, mecze, czy też cokolwiek innego. A potem okazało się, że jego mama ma raka... Ja miałam 18 lat, a Sebastian 20, kiedy zmarła po 3-letniej walce z nowotworem. Nasi rodzice leżą na cmentarzu w Bełchatowie. Często ich odwiedzam, praktycznie zawsze, kiedy mam czas - spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się nikle przez łzy. - To koniec mojej mega skróconej historii życia. No cóż... Na mnie już chyba czas - próbowała wstać z kanapy, ale Bartek jej na to nie pozwolił, łapiąc ją za dłoń i przyciągają ponownie na sofę. Objął ją ramionami, mówiąc, że nigdzie nie idzie.
Trwali tak w uścisku przez długi czas, aż oboje nie pogrążyli się w śnie.
*
Witam Was serdecznie. Już jutro sylwester, a później nowy rok, więc życzę Wam wszystkiego co najlepsze w tym nowym roku! ^^ ;**
Co do opowiadanie, to tak jakoś dla mnie krótki ten rozdział, nie wiem, kiedy pojawi się następny, ale pojawi się na pewno! ;d
A teraz (przez dwa poprzednie rozdziały zapomniałam, więc wybaczcie ;D) tradycyjnie:
Zapraszam do komentowania i przepraszam za błędy! ;)

PS Zaczęłam pisać nowe opowiadanie 'Love's Lookin' Good On You'! :D Pierwszy rozdział pojawi się już dzisiaj, bądź jutro, więc wyczekujcie! :D Jest on pisany zupełnie innym stylem i z innej perspektywy :D
PS2 Nowy blog jest niesamowicie podobny do blogów Sil., która mam nadzieję, że się na mnie nie obrazi, że skopiowałam jej pomysł (prooooooooooszę :)), więc powiem całkiem szczerze (mam nadzieję, że żadna z Was się na mnie nie obrazi), że wszystkie blogi, które czytam są dla mnie inspiracją w tym co tam stworzę, ale Sil. z Jej blogami natchnęła mnie najbardziej. Także tamtego bloga dedykuję wszystkim moim czytelniczkom, ale właśnie w szczególności tej jednej jedynej! ;**

23 grudnia 2012

10. Set The Fire To The Third Bar


- Przede mną nic nie ukryjesz - stwierdził chłopak i wpakował ostatni kęs pizzy do ust. - Zbyt dobrze się znamy.
- No, ale jak?! - dziewczyna ponowiła pytanie, gestykulują rękoma, które uniosła do góry. Sebastian tylko  uśmiechnął się cwaniacko i położył na plecach. - No powiedz... - dodała i przesunęła się bliżej niego.
- Od wtorku siedzisz dłużej w łazience - zaczął wyliczać. - Do domu wracasz zawsze uśmiechnięta. Całymi godzinami gapisz się w telefon i znikasz na noc - stwierdził, a na jego twarzy znów pojawił się ten cwaniacki uśmieszek. Blondynka nie poruszyła się nawet o centymetr i, patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem, analizowała wypowiedziane chwile wcześniej przez chłopaka słowa. W końcu spojrzała na niego z niedowierzaniem i delikatnym uśmiechem pod nosem.
- A tak naprawdę? - zapytała, wciąć patrząc na Sebastiana jak na idiotę. 
- Wczoraj rano jak się spieszyłaś do rzekomej pracy - powiedział, podkreślając słowo "pracy" gestem rąk - z torebki wypadła ci paczka prezerwatyw - dodał i spojrzał na Klarę, oczekując jakiejś reakcji, ale ta tylko gapiła się na niego zszokowanym wzrokiem i wielkim bananem na twarzy. - Nigdy nie uprawiasz seksu z kim popadnie - stwierdził na sam koniec i uśmiechnął się.
W tym momencie studentka nie wytrzymała i wybuchła gromkim śmiechem, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Sebastian faktycznie znał ją na wylot, ale, mówiąc o seksie, rozwalił dziewczynę na łopatki. W końcu bardzo rzadko zdarza się taka prawdziwa przyjaźń damsko-męska, gdzie jedno zna najbardziej intymne szczegóły drugiego.
Śmiech studentki ucichł, a jej radość gdzieś znikła. Spojrzała na swojego przyjaciela i chwilę później położyła głowę na jego klatce piersiowej. 
- Byłeś u mamy? - zapytała ni z tego ni z owego, całkowicie zmieniając temat.
- Codziennie - odpowiedział i objął ramionami studentkę. 
W jednej chwili atmosfera z wesołej stała się ponura. Wspomnienie o rodzicach dla obojga było bardzo trudne, jednak zawsze wspierali siebie nawzajem. To właśnie to pozwoliło im przetrwać te trudne okresy w ich życiu.
- Jestem głupia - stwierdziła po chwili ciszy jaka zapadła w mieszkaniu.
- Nie mów tak...
- No, a jak inaczej nazwiesz dziewczynę, która uprawia seks ze swoim chłopakiem. Dodam jeszcze, że tego chłopaka zna od kilku dni - Sebastian nic nie odpowiedział. Studiował psychologie i dobrze wiedział, że w momentach zwątpienia najlepiej jest się wyżalić drugiej osobie. A kto byłby lepszy od przyjaciela i psychologa w jednym? - Zachowujemy się jak małe dzieci! - Klara kontynuowała swoje użalanie. - Jak typowe małolaty z podstawówki! No może oprócz seksu, on jest dla starszych - blondynka wyswobodziła się z uścisku chłopaka i usiadła koło niego. - Dorośli ludzie tak nie postępują. Dorośli powinni być odpowiedzialni! A przede wszystkim dorośli powinni dobrze znać swojego partnera! Wiesz... - zwróciła się do Sebastiana, spoglądając na jego twarz - dzisiaj poprosiłam Bartka, aby opowiedział coś o sobie.
- I co? Opowiedział? - wtrącił się w końcu mężczyzna.
- No właśnie nie! Znaczy... Opowiedział, ale wszystko to można wyczytać w Wikipedii. Ba! Nawet więcej dowiem się z niektórych wywiadów lub artykułów!
- To może najpierw ty mu opowiedz o sobie?
- Historia mojego życia jest tak przygnębiająca, że uciekł by, po usłyszeniu pierwszego zdania - stwierdziła, a Sebastian parsknął śmiechem. 
- Przesadzasz...
- Naprawdę?! To posłuchaj i powiedz czy nie zwiejesz - postanowiła. - Jestem sierotą. Podwójną. Mieszkałam w dwóch miejscowościach, w których umarło troje bardzo bliskich mi ludzi... 
- Jak tak to powiesz, to nawet głuchy od ciebie zwieje - stwierdził drwiąco mężczyzna i usiadł obok dziewczyny. - Przecież Bartek nie jest dzieckiem - powiedział poważniejszym tonem.
- Nie znasz go... - odpowiedziała dziewczyna i spojrzała prosto w brązowe oczy Sebastiana. - Zresztą ja też nie... - dodała szeptem.

Zapełniony graczami Skry Bełchatów, sztabem szkoleniowym i zarządem autobus ruszył do Częstochowy sprzed miejscowej hali sportowej.
- To wszyscy? - zapytał zdziwiony mężczyzna, kiedy drzwi autobusu zamknęły się.
- Bartek, a kogo ty byś jeszcze tu chciał - odpowiedział siatkarz siedzący obok niego, który właśnie wyjął z plecaka paczkę chipsów. - Kierowca jest, zawodnicy są, sztab jest. Nic więcej do wygrania meczu nie potrzeba.
- A kto będzie relacjonował mecz w internecie?
- Klara, ale ona dojedzie w niedziele rano, bo przecież jutro ma program w radiu.
- Jaki program? - zdziwienie chłopaka, było coraz to większe, a z każdą następną informacją bardziej marszczył swoje brwi.
- No ten, który prowadzi. Co tydzień w sobotę jest transmisja o 22 chyba. Nie słuchałeś nigdy? Mówię ci, gada genialnie!!

Było już dawno po godzinie 22, gdy po mieszkaniu dziewczyny rozległ się dźwięk telefonu komórkowego. Blondynka spojrzała na wyświetlacz i czym prędzej nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak? - zapytała, udając, że nie domyśla się w jakiej sprawie dzwoni mężczyzna.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego to od Mariusza, muszę się dowiadywać informacji na twój temat?! To on jest w końcu twoim chłopakiem, czy ja?! - usłyszała głos wyraźnie złego na nią siatkarza.
- No właśnie... Kto wie o mnie więcej? Kapitan twojego zespołu, czy ty sam? - odpowiedziała lekko podirytowanym tonem. Bartek nic nie odpowiedział. - Chyba już sobie odpowiedziałeś na to pytanie. A teraz zadam ci następne. Myślisz, że jego obowiązkiem jest coś o mnie wiedzieć, czy, że robi to z własnej niewymuszonej woli? - znowu zapadła cisza.
- Klara... - odezwał się sportowiec, po dłuższej chwili milczenia.
- Co Klara? Nie mam zielonego pojęcia co ty planujesz i czy przede wszystkim traktujesz ten pseudo związek poważnie, ale ja tak robię. Przepraszam, taką już mam naturę, że gdy coś robię na to sto procent! - moment przerwy. - Jest już późno, idź spać - dodała milszym tonem, jednak nadal wskazującym na jej irytacje i nacisnęła czerwoną słuchawkę.
Studentka zamknęła oczy i westchnęła głęboko. Zbierało jej się na płacz, jednak chciała być silna.
- Bartek? - usłyszała zmartwiony głos swojego przyjaciela.
- Nie, ksiądz proboszcz - odpowiedziała zdenerwowana.
Chłopak zaśmiał się pod nosem i objął dziewczynę ramieniem.
- Wszystko będzie dobrze - dodał szeptem i pocałował blondynkę w czoło.
*
No to jest 10. rozdział. Może nie do końca taki jakbym chciała, ale... JEST! ;D
W ostatnim rozdziale zapomniałam dodać, że postać Sebastiana jest już w zakładce "bohaterowie", więc mówię teraz. ;)
No i oczywiście jutro Wigilia, więc chciałabym Wam z całego serca życzyć zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia! Abyście nie przytyły ani grama, a najadły się do syta! (nikogo nie urażając) Żebyście otrzymały mnóstwo wymarzonych prezentów! I oczywiście, żeby Wasi ulubieni siatkarze byli najlepszymi z najlepszych! ;D

15 grudnia 2012

9. Ask Me How I Am



- Myślisz, że postępujemy słusznie? - zapytała blondynka, kiedy siatkarz składał pocałunki na jej nagim ciele. Leżała na prawym boku, tyłem do sportowca i była przykryta kołdrą, jednak ramiona miała na wierzchu. - Od zawsze Sebastianowi mówiłam wszystko! Każdy najmniejszy szczegół z mojego życia, a teraz? Musimy przed nim ukrywać nasz związek. A właściwie to tylko ja muszę, bo ty się z nim nie widujesz - czekała na odpowiedź chłopaka, jednak ten nadal pozostawiał pocałunki na jej szyi. Odwróciła się więc na plecy i spojrzała na mężczyznę z poważną minę, ale w jej oczach zobaczyć można było nutkę złości. - Bartek! Czy ty mnie słuchasz?!
- Oczywiście, że cię słucham - odezwał się siatkarz, odrywając się na krótką chwilę od ciała Klary. Jednak moment później przysunął się bliżej dziewczyny, opierając swoją lewą dłoń na jej biodrze i znowu zostawiając pocałunki na szyi studentki.
- Bartek. Ja naprawdę się martwię.
- Dobrze - odpowiedział sportowiec i lekko urażony położył się na plecach koło blondynki. - Ale kochanie, to ty nie chciałaś nikomu o tym mówić - spojrzał na studentkę, która wpatrywała się w sufit. - Mam ci przypomnieć, jakie były twoje argumenty?
- Nie - dziewczyna obróciła głowę w lewo, gdzie napotkała wzrok chłopaka. - Nie musisz. Doskonale pamiętam.
- Nie przejmuj się już tym tak - nakazał miłym tonem siatkarz i objął blondynkę, wcześniej przewróciwszy się na prawy bok. - Jak przyjdzie odpowiednia pora, to oznajmimy to całemu światu! - dodał, zabawnie wyolbrzymiając ostatnie dwa słowa. Dziewczyna zaśmiała się z niego, a on także z bananem na twarzy delikatnie pocałował studentkę w policzek.
- Aaaa! - udała krzyk. - Pomocy! Jakiś wysoki mężczyzna mnie molestuje!
- Molestuje, tak? - zapytał przez zaciśnięte zęby, jednak nadal śmiejąc się. - Zaraz będziesz molestowana - stwierdził i w tej samej chwili przytłoczył dziewczynę swoim ciężarem, na co ona zaśmiała się głośno. 

Drzwi od łazienki otworzyły się i po chwili w salonie ukazała się postać wysokiego mężczyzny, który miał na sobie jedynie szare bokserki. Niebieskim ręcznikiem pocierał swoje dopiero co umyte włosy, a jego ruchy eksponowały każdy idealnie wyrzeźbiony mięsień jego ciała. Taki widoki nie robiły jednak wrażenia na pewnej blondynce siedzącej na kanapie w tym pokoju, w którym znajdował się siatkarz, i która nogi oparła o stolik do kawy, nie zważając na to, że nie jest u siebie. W dłoniach trzymała zalany do połowy kawą kubek z logo PGE Skry Bełchatów.
Dziewczyna wzrok wbity miała w kubek, a myślami była w odległym świecie. Nawet nie zauważyła, kiedy jej chłopak wszedł do pomieszczenia. Z zamyśleń wyrwał ją dopiero głos sportowca.
- Nad czym tak myślisz?- zapytał z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Nad niczym - odpowiedziała bez namysłu studentka, odwracając się w stronę pół nagiego mężczyzny, który właśnie ruszył w stronę okna znajdującego się za sofą. Wyjrzał przez nie i od razu odwrócił się na dźwięk swojego imienia. - Bartek, opowiedz mi coś o sobie.
- O sobie? - ruszył w kierunku kanapy, o którą chwilę później opierał się dłońmi. Blondynka siedział teraz bokiem do oparcia i patrzyła jak chłopak zastanawia się nad tym, co ma powiedzieć. - Nazywam się Bartosz Kurek - odpowiedział po dłuższej chwili, uśmiechając się od ucha do ucha. - Na drugie mam Kamil. Urodziłem się w Wałbrzychu 29 sierpnia 1988 roku, ale wychowałem się w Nysie. Moi rodzice to Adam i Iwona, no i jeszcze mam młodszego brata Kubę - stwierdził i odszedł od sofy w kierunku sypialni.
Mina blondynki nie wyrażała zadowolenia, wręcz przeciwnie. Studentka była zła, że siatkarz w taki sposób podchodzi do jej prośby. Jednak po chwili uspokoiła się i znowu powróciła do tematu.
- A możesz powiedzieć coś więcej? - zapytała, jednocześnie wstając z kanapy i idąc w stronę sypialni. W dłoni cały czas trzymała kubek z kawą, które pewnie dawno już wystygła.
- Kotku, ale co mam więcej powiedzieć - odpowiedział błagalnym tonem i przełożył koszulkę przez głowę.
- Dobrze - rzuciła w stronę siatkarza i oparła się o framugę drzwi. - Skoro nie chcesz nic mówić, to nie mów - dodała i pokierowała się do kuchni, gdzie wylała resztkę kawy do zlewu, a następnie umyła naczynia.

Drzwi wejściowe trzasnęły, budząc chłopaka, który zasnął przed telewizorem około dwóch godzin temu.
- Wróciłam! - po mieszkaniu rozległ się radosny krzyk kobiety, a chwilę później dziewczyna o blond włosach z polikami różowymi od zimna weszła do kuchni. - Dzisiaj na kolacje będzie spaghetti - oświadczyła i położyła na blacie siatki z zakupami, aby chwilę później rozłożyć wszystkie produkty po szafkach i szufladach.
- Ty masz zamiar je zrobić?! - zapytał lekko zaspany mężczyzna, który właśnie pojawił się w kuchni, na co dziewczyna skinęła głową na znak pozytywnej odpowiedzi. - O matko... - wydobyło się z ust chłopaka, a jego dłoń od razu zakryła głowę. Jednym słowem facepalm!
- Co?! Nie wierzysz w moje umiejętności kulinarne? - zadała pytanie studentka, odwracając się przodem do Sebastiana i kładąc ręce na biodra. Na jej twarzy po raz pierwszy od dzisiejszego dnia pojawił się delikatny uśmiech.
- No coś ty!! Jak ja mógłbym nie wierzyć w twój talent do gotowania?! - bronił się chłopak i schował ręce do kieszeni, z których po krótkiej chwili wyciągnął swój telefon komórkowy. - To jaka pizza dzisiaj na kolacje?
- No wiesz co... - blondynka dała mężczyźnie kuksańca w bok, następnie wyciągnęła garnek z jednej z szafek, zalała go wodą i wstawiła na gaz.

Po mieszkaniu rozległ się odgłos rzucanego o ziemię garnka, a moment później również wściekły głos blondynki: "Ja pierdole!!". Chwila ciszy i kolejny raz dźwięk rzucanego garnka, tyle, że do zlewu.
Rozłożony na kanapie chłopak, nie pytając co się stało, sięgnął do kieszeni i wybrał numer miejscowej pizzerii.
- Z czym? - krzyknął do dziewczyny, która od dobrej godziny nie wychodziła z kuchni.
- Byle bez mięsa - odkrzyknęła i trzasnęła drzwiami jednej z szafek.

 Nie czekali długo na pizzę, która przyjechała po niecałych 20-stu minutach. Formalnością było tylko zapłacenie za jedzenie i zjedzenie go, bo cała reszta była już gotowa.
- To co mi chciałaś powiedzieć? - zapytał Sebastian i ugryzł kawałek pizzy.
- Skąd wiesz, że chciałam cię o coś zapytać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna, skutecznie maskując swoje zdziwienie. Wiedziała, że jej najlepszy przyjaciel zna ją jak własną kieszeń, ale nie sądziła, że będzie w stanie odczytać jej zamiary.
- Zbyt dobrze cię znam, żebyś mogła coś przede mną ukryć - kolejny kawałek pizzy powędrował do jego buzi. - No, ale dobra... Co chcesz mi opowiedzieć o swoim nowym chłopaku? - zapytał i uśmiechnął się do blondynki, która teraz już nie ukrywała zaskoczenia, o jakie przyprawiło ją pytanie. Na sam widok miny studentki, z ust chłopaka wydobył się gromki śmiech, jednak zdołał go lekko uspokoić, aby móc kontynuować swoją wypowiedź. - Wiesz co ci powiem, Klaruś? Powinienem być na ciebie zły.
- Powinienem?
- Ale ja jestem z ciebie dumny! W końcu nie każdy zna kogoś na tyle, by doskonale wiedzieć co druga osoba myśli - ugryzł kolejny kawałek pizzy.
- Jesteś nienormalny - stwierdziła Klara i oboje wybuchnęli gromkim śmiechem.
*
Rozdział w końcu się pojawił! Przepraszam, że tak długo, ale niestety - brak czasu ;/ Dlatego też i rozdziały będą się pojawiały coraz rzadziej ;)
Nie jest to mój ulubiony rozdział, ale nie myślcie sobie! Akcja dopiero się rozkręca! ;D

1 grudnia 2012

8. Finally Found You




Dziewczyna leniwie podniosła powieki i westchnęła głęboko. Gdyby nie lampki nocne po obu stronach łóżka w pomieszczeniu panowały by egipskie ciemności. Światło raziło tak bardzo, że blondynka instynktownie zamknęła oczy, a następnie przewróciła się na drugi bok.
Wyczuła zapach perfum. Jego perfum. Na twarzy studentki od razu zagościł delikatny uśmiech. Przy Bartku niczego się nie bała, czuła się bezpiecznie.
W tym momencie przypomniała sobie fragment dzisiejszej nocy, o którym chyba już nigdy nie zapomni. Swoją drogą to był najprzyjemniejszy moment ostatnich 24 godzin, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie nowy dzień.
Wczorajszego ranka siłowała się ze swoim najlepszym przyjacielem o swoją kołdrę, leniwie wstała z łóżka, a potem, myśląc, że się spóźni do swojej "pracy", uszykowała się w tempie ekspresowym, bijąc swój życiowy rekord. Następnie wielkoduszny Sebastian podwiózł dziewczynę, zatrzymując się samochodem kilka ulic od miejsca pracy blondynki. Odprowadził ją pod sam budynek, a później w gabinecie studentki wypili razem kawę i co chwilę wybuchali gromkim śmiechem na wspomnienia dawnych lat. Około południa siatkarz zaprosił Klarę na randkę, a potem? Potem dziewczyna pamiętała tylko swój strach.
W głowie blondynki pojawiały się obrazy z horroru, które kilka godzin wcześniej sportowcowi udało się uśpić.
Studentka chciała przytulić się do chłopaka i, jak to uczyniła przed kilkoma godzinami, zasnąć w jego bezpiecznych i umięśnionych ramionach. Posunęła się trochę na prawą stronę łóżka i podniosła lewą dłoń, aby dotknąć Bartka i znów móc zasnąć, jednak, kiedy dziewczyna opuściła rękę, ta walnęła o łóżko, nie napotykając żadnego ciała na swojej drodze.
Trochę zdziwiona blondynka otworzyła oczy i...

Jak oparzona wybiegła z pokoju ze łzami w oczach.
- Bartek? - po mieszkaniu rozniósł się piskliwy głos dziewczyny, który wyrwał z rozmyśleń chłopaka, opierającego się nad szklanką wody w kuchni. Uniósł głowę i przeleciał wzrokiem po pokoju, ale w panujących ciemnościach, niczego nie dostrzegł. - Bartek jesteś tu? - znów dało się usłyszeć łamiący głos blondynki.
Siatkarz przestał opierać się o blat w kuchni i ruszył w kierunku sypialni, skąd wybiegła studentka. Z każdym kolejnym krokiem szedł coraz to szybciej.
-Klara? - zapytał, wchodząc na korytarz i poczuł jak ktoś rzuca mu się na szyję. Nie myśląc zbyt wiele przytulił ją mocno do siebie, a ona pociągnęła kilka razy nosem. Czuł na twoim torsie łzy dziewczyny, więc zaczął gładzić ją po plecach, próbując trochę uspokoić. - Ciii. Już dobrze - powiedział i pocałował blondynkę w czoło.
Studentka rozluźniła uścisk na szyi sportowca i otarła dłonią pojedynczą łzę, płynącą po jej policzku. Zrobiła dwa kroki do tyłu i spojrzała na siatkarza, pociągając nosem.
- Co tam robiłeś?
Chłopak westchnął głęboko i przejechał ręką po swojej czuprynie.
- Przepraszam - odpowiedział po chwili ciszy, jaka zapadła w mieszkaniu.
- Za co?
- Za to co zrobiłem - krótka przerwa i kolejny głęboki wdech. - Dobrze wiem, że masz chłopaka i wyglądacie na szczęśliwych, ale ja naprawdę nie chciałem... To nie powinno...
- Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj... - przerwała wypowiedź siatkarza Klara i nieco rozbawiona kontynuowała - ja mam chłopaka?
- Sebastian. Jest twoim chłopakiem, prawda? - pytanie zadane przez Bartka, tak rozbawiło blondynkę, że złapała się za bolący od śmiechu brzuch. - To on nie jest twoim chłopakiem?!
- Nie! Fuj! Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?!
- Wyglądacie na parę - odpowiedział zdziwionym tonem mężczyzna i zmarszczył brwi, jednak w ciemnościach nie dało się tego dostrzec.
- Bartek... - zrobiła krok do przodu. - Mogę cię z ręką na sercu zapewnić... - zbliżyła się o kolejny krok do chłopaka. - Że nie jestem w żadnym związku, więc twoje sumienie jest już czyste - uśmiechnęła się, ale jej reakcji również nie można było dostrzec w ciemnościach. - Bartuś? - odezwała się po krótkiej chwili ciszy, a  wskazującym palcem prawej ręki zaczęła jeździć po nagim torsie sportowca. - Nie chce ci się może spać? - chłopak zaśmiał się na słowa studentki, objął ją ramieniem i razem udali się do sypialni.

Mimo błękitnego nieba, na którym nie było ani jednej chmurki, na dworze panował mróz. Minusowa temperatura sprawiała, że poliki blondynki, a także jej uszy i palce u rąk były czerwone i straszliwie piekły.
- To chyba był zły pomysł, żeby iść do pracy na piechotę - przerwała panującą od dłuższej chwili ciszę i  zakryła swoje usta i nos bawełnianym szalikiem.
- Chyba masz rację - odpowiedział sportowiec i z szerokim uśmiechem spojrzał na studentkę, jednak szybko z powrotem wbił swój wzrok w zlodowaciałą ziemię.
Między blondynką, a wysokim ciemnowłosym mężczyzną znowu zapadł cisza, której żadne z nich nie miało zamiaru przerwać.
- Chciałam ci podziękować, za to co dla mnie zrobiłeś - dziewczyna odważyła się w końcu odezwać. - To było takie...
- Bohaterskie? Kochane? Słodkie?
- Miałam na myśli miłe, ale skoro uważasz, że takie były to nie ma sprawy. Nic nie mówię - stwierdziła i uśmiechnęła się, zerkając jednocześnie w stronę Kurka, który patrzył na nią z przymrużonymi oczami, jednak mimo to, w jego oczach dało się ujrzeć wesołe iskierki.
- A ponoć to ty jesteś dziennikarką - powiedział, nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Nie do końca jeszcze jestem, ale co to ma do rzeczy? - dziewczynę wyraźnie zaskoczyły słowa siatkarza do tego stopnia, że zatrzymała się po boku chodnika.
- Powinnaś chyba znać więcej słów, które określają mój charakter - nachylił się delikatnie nad blondynką, a na jego twarzy zawitał szczery uśmiech.
- A ty jesteś sportowcem, więc chyba powinieneś mieć trochę mięśni - po tych słowach to blondynka szeroko się uśmiechała do siatkarza, a ten zaś patrzył na nią lekko przymrużonymi oczami i powagą wymalowaną na twarzy. Skądś już znała tę miną i doskonale pamiętała skąd.
- Lepiej zacznij uciekać, bo jak cię dorwę to... - nie zdążył dokończyć zdania, bo studentka już ruszyła w te pędy przed siebie. - Pożałujesz! - krzyknął Bartek, ruszając do pościgu za nią.
Drobna blondynka sprawnie mijała kolejnych przechodniów, co chwila spoglądając za siebie. Wysoki mężczyzna miał z tym trochę więcej problemów, jednak dzięki swoim długim nogom był coraz bliżej dziewczyny. Kobieta znienacka skręciła w lewo i uciekała teraz odśnieżoną drużką w parku pełnym drzew. Bartek nie posiadał aż tak szybkiego refleksu i pobiegł przeszedł parę kroków do przodu, jednak kiedy zorientował się, że dziewczyna skręciła, od razu ruszył za nią.
Na ścieżce nie było aż tylu przechodniów, dzięki czemu sportowiec mógł teraz zacząć biec. Z każdym kolejnym krokiem przybliżał się do blondynki, która już była całkowicie wyczerpana ucieczką.
W końcu siatkarz chwycił studentkę, obejmując ją w talii i, zatrzymując się, podniósł ją do góry. Okręcił się wraz z Klarą wokół własnej osi, a później postawił ją na ziemi tuż przed drzewem, o które się oparła plecami. Prawa dłoń chłopaka od razu powędrowała tuż obok blond włosów dziewczyny. Twarz ciemnowłosego mężczyzny przybliżyła się do twarzy kobiety. Oboje zamknęli oczy.
Sportowiec delikatnie musnął usta studentki i spojrzał na nią, a ona uczyniła zupełnie to samo.
- Zauroczyłaś mnie - powiedział szeptem chłopak. - Zostań moją dziewczyną - dodał i, nie czekając na odpowiedź dziewczyny, zaczął całować. Z delikatności przeszedł do namiętności.
- Z chęcią - szepnęła Klara, odsuwając od siebie wcześnie twarz siatkarza. Chłopak uśmiechnął się i odgarnął niesforny kosmyk włosów za ucho blondynki. Spojrzał w jej niebieskie oczy i jeszcze raz pocałował. - Lepiej już chodź, bo się spóźnimy - powiedziała studentka, z trudem się od niego odrywając.
*
Hejo wszystkim! ;D No to mamy Grudzień... 
Rozdział trochę krótki, ale mi osobiście się bardzo podoba, a Wam? ;> :D
Zachęcam do komentowania i przepraszam za błędy! ;)

25 listopada 2012

7. Got Put A Smile Upon Your Face


God Put A Smile Upon Your Face


Trening dobiegał końca, podobnie jak pisanie artykułu przez młodą dziewczynę. Nie był on na miarę możliwości studentki, która doskonale o tym wiedziała. Blondynka przez cały czas nie potrafiła się nawet skupić na tyle, by napisać coś, jak na nią, przeciętnego. Dziewczynie jedna rzecz nie dawała spokoju, którą musiała załatwić jak najszybciej.
- Bartek! - krzyknęła, gdy zawodnicy zaczęli schodzić z boiska. Szybko wstała, a krzesło na którym chwilę wcześniej siedziała przewróciło się do tyłu, jednak dziewczyna nie przejęła się tym i ruszyła w kierunku siatkarza - Bartek! - podbiegła do chłopaka, który zajęty był rozmową z jednym z zawodników Skry Bełchatów i stanęła przed nim grodząc mu drogę. Sportowiec, widząc poważną minę blondynki, uśmiechnął się delikatnie i powiedział coś w stronę kolegi z drużyny, który po chwili samotnie udał się do szatni.
- Coś się stało? - zapytał, kiedy dziewczyna głośno przełknęła ślinę, a jej twarz prócz powagi wyrażała też  lekkie przerażenie.
- Bartek, bo... - urwała studentka i przymknęła powieki - Chodzi o to, że... - znowu przerwała. Wzięła głęboki wdech i spojrzała w niebieskie oczy siatkarza, który niemal niezauważalnie uśmiechnął się pod nosem - Ta akcja z mąką w twoim mieszkaniu i potem ten warunek, który był moim ratunkiem - uśmiechnęła się delikatnie, a wzrok wbiła w podłogę - i potem... No właśnie. Chciałam cię przeprosić, za to co się potem stało. Ja wtedy...
- Ty akurat nie masz za co przepraszać - odezwał się sportowiec, który od dłuższej chwili nic nie mówił, przysłuchując się tylko dziewczynie. Na dźwięk wypowiedzianych przez Bartka słów, studentka podniosła swój zdziwiony wzrok na chłopaka - to ja powinienem cię przeprosić - dodał i również spojrzał w oczy blondynki, która zaśmiała się - z czego się śmiejesz? - zapytał zdezorientowany siatkarz, który, widząc szczerze śmiejącą się kobietę, na twarzy miał coraz to większy uśmiech - to wcale nie jest śmieszne! Ej! Słyszysz? - próbował nawiązać jakiś kontakt słowny z blondynką, która pokłada się ze śmiechu.
- Wiesz co? Zapomnijmy po prostu o sprawie - odpowiedziała się po chwili spokojniejszym głosem, tłumiąc w sobie śmiech i spoglądając w wesołe oczy sportowca. - Ej! A ty z czego się cieszysz?
- Nie ważne - powiedział chłopak, kręcąc z niedowierzaniem głową i uśmiechając się szeroko pod nosem. - To jak, widzimy się wieczorem?
- Tak - odpowiedziała studentka, uśmiechając się pod nosem. - To do zobaczenia - rzuciła do siatkarza, odwróciła się i ruszyła w stronę swojego wcześniejszego miejsca pracy.
- Do zobaczenia - powiedział niemal bezgłośnie Bartek i, uśmiechając się pod nosem, pokierował się pewnym krokiem w stronę wyjścia z hali.

W mieszkaniu blondynki panowała cisza. Jedynymi odgłosami, które można było tam usłyszeć, był dźwięk tykającego zegara, szelest przewracanej kartki papieru i oddech ciemnowłosego mężczyzny rozłożonego na kanapie w salonie, jednocześnie czytającego książkę.
W pewnym momencie mężczyzna usłyszał dźwięk otwierających się drzwi wejściowych, a chwilę później odgłos obcasów uderzających o podłogę.
Chłopak opuścił książkę na klatkę piersiową, przetarł rękoma bolące oczy i odwrócił głowę na lewo. Wziął do ręki telefon komórkowy i sprawdził godzinę. 17:03. Leniwie odłożył swój telefon na stolik do kawy i z powrotem odwrócił głowę, tak, że jego wzrok padł na biały sufit. Przymknął powieki i westchnął głęboko, po czym otworzył je i wzdrygnął się ze strachu.
- Jak wyglądam? - zapytała dziewczyna, która stała przy oparciu kanapy i obróciła się wokół własnej osi.
- A ty gdzieś wychodzisz? - odpowiedział chłopak pytaniem na pytanie i znowu przymknął powieki.
- Żebyś wiedział - powiedziała i ruszyła w stronę swojego pokoju - mam randkę - dodała odchodząc.
- To załóż jakąś seksowną bieliznę! - krzyknął w stronę studentki i usiadł, otwierając przy tym oczy, a głowę odwracając w kierunku pokoju kobiety.
- Umówiłam się z Bartkiem - powiedziała, wychylając szeroko uśmiechniętą twarz zza drzwi.
- Skoro tak, to nie! Załóż jakąś wstrętną bieliznę! Wiesz, taką mało kuszącą!
- O czym ty myślisz, zboczeńcu - powiedziała, wchodząc z powrotem do salonu z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy - teraz lepiej, prawda?
- Nie - odpowiedział obojętnym tonem i znowu położył się na kanapie.
- Dlaczego?
- Bo wyglądasz za ładnie jak dla niego... - dziewczyna parsknęła śmiechem na usłyszane przed sekundą słowa.
- Dobra Sebuś, ja lecę. Trzymaj się - powiedziała, kierując się ku wyjściu.
Drzwi trzasnęły, a po mieszkaniu rozległ się jeszcze głos mężczyzny, w którym była nutka strachu: "Ale założyłaś babciną bieliznę, nie?".

- Spędziłem chyba z półtorej godziny w wypożyczalni filmów i nie mogłem się zdecydować co wziąć - powiedział siatkarz, opierając się plecami o blat w kuchni. Spojrzał na dziewczynę, która siedziała naprzeciw niego i właśnie zajadała się popcornem, wrzucając go sobie do ust. Chłopak upił łyk coli i odłożył szklankę obok siebie, nie spuszczając wzroku z studentki. Na widok zachowania blondynki westchnął głęboko i ruszył w stronę Klary. - Dlaczego się obżerasz tym popcornem, co? - zapytał, sięgając jednocześnie ręką po miskę z jedzeniem, ale dziewczyna była szybsza od niego i schowała pojemnik za swoimi plecami. Sportowiec spojrzał na blondynkę, przymrużając oczy i uśmiechając się chytrze - tak chcesz pogrywać - powiedział - dobra, to pobawimy się inaczej - dodał i zrobił krok w tył. Wyszedł z kuchni, a Klara myśląc, że chłopak odpuścił, znowu położyła miskę obok siebie.
W pewnym momencie poczuła czyjeś dłonie na swoich biodrach, a następnie czyiś oddech na swojej szyi. Blondynka nie wiedziała, co w takiej sytuacji ma zrobić, więc przestała jeść i obróciła głowę w lewo i wtedy to się stało...
Siatkarz przesunął swoje dłonie z bioder na talie, a następnie na brzuch studentki, która pod wpływem łaskotek zgięła się wpół i chwile później zeskoczyła z blatu, śmiejąc się przy obu tych czynnościach. Spojrzała na sportowca, który śmiał się z reakcji dziewczyny, mając na twarzy delikatny uśmiech.
- Znowu chcesz mąką po głowie? - zapytała, uśmiechając się szerzej. Po usłyszeniu tych słów Bartek od razu spoważniał i przerażonym wzrokiem spojrzał na blondynkę, a ta wybuchła gromkim śmiechem. - Żartowałam! - dodała, kiedy trochę się uspokoiła. - No, ale wracając do tematu. Jaki film wypożyczyłeś?
- A, no właśnie! - krzyknął Bartek i podszedł do swojej torby treningowej, z której wyciągnął trzy opakowania płyt DVD - Paranormal Activity. 1, 2 i 3 - odpowiedział i uśmiechnął się w stronę dziewczyny.
- Co?! - po mieszkaniu rozległ się przerażony głos blondynki - ty chyba sobie żartujesz?! - studentka podeszła do sportowca.
- Nie, a czemu? Boisz się? - zapytał siatkarz, lekko pochylając się nad Klarą.
- Wiesz co? Dam ci jedną radę - powiedziała, przybliżając swoją twarz do twarzy Bartka, tak, że dzieliły ich centymetry - Nigdy, ale to przenigdy nie każ oglądać horroru humaniście i artyście.
- Dlaczego? - zapytał chłopak, marszcząc brwi i prostując się. Studentka uczyniła to samo.
- Ponieważ oni mają bogatą wyobraźnie - odpowiedziała poważnym tonem i ruszyła w stronę salonu, by tam zająć miejsce na kanapie. - To co jeszcze wypożyczyłeś?
- Tylko to - wysoki mężczyzna wszedł do salonu za dziewczyną i zajął miejsce koło niej. - Oglądamy, nie? - zadał pytanie, ale nie czekając na odpowiedź dziewczyny, załadował płytę do urządzenia odtwarzającego i włączył telewizor.
- Bartek - chłopak spojrzał na blondynkę, która mówiła do niego poważnym tonem - ja na serio nie obejrzę tego filmu, bo będę się bała.
- Nie przesadzaj - machnął ręką sportowiec - on wcale nie jest straszny. Zresztą, sama zobaczysz - uśmiechnął się delikatnie w kierunku Klary i wstał z kanapy. Poszedł do kuchni, z której przyniósł miskę z popcornem i dwie szklanki z colą. Postawił je na stole, włączył film i poszedł zgasić światło. Następnie zajął miejsce koło dziewczyny, która ku zdziwieniu siatkarza, położyła głowę na jego klatce piersiowej i mocno w niego wtuliła.
- Ty na prawdę się boisz? - zapytał, ale Klara nie odpowiedziała. Chłopak westchnął głęboko - jeżeli chcesz, możemy wyłączyć - powiedział, ogarniając kosmyk włosów studentki, a następnie obejmując ją.
- Skoro nie masz niczego innego to możemy to obejrzeć - rzuciła obojętnym tonem i zajęła się oglądaniem filmu.
Sportowiec patrzył przez chwilę na dziewczynę, zastanawiając się czy ona na pewno powinna to oglądać, ale po dłuższej chwili przestał o tym myśleć i dołączył do blondynki, która zajadała popcorn z miski położonej przed sekundą na jego udach.

Miska, która jeszcze kilkadziesiąt minut temu wypełniona jedzeniem znajdowała się na nogach siatkarza, teraz pusta leżała obok kanapy, a jej miejsce zajmowała głowa blondynki. Lewa dłoń sportowca, wcześniej znajdująca się na ramieniu studentki, w chwili obecnej znajdowała się na biodrze dziewczyny, która leżała prawym bokiem na kanapie i w strasznych momentach filmu tuliła się bardziej do Bartka.
- Nie rób tego! - powiedziała przerażonym głosem w kierunku bohaterów filmu.
Chłopak czuł, jak serce dziewczyny bije coraz mocniej. Wiedział, że się boi, więc chwycił w dłoń pilot, aby w razie czego wyłączyć szybko telewizor. Nie chciał, żeby blondynka ze strachu zemdlała, albo dostała jakiegoś ataku. Chwilę później poczuł ucisk na lewej dłoni.
Spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył rękę dziewczyny wplecioną w jego i z całych sił ściskającą ją w uścisku. Przez krótki moment nie wiedział, co powinien zrobić, ale zaraz odwzajemnił uścisk blondynki. Odwrócił wzrok w stronę telewizora, ale pół ekranu zasłaniała mu głowa studentki, która delikatnie kręciła się to w prawo to w lewo.
Później akcja potoczyła się tak szybko, że zbytnio nie wiedział co się dzieje. Dziewczyna krzyknęła i momentalnie wtuliła się w jego ramie, a siatkarz instynktownie wyłączył telewizor. W końcu po to trzymał przez cały ten czas pilota w ręce, aby w razie czego szybko zareagować. Bartek odłożył pilota obok siebie i położył prawą dłoń na głowie dziewczyny, która powoli uspokajała oddech i szalone bicie serca.
- Mógłbyś zapalić światło? - zapytała cichym i przerażonym głosem dziewczyna, nadal nie odrywając sie od chłopaka.
Sportowiec uwolnił swoją lewą dłoń z uścisku dziewczyny, a prawą ręką przestał gładzić włosy blondynki i próbował wstać, jednak ta nadal tuliła się do niego.
- Jak chcesz, żebym włączył światło, to musisz mnie puścić - odpowiedział, troszeczkę śmiejąc się pod nosem.
- Dlaczego się śmiejesz?! - zapytała takim tonem, jakby zaraz miała się rozpłakać i oderwała się od chłopaka. - Ja zaraz tu zejdę na zawał, a ciebie to bawi? - bardziej stwierdziła, niż zadała pytanie, a z jej głosu już dało się wyczuć, że powstrzymuje się od płaczu.
- Przepraszam - powiedział sportowiec najsłodszym głosem, jakim tylko potrafił i przytulił mocno dziewczynę, znów gładząc ją po blond włosach. - Masz rację, to nie jest ani trochę śmieszne - dodał poważniejszym tonem i delikatnie pocałował dziewczynę w czoło. - To mam zapalić to światło? - zapytał, teoretycznie spoglądając na twarz dziewczyny. Teoretycznie, bo w panującej w mieszkaniu ciemności niczego nie widział.
- Tak - odpowiedziała blondynka i pociągnęła nosem.
Odsunęła się od chłopaka, który wstał i podszedł do jednej ze ścian. W pokoju nastała jasność, a zza pleców siatkarza dobiegło głośnie westchnięcie. Sportowiec odwrócił się i zobaczył, jak dziewczyna trzyma się za serce i z zamkniętymi oczami oddycha głęboko, a po jej policzku płynie samotna łza.
Przeraził go ten widok. Nie sądził, że taki głupi film może doprowadzić kogokolwiek do płaczu ze strachu.
- Klara, dobrze się czujesz? - zapytał, pospiesznie siadając obok dziewczyny i kładąc lewą dłoń na jej ramieniu. Blondynka nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała twierdząco głową. - Cholera jasna! Klara, przecież widzę! Jesteś strasznie blada!
- Skoro widzisz, to po co się pytasz?! - wydarła się blondynka łamiącym się głosem. - Masz może trochę wody? - zapytała po chwili, trochę spokojniejszym tonem.
Siatkarz natychmiast wstał i pobiegł do kuchni. Sięgnął z szafki szklankę i nalał do niej wody, by nie zakręcając butelki, szybkim krokiem udać się z powrotem do studentki. Wręczył jej szklankę, którą blondynka opróżniła kilkoma łykami.
- Może połóż się spać, co? - zapytał siatkarz, zaniepokojony mizernym wyglądem dziewczyny.
- Tak, masz rację - odpowiedziała. - Zadzwonię do Sebastiana, żeby po mnie przyjechał - dodała, wstając z miejsca. Sportowiec uczynił dokładnie to samo co ona, przytrzymując studentkę, by nie upadła.
- Daj spokój! Nie dzwoń do niego. Możesz przenocować u mnie. Ja prześpię się na kanapie.
- Bartek, to strasznie miłe, ale nie chcę znowu ci się zwalać na głowę, więc zadzwonię do Sebastiana i... - powiedziała i ruszyła w stronę kuchni, gdzie znajdowała się jej torba, a w niej komórka. Jednak kiedy zrobiła parę kroków, strasznie zakręciło jej się w głowie, więc przystanęła i chwyciła się mocniej chłopaka.
- I sprawa została przesądzona. Zostajesz u mnie - stwierdził, łapiąc dziewczynę.
- Bartek, nie. Naprawdę.
- Klara, zaraz zemdlejesz i to z mojej winy, więc proszę, nie kłóć się już, tylko siądź i spróbuj się uspokoić - powiedział, sadzając studentkę na kanapę. - Zaraz wrócę - rzucił w kierunku blondynki i ruszył w stronę sypialni.
- Bartek! Nie zostawiaj mnie tu... samej! - krzyknęła spanikowanym głosem dziewczyna, kiedy chłopak był już w połowie drogi. Spojrzał na dziewczynę, która patrzyła na niego błagalnym wzrokiem, westchnął głęboko i wrócił do kanapy.
Wziął dziewczynę na ręce i razem z nią udał się do pokoju, gdzie delikatnie położył ją na swoim łóżku, a następnie zaczął zdejmować jej buty.
- Nie jestem kaleką - powiedziała do chłopaka, kiedy ten odwiązywał właśnie jej prawego buty. - Umiem się rozebrać.
- To zdejmij buty, spodnie i bluzkę, a ja poszukam jakiejś koszuli na noc dla ciebie - odpowiedział, wstając i  wymusił na swojej twarzy uśmiech. Podszedł do szafy, z której po dłuższej chwili wyciągnął niebieską koszulkę reprezentanta Polski z numer 6 i nazwiskiem "KUREK". -  Proszę - dodał, pochodząc do dziewczyny i podając jej ubranie. - Ty się ubierz, a ja też pójdę uszykować sobie łóżko.
- Co?! - krzyknęła przerażona blondynka i spojrzała takim samym wzrokiem na sportowca. - Nie - stwierdziła, kręcąc przecząco głową.
- Jak to nie? To gdzie mam spać? - zapytał, mrużąc oczy ze zdziwienie.
- Ze mną? - ni to zdecydowała, ni to zapytała studentka i znowu posłała siatkarzowi swoje błagalne spojrzenie.
- Na pewno? - zadał pytanie dziewczynie, która od razu twierdząco pokiwała głową.

W mieszkaniu panowała całkowita cisza. Klara i Bartek leżeli w łóżku siatkarza i oboje próbowali zasnąć przy zapalonych lampkach nocnych. Żadne z nich nie mogło.
Dziewczyna nie potrafiła zasnąć, bo za bardzo się bała, mimo tego, że nie obejrzała w całości nawet jednej części horroru, którą wypożyczył sportowiec. W tej chwili żałowała, że gdy Bartek proponował jej inny film, ona nie odmówiła. Jak mogła być tak głupia?! W końcu wiedziała, jakie były konsekwencje, kiedy oglądała jakiś horror. Przez tygodnie bała się zasnąć, a kiedy już się jej udawało, to tylko w obecności kogoś, z kim czuła się bezpiecznie.
Natomiast wysoki mężczyzna miał ogromne poczucie winy. Dlaczego wypożyczył ten film? Dlaczego pozwolił go obejrzeć blondynce, skoro powiedziała mu, że będzie się bać? Dlaczego nie wyłączył go szybciej?
- Przepraszam - szepnął i przyciągnął dziewczynę do siebie, by ją objąć.
- Nie masz za co.
- Mam - powiedział i pocałował jej czoło. Studentka odwróciła głowę i spojrzała w niebieskie oczy siatkarza. Były takie pełne żalu i poczucia winy.
- Nie masz - szepnęła i delikatnie musnęła usta sportowca, którego kompletnie zaskoczyła reakcja dziewczyny.
Studentka odsunęła swoją twarz od jego i znowu spojrzała w jego błękitne oczy. Sportowiec uśmiechnął się delikatnie, prawie niezauważalnie i teraz to on pocałował blondynkę. Całował ją coraz to zachłanniej, aż w końcu dziewczyna znalazła się pod nim, przytłoczona jego ciężarem. Oboje mieli na sobie mało ubrań, więc pozbycie się ich, nie zajęło im zbyt dużo czasu.

W mieszkaniu panowała całkowita cisza. Słychać było jedynie odgłos szeleszczącej pościeli i przyspieszone oddechy chłopaka i dziewczyny...
*
Hej! Witam Was serdecznie po tak długiej nieobecności! :D Tak jak się spodziewałam, nie przeszłam dalej na konkursie z matmy, ale miałam za to najlepszy wynik w szkole! o.O 31/50 punktów! :D
Rozdział chyba najdłuższy jaki kiedykolwiek w całym swoim życiu napisałam ;P Mam nadzieję, że Wam się spodobał :D
Zapraszam do dalszego komentowania no i oczywiście przepraszam za błędy! :D

17 listopada 2012

6. Easy To Love


Drzwi z impetem uderzyły w ścianę i po całym mieszkaniu rozległ się głośny huk, który obudził smacznie śpiącą blondynkę. Dziewczyna otworzyła śpiące oczy i poczuła, jak ktoś zabiera jej kołdrę. Momentalnie ją chwyciła mocnym uściskiem i zaczęła ciągnąc, by odzyskać swoją własność.
- Wstawaj śpiochu jeden! - krzyknął ciemnowłosy mężczyzna, któremu udało się dopaść całą kołdrę - spóźnisz się do pracy.
- Mówi się trudno - odpowiedziała studentka i leniwie usiadła na łóżku. Przeciągnęła się, a następnie zaspanym wzrokiem przeleciała po całym pomieszczeniu, w którym panował niespotykany na co dzień bałagan - która godzina? - zapytała blondynka, wstała z łóżka i wyszła do salonu.
- 8:30 - usłyszała, kiedy przekroczyła próg pokoju.
- Co?! - krzyknęła przerażonym głosem i spojrzała na telewizor, gdzie leciały wiadomości sportowe - o cholera! - dodała, kiedy godzina okazała się prawdziwa i pobiegła do łazienki, z której wyszła po niecałych 5-ciu minutach z delikatnym makijażem na twarzy i włosami upiętymi w kucyka. Od razu poszła do sypialni, gdzie założyła na siebie najpierw jasne jeansy, następnie białą bluzkę, a na sam koniec czarny żakiet.
- Zwolnij, bo mandat dostaniesz - rzucił w kierunku blondynki ciemnowłosy mężczyzna, który wychodząc z kuchni, został prawie potrącony przez przebiegającą przed nim przed momentem dziewczynę.
- Sebastian.... - powiedziała miłym tonem, zakładając w korytarzy swoje już czyste czarne botki - ty wiesz, że cię kocham, prawda? - dodała, zakładając prawego buta.
- Dobra, dobra -odpowiedział - co chcesz? - zapytał, opierając się prawym bokiem o ścianę na korytarzu z rękami w kieszeniach spodni.
- Zawieziesz mnie do pracy?
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem - powiedział takim tonem, że dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Sebuś... Co ty chcesz zrobić? - zapytała, nie zmieniając miny.
- Nie martw się, nic strasznego - odpowiedział, szeroko się uśmiechając i jednocześnie zakładając swoją zimową kurtkę - To jak, idziemy? - dodał, kiedy zabrał klucze z sypialni, którą obecnie zajmował, a kiedyś należała też do niego.
- Pewnie - odpowiedziała dziewczyna, przewiesiła torbę przez ramię i powędrowała za ciemnowłosym mężczyzną w stronę samochodu, po drodze zamykając na klucz drzwi wejściowe.

- Sebastian, co ty kombinujesz, co? - zapytała kobieta w czerwonym płaszczu, kiedy ciemnowłosy mężczyzna, który kilka ulic wcześniej wysiadł z auta z miejsca kierowcy, objął ją ramieniem - powoli zaczynam się bać - dodała na widok uśmieszku chłopaka.
- Nie masz o co - odpowiedział dziewczynie, spoglądając za siebie.
- Ale chociaż powiedz mi, co jest grane!
- Nie podoba mi się ten cały Bartek, dlatego obmyśliłem plan - odpowiedział dziewczynie, na co ona stanęła na środku chodnika, nie przejmując się innymi ludźmi.
- Jaki plan - zapytała z przerażoną miną.
Sebastian zaśmiał się na widok reakcji blondynki, chwycił ją za dłoń, przyciągnął do siebie i znowu objął ramieniem. 
- Nie zrobię mu krzywdy - powiedział cichym tonem, pochylając się nad dziewczyną - po prostu trochę go oduczę nachalności - dodał i ruszył  z miejsca.
- Ale on nie jest nachalny - powiedziała studentka, marszcząc ze zdziwienia brwi.
- Nie! Wcale! A zdanie: "Puszczę cię, jeśli dostanę buziaka", nie jest nachalne? 
- Niee.... - odpowiedziała dziewczyna, i uśmiechnęła się na samo wspomnienie tamtej chwili - jest... Słodkie! - dodała uroczym tonem.
- Dla ciebie wszystko jest słodkie!
- Nie prawda! - krzyknęła, robiąc urażoną minę - no dobra - zmieniła zdanie, kiedy chłopak spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.
- No właśnie, a teraz przyspiesz, bo się spóźnisz gamoniu!

Przed szklanymi drzwiami prowadzącymi na halę stała blondynka i ciemnowłosy mężczyzna, którzy co chwila wybuchali gromkim śmiechem. Byli tak zajęci sobą, że żadne z nich nie zobaczyło wrogiego spojrzenia sportowca, który stał twarzą do nich, a plecami opierał się o słupek.
- Podoba ci się, co? - zapytał jakiś siatkarz, który od dłuższego czasu stał obok Bartka i przyglądał się z zaciekawieniem minie chłopaka.
- Co? - ponad dwumetrowy ciemnowłosy mężczyzna był kompletnie zdezorientowany. Spojrzał na kolegę z drużyny, który stał po jego prawej stronie - co mówiłeś? - dodał, przymykając delikatnie oczy.
- Widać jak na nią patrzysz - odpowiedział i spojrzał w stronę wesołej blondynki, a młody sportowiec uczynił to samo - ona patrzy tak samo - jego wzrok znów padł na Bartka - walcz o nią - poklepał po ramieniu swojego kolegę z drużyny i odszedł do grupki innych siatkarzy z klubu.
Chłopak stał jeszcze przez chwilę oparty o słupek, obserwując poczynania młodej studentki.
Dziewczyna pożegnała się ze swoim przyjacielem i weszła przez szklane drzwi na halę. Wolnym krokiem zmierzała ku stolikowi, gdzie dzisiaj miała pisać artykuł o treningu, który miał się zaraz odbyć. Nie miał to być jakiś wpis na stronę, a jedynie zwyczajny projekt dla prezesa.
Blondynka zajęła swoje miejsce i otworzyła laptopa, kiedy nad ekranem ujrzała znajomą twarz uśmiechniętą od ucha do ucha.
- Hej, co tam porabiasz? - zapytał Bartek, nie pozbywając się uśmiechu z twarzy.
- Muszę napisać o waszym treningu - odparła dziewczyna z rezygnacją w głosie - więc musisz się starać, żebym miała o czym pisać - dodała z trochę większym optymizmem.
- Postaram się, ale pod jednym warunkiem - powiedział przybliżając swoją twarz do studentki.
- Znowu jakiś warunek? - oburzyła się blondynka i oparła się plecami o krzesło, puszczając ręce luźno - rano Sebastian, teraz ty... - dodała, jednak po chwili przestała narzekać i spojrzała na siatkarza - ale ty nie chcesz ode mnie znowu buziaka, prawda?
- Nie - odpowiedział dziewczynie i zaśmiał się - chciałem cię zaprosić na... - zapadła chwila ciszy - coś tam - kontynuował.
- A co to jest coś tam? - zapytała zaciekawiona blondynka, kładąc ręce na stole.
- Nie wiem - powiedział obojętnie - kino, ciastko, film w domu?
- Film w domu powiadasz? Brzmi ciekawie...
- Czyli jesteśmy umówieni na...
- 18? - zapytała niepewnie dziewczyna.
- Będę czekał u mnie - rzucił w stronę Klary, która na widok trenera Nawrockiego ciągnącego Bartka na rozgrzewkę, uśmiechnęła się szeroko i powróciła do swojej pracy.
*
Witam Was ;) Trochę taki nudny ten rozdział. Nie wiem, nie podoba mi się ;\ Może następny będzie lepszy... Wpadłam na świetny pomysł z nowym opowiadaniem i teraz chodzi mi on po głowie cały czas... Zapewne jakoś w nowym roku może zacznę je pisać o.O Wymyśliłam już nazwę: "Magia tenisa". Fajna, nie? ;D W roli głównej M. Kubiak i pewna para ;P A teraz:
Zapraszam do komentowania i oczywiście przepraszam za błędy :D

10 listopada 2012

5. You Could Be Happy

Kiedy czegoś lub kogoś się nie spodziewasz...
A Go spotykasz...
Twoje szczęście jest nieograniczone...
Wyjątek jest wtedy...
Gdy celowo unikasz kogoś lub coś...


Dziewczyna leżała na łóżku przytłoczona ciężarem siatkarza, który delikatnie całował szyję blondynki.
Blondynka zupełnie zapomniała o otaczających ich świecie i dała się ponieść emocjom.
Prawa dłoń chłopaka powędrowała teraz od szyi, przez talię na udo, które ciemnowłosy mężczyzna chwycił i "zahaczył" o swoje biodro. Ten ruch wywołał dreszcz u studentki, które otworzyła zamknięte przez cały czas oczy.
- Nie! - krzyknęła, a chłopak jednocześnie przestał całować jej szyję i puścił nogę dziewczyny - stop - dodała, kiedy sportowiec usiadł na łóżku ze zdezorientowanym wzrokiem wbitym w kobietę - stop - powtórzyła i uczyniła to samo co siatkarz, tyle, że nie patrzyła na chłopaka, a gdzieś przed siebie. Siatkarz położył swoją wielką dłoń na jej ręce, którą opierała się o łóżko, a po ciele dziewczyny przeszedł dreszcz. Szybko wzięła rękę spod dłoni siatkarza i wstała, otrzepując się z mąki, którą ciemnowłosy mężczyzna miał na swojej głowie i ramionach.
- Wiesz, to ja już może pójdę - przerwała panujące w mieszkaniu milczenie - to... - spojrzała na chłopaka - do zobaczenia jutro - powiedziała, delikatnie uśmiechnęła się do siatkarza, ukradkiem tylko na niego spoglądając i ruszyła w stronę wyjścia, zwinnym ruchem zabierając po drodze swoja torbę i czerwony płaszcz.
- Klara, czekaj! - krzyknął sportowiec i ruszył za nią, ale kiedy wyszedł z sypialni, usłyszał jak drzwi wyjściowe z hukiem zamknęły się.
Nie myśląc zbyt wiele, wybiegł z mieszkania za dziewczyną. Zbiegł po schodach z trzeciego piętra na sam parter, ale blondynki już tam nie było. Nie tracąc nadziei, wybiegł na zewnątrz, gdzie panowała minusowa temperatura, ale tu także nie zobaczył studentki. Rozejrzał się jeszcze raz, a następnie wściekły wrócił do ciepłego mieszkania.

Nie wiedziała, jakim cudem udało jej się zasnąć dzisiejszej nocy. Cały czas myślała o tym, co się wydarzyło u siatkarza. Co się stało, a nie powinno. Miała świadomość tego, że tak nie postępują ludzie, którzy dopiero co się poznali i chcą zostać tylko przyjaciółmi.Przez cały czas dręczyło ją jedno zasadnicze pytanie: Czy ona na pewno chciała się tylko kolegować z Bartkiem?
Leniwym ruchem ręki, wyłączyła budzik w telefonie, który dawał o sobie znać już o siódmej rano. Nie była zadowolona z tego, że musi wstać, w końcu przez dłuższy czas nie mogła zasnąć, a kiedy jej się udało, pora wstawać.
Podniosła ociężałe powieki i zerknęła na zegar, który pokazywał, że jest 9:56. Dziewczyna leżała jeszcze chwilę owinięta cieplutką kołdrą, ale kiedy do jej świadomości dotarło, jak jest już późno, wyskoczyła z łóżka jak oparzona i od razu pobiegła do łazienki, z której wyszła po jakimś czasie z delikatnym makijażem i z grzywką upiętą przy środku głowy.
Ubrała na siebie ciemne jeansy, te same, które miała na sobie w dniu, w którym poznała siatkarza i beżową bluzkę w niebieskie paski. W przedpokoju założyła beżowe kozaki, swój ukochany czerwony płaszczyk i czarny bawełniany szal. Przez ramię przełożyła swoją torbę i wyszła do radia, by nagrać audycje do dzisiejszego programu.

Studentka siedziała przy jednym ze stołów za bandami reklamowymi i właśnie kończyła pisać relacje na stronę bełchatowskiego klubu z dzisiejszego meczu, który zakończył się wynikiem 3:0 dla gospodarzy. W pierwszych minutach spotkania nie była w stanie się skupić i internauci, którzy czytali relacje na stronie musieli na nią długo czekać, ale w końcu udało jej się skoncentrować na pracy.
Chwilę temu spiker ogłosił, że najlepszym zawodnikiem spotkania został Bartosz Kurek, a ta informacja była ostatnią, która miała znaleźć się na stronie bełchatowskiego zespołu. Dziewczyna kończyła pisać już ostatnie zdanie z relacji tego meczu, kiedy ktoś zasłonił jej ekran laptopa tabliczką czekolady. Zdezorientowana dziewczyna odwróciła się i ujrzała za sobą mężczyznę o ciemnych włosach, którego dobrze znała.
- Sebastian?! -krzyknęła zdziwiona blondynka i rzuciła się na szyje pochylonemu nad nią chłopakowi - Jak ja cię dawno nie widziałam! - dodała, tuląc go jeszcze mocniej - Czemu do mnie w ogóle nie dzwonisz?
- Ja też się za tobą stęskniłem i tak, chętnie przenocuję u ciebie - powiedział, kiedy dziewczyna przestała go ściskać.
- Zostajesz?! Na jak długo?! - zapytała, a na jej twarzy pojawiał się coraz to większy uśmiech.
- Tydzień, może więcej - odpowiedział studentce, które na te wieści ponownie rzuciła się mężczyźnie na szyję.
- Wiesz co...
- Nie wiem - przerwał dziewczynie młodzieniec, za co dostał kuksańca w bok od blondynki.
- Nie zmieniłeś się - powiedziała w kierunku mężczyzny - ani trochę - dodała po chwili, cały czas mając uśmiech na twarzy.
- Ty też nie - stwierdził - No może trochę. Jesteś o wiele ładniejsza - poprawił się po chwili - to co chciałaś mi powiedzieć?
- A no! Tak! Zaraz możemy iść, tylko skończę zdanie i... - odwróciła się w stronę laptopa i zapisała ostatnie informacje dotyczące meczu - jestem wolna - spojrzała na chłopaka, który zaśmiał się.
- Klara...
- Tak? - dziewczyna wstała z krzesła, które przed chwilą zajmowała i spojrzała na Sebastiana.
- Dlaczego ten facet na parkiecie ma wzrok jakby chciał mnie zabić i od dłuższej chwili.... Nie odwracaj się! - krzyknął do dziewczyny, która już patrzyła na siatkarza, mierzącego wzrokiem mężczyznę, stojącego obok niej. Znowu spojrzała na Sebastiana i zaśmiała się - Mówiłem, że masz się nie odwracać!
- Powiedziałeś mi to po fakcie, a poza tym  nie musisz się nim przejmować - odpowiedziała, wciąż śmiejąc się - to tylko dobry kolega - dodała.
- Oj Klara, Klara - westchnął mężczyzna i objął dziewczynę ramieniem - masz mi tyle do opowiedzenia - powiedział, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- I vice wersa - odpowiedziała chłopakowi, spoglądając na niego z uśmiechem.

*
Ale Was zrobiłam, nie? Przepraszam, że tak długo, ale... szkoła ;/ Wczoraj brałam udział w Wojewódzkim Konkursie Matematycznym, który był dość prosty, ale niestety zabrakło mi czasu... ;| Znając moje szczęście to będę mieć około 30-kilku punktów i nie przejdę dalej, ale jakbym jakimś cudem przeszła to od grudnia wstawiam rozdziały co sobotę! ;D To i tak często ;P
A co do rozdziału... Wiem, że nie takiego początku się spodziewałyście, ale właśnie o to mi chodziło ;D Końcówka też nietypowa, ale nie martwcie się! Wszystko wyjaśni się w następnych rozdziałach! ;D A teraz:
Przepraszam Was bardzo mocno za błędy i zachęcam do dalszego komentowania! ;D

3 listopada 2012

4. Smile

Niektóre decyzje mogą Cię wiele kosztować...
Więc lepie uważać na to co się robi...


Czarne auto zajechało właśnie na parking znajdujący się za halą "Energia". Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i z samochodu wyszedł ponad dwumetrowy mężczyzna. Chwilę później z drugiej strony auta ukazała się postać kobiety o blond włosach. 
Dziewczyna ubrana w czerwony płaszczyk i czarny bawełniany szalik z torbą przewieszoną przez prawe ramię, podeszła do chłopaka, który stał prawym bokiem bliżej pojazdu.
- To jak, idziemy? - zapytał, uśmiechając się do studentki i ruszył wolnym krokiem w stronę wejścia.
- Bartek...
- Tak? - sportowiec zatrzymał się i odwrócił w stronę dziewczyny, która nadal stała przy samochodzie i nie ruszyła się nawet o centymetr.
- Chyba o czymś zapomniałeś - powiedziała do siatkarza - torba - dodała, widząc, że chłopak kompletnie nie wie o co chodzi.
- Faktycznie! - wykrzyknął wielkolud i podbiegł do bagażnika swojego pojazdu, z którego zabrał swoją torbę treningową. Podszedł do blondynki i uśmiechnął się z wdzięcznością - teram możemy iść - stwierdził i razem z blondynką ruszył w stronę drzwi wejściowych. 

- Bartek?! - krzyknął zdziwionym tonem mężczyzna, który właśnie wszedł na halę "Energia". Nie spodziewał się tak wcześnie żadnego z zawodniku, a już na pewno nie Kurka.
- Dzień dobry trenerze - powiedział w stronę mężczyzny siatkarz i obdarzył go szerokim uśmiechem. 
- To już drugi trening pod rząd, na który się nie spóźniłeś - stwierdził, podchodząc jednocześnie do chłopaka - dobrze się czujesz? - zapytał przykładając swoją dłoń do czoła sportowca. 
- Czy się dobrze czuję? Znakomicie - odpowiedział trenerowi siatkarz, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej do mężczyzny - a pan się dobrze czuje? - zaniepokoił się chłopak, kiedy zobaczył bladego jak ściana trenera Nawrockiego, który patrzył na sportowca przerażonym wzrokiem. Teraz to on przyłożył dłoń do jego czoła - chyba nie ma pan gorączki - stwierdził - niech pan poczeka, pójdę po kogoś.
- Bartek - zdążył powiedzieć do chłopaka trener, za nim ten ruszył po pomoc.
- Tak, trenerze?
- Co się stało, że jesteś taki punktualny? 
- Nic... - zdezorientowany takim pytaniem siatkarz, przymrużył oczy ze zdziwienia.
- Jak to ni... - mężczyzna nie zdążył dokończyć, bo na halę weszła większa grupka siatkarzy ze sztabem - dokończymy potem - powiedział do sportowca, odwrócił się i poszedł w kierunku swoich współpracowników. 

Blondynka siedziała w swoim gabinecie i kończyła pisać artykuł do lokalnej gazety, który miałby na celu zachęcenie mieszkańców do przyjścia na sobotni mecz z Asseco Resovią Rzeszów. Napisała ostatnie zdanie, przeczytała cały artykuł jeszcze raz i nacisnęła przycisk "drukuj". Poczekała chwilę, a kiedy usłyszała pracującą drukarkę, wstała i podeszła do niej.
Stojąc tyłem do drzwi nie usłyszała, kiedy ktoś wszedł do pomieszczenia. Mężczyzna skradł się do studentki i zakrył dłońmi oczy.
- Zgadnij kto to - powiedział, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, które dziewczyna nie mogła jeszcze zobaczyć.
- Bartek? - zapytała, a w jej głosie dało się wyczuć nutkę zdziwienia i radości. 
- Dobra jesteś! - powiedział ciemnowłosy mężczyzna i zabrał swoje wielkie dłonie z twarzy Klary. Dziewczyna momentalnie odwróciła się i z wielkim uśmiechem na twarzy, spojrzała w niebieskie jak ocean oczy siatkarza, który nadal miał wielkiego banana na twarzy. Jednak po krótkiej chwili jej wzrok padł na bukiet kwiatów trzymany przez siatkarza. Blondynka zdziwiona patrzyła to na siatkarza, to na bukiet, to znowu na siatkarza, który zaśmiał się widząc zachowanie studentki.
- Tak, te kwiaty są dla ciebie - powiedział nadal się śmiejąc i wręczył Klarze bukiet.
- Dziękuję, ale... - nie dane było jej dokończyć, bo siatkarz nachylił się, obrócił głowę w lewo i wskazującym palcem prawej dłoni wskazał polik. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i pocałowała sportowca we wskazane przez niego miejsce - są piękne - powiedziała po chwili i odeszła od chłopaka, by położyć bukiet na biurku i zacząć szukać jakiegoś wazonu. 
Po dłuższej chwili znalazła jakiś w szafie. Wyjęła go i spojrzała porozumiewawczo na Bartka, uśmiechając się przy tym delikatnie. Chłopak westchnął, zabierając od dziewczyny wazon i poszedł napełnić go wodą.
Po dłuższej chwili wrócił i postawił przedmiot napełniony do połowy cieczą na biurku, a on sam okrążył je dookoła i rozsiadł się wygodnie na fotelu.
- To co robisz dzisiaj wieczorem? - zapytał blondynkę, która szukała czegoś w swojej torbie, jednak po usłyszeniu pytania siatkarza, przestała w niej szperać i spojrzała na niego.
- Właściwie to chyba nic - odpowiedziała ciemnowłosemu mężczyźnie, nie spuszczając z niego wzroku.
- No to już masz dzisiaj co robić - powiedział do blondynki i uśmiechnął się, mrużąc przy tym oczy. 
- To w takim razie co dzisiaj będę robić?
Chłopak wstał z krzesła i podszedł do dziewczyny, która nadal pochylała się nad swoją torbą. Stanął  ni to tyłem, ni to bokiem w stosunku do niej i delikatnym ruchem ogarnął jej kosmyk włosów za ucho, by po chwili powoli przybliżyć swoje usta do niego. Oddech Klary stawał się coraz bardziej płytki, a kolana stały się już zupełnie miękkie.
- Piec ciasto - szepnął Bartek wprost do ucha Klary.
- Co?! - krzyknęła zdezorientowana dziewczyna i odwróciła się w stronę siatkarza, który uśmiechał się od ucha do ucha, widząc reakcję studentki.
- To pa - rzucił i szybko zniknął za drzwiami, które po chwili minimalnie otworzyły się, a za nimi ukazała się twarz uradowanego Kurka - po pracy pojedziemy na zakupy - dodał i znów zniknął, ale pozostawił po swojej obecności wielki uśmiech na twarzy blondynki.

- Dobra, to od czego zaczynamy? - zapytał ciemnowłosy mężczyzna i zatrzasnął drzwi nogą, ponieważ jego ręce były zajęte przez trzymane w nich siatki z zakupami.
- Nie wiem, nie umiem zbytnio piec - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się przy tym pod nosem.
- No to jest nas dwoje - stwierdził chłopak i odłożył zakupy na blat w kuchni, po czym wrócił na korytarz, by odwiesić kurtkę na wieszak. Dziewczyna już dawno zdążyła to zrobić i w tej chwili rozpakowywała rzeczy zakupione w markecie. 
Z siatki wyjęła proszek do pieczenia i mąkę i ustawiła na blacie w kuchni, do której po chwili wszedł Bartek. i od razu zaczął rozpakowywać resztę zakupów i chować do szafek. Dziewczyna w tym samym czasie z jednej z szafek kuchennych wyjęła szklankę i zapełniła ją do pełna otwartą przed sekundą mąką, po czym odwróciła głowę, by zobaczyć co chłopak teraz robi. 
- Bartek mógłbyś mi tu pomóc na chwilkę - powiedziała trochę błagalnym tonem.
Sportowiec podszedł do niej od tyłu i oparł się dłońmi o blat, a później delikatnie nachylił się nad dziewczyną, by przez jej ramię zobaczyć, w czym potrzebuje pomocy. Korzystając z tej okazji, blondynka gwałtownie odwróciła się w stronę Kurka tak, że ich twarze dzieliło około dziesięciu centymetrów. Patrzyli sobie w oczy przez kilka sekund, po czym ich twarze zaczęły zbliżać się na niebezpieczną odległość. 
Kiedy dzieliło ich kilka centymetrów, dziewczyna wyjęła zza pleców szklankę wypełnioną mąką i wysypała całą jej zawartość siatkarzowi na głowę. Sportowiec momentalnie odskoczył od blondynki, która odłożyła szklankę na bok i patrzyła teraz na Bartka całego w mące, pękając przy tym ze śmiechu. Sportowiec spojrzał wściekle na Klarę, która w tym momencie przestała się śmiać.
- Nie! - zdążyła tylko krzyknąć i rzuciła się w ucieczkę za goniącym ją chłopakiem, który dzięki swoim długim nogą, nie miał najmniejszego problemu z dogonieniem studentki.
- Mam cię! - krzyknął, obejmując ją ramiona i podnosząc z ziemi - teraz dostaniesz nauczkę - powiedział i zaśmiał się, odwracając się z powrotem w kierunku kuchni. 
- Nie! Bartek proszę! - błagała dziewczyna, jednak nie dawało to najmniejszego skutku, bo siatkarz nawet nie myślał o zatrzymaniu się - Bartek, no! Proszę! - wołała rozpaczliwie blondynka - zrobię co tylko zechcesz, no! Ale Bartek proszę, puść mnie!
- Wszystko? - zapytał chłopak, wcześniej zatrzymując się.
- No tak, wszystko.
- Dobra - powiedział do dziewczyny i postawił ją na ziemie, jednak nie przestał jej obejmować - to daj mi wielkiego porządnego buziaka - dopiero po wypowiedzeniu tych słów, siatkarz puścił dziewczynę, która odwróciła się twarzą do niego. 
Stanęła na palcach i zbliżyła swoją twarz do jego. Ich usta złączyły się na kilka sekund, po czym dziewczyna oderwała się od niego i odwróciła się. Chciała pójść znowu do kuchni, ale siatkarz nie pozwolił jej na to i chwycił ją za rękę. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała w oczy siatkarzowi, a ten wbił się w jej usta i zaczął namiętnie całować. Początkowo studentka była w lekkim szoku i nie wiedziała co ma robić, ale już po chwili  zarzuciła swoje ręce na szyje sportowca i zaczęła oddawać coraz to zachłanniejsze pocałunki. Dłonie siatkarza natomiast błądziły po ciele blondynki i w końcu spoczęły na jej pośladkach. Dziewczyna splotła swoje nogi na biodrach Bartka, a ten nadal trzymając jej pośladki, ruszył w stronę sypialni, gdzie wręcz rzucił Klarę na łóżko. 

*
Mwhahahahah! Jaka miła odmiana, nie? ;D Dziękuję Wam serdecznie za komentarze i już tradycyjnie:
Zachęcam do dalszego komentowania i przepraszam za błędy ;P
PS Tak, wiem! Kompletnie nie umiem pisać scen tzw. +18, dlatego sobie odpuściłam ;D

31 października 2012

3. Made For You

Przysługa...
Niby drobna rzecz...
Ale kiedy przestaje być tylko drobnostką, a staje się czymś znacznie więcej...
Lepiej uważaj....

Made For You

Zimne powietrze wpadało do mieszkania chłopaka przez uchylone okno w salonie. Sportowiec otworzył je, aby pozbyć się zapachu spalenizny z mieszkania i zapomniał zamknąć. Siedział na kanapie przed telewizorem, oglądając powtórkę meczu NBA i marznął przy tym cały czas. Siatkarz w końcu podszedł do okna, w celu jego zamknięcia i zdziwił się, kiedy ujrzał krajobraz za oknem. Biel. Wszędzie biel. 
W tym samym momencie usłyszał dzwonek do drzwi. Obrócił się w stronę korytarza, a następnie spojrzał na zegar znajdujący się obok okno, przy którym właśnie stał. Wskazywał on 21:38. Bartek odszedł od okna i poszedł otworzyć drzwi, dopiero wtedy, gdy ktoś zadzwonił drugi raz. Przekręcił klucz w zamku i nacisnął klamkę. Pociągnął drzwi do siebie i to co zobaczył przekroczyło jego najśmielsze oczekiwania.
- Klara?! - niemal wrzasnął.
- Hej Bartek - powiedziała cichym głosem i nieśmiało się uśmiechnęła.
Chłopak otworzył drzwi szerzej i przesunął się w stronę ściany.
- Wejdź - rzekł do dziewczyny i ruchem ręki zaprosił ją do środka. 
- Nie, Bartek. Ja tylko przyszłam po swoje klucze do mieszkania. Musiały mi wypaść w samochodzie, gdy wsiadałam do niego pod moim domem.
- Dobrze, możemy sprawdzić, czy są w moim aucie, ale rano, a teraz chodź do środka - powiedział do dziewczyny i widząc, że się nie ruszyła, chwycił ją za dłoń i wciągnął do mieszkania. Zamknął drzwi i zakluczył je, po czym odwrócił się w stronę dziewczyny.
- Bartek, ja nie mogę tu zostać - odpowiedziała sportowcowi.
- Żartujesz sobie?! Wiesz, jak jest już późno?
- Dlatego im szybciej dasz mi moje klucze, tym szybciej będę w domu.
- Rozbieraj się, nigdzie nie idziesz - powiedział stanowczo, po czym minął dziewczynę i poszedł w stronę kuchni. 
- Bartek... - dziewczyna udała się za nim.
- Powiedziałem coś! 
- Ale ja cię praktycznie nie znam, więc dlaczego miałabym zostać? - zapytała, i spojrzała na chłopaka, który w tej chwili gapił się we wnętrze lodówki. Zamknął ją jednak i spojrzał na dziewczynę.
- Bo na dworze jest istna śnieżyca, a do domu masz daleko. 
Klara patrzyła na niego, a jej mina mówiła, że już się przekonuje do pomysłu siatkarza.
- Jutro rano pojedziemy do ciebie, jeśli będziesz chciała i drogi będą przejezdne, a teraz się rozbierz - sportowiec podszedł do dziewczyny i pomógł jej się rozebrać. Zawiesił jej rzeczy na wieszaku, po czym podszedł do niej i chwycił jej dłoń.
Blondynka spojrzała na siatkarza zdezorientowanym wzrokiem, a ten po krótkiej chwili puścił ją i zniknął za drzwiami sypialni.
- Zaczekaj w salonie - usłyszała głos Bartka dobiegający z pokoju.
Dziewczyna posłuchała chłopaka, jednak kiedy ujrzała wystrój pomieszczenia, stanęła jak wryta. Śliczny salonik z pewnością nie był urządzany tylko przez sportowca. Widać tu było trochę kobiecej ręki... architekta.
Blondynka nadal podziwiała pokój, stojąc w bezruchu, kiedy do salonu wparował Bartek, trzymając w ręku gruby koc, który położył na białej sofie.
- Czego się napijesz? - zapytał, idąc do kuchni.
- Bartek daj spokój, ja...
- Czyli kakao - przerwał dziewczynie, wyciągając kubki z szafy.
Ustawił je na blacie, rozlał do nich mleko, a następnie wstawił do mikrofali na określony czas. Spojrzał na blondynkę, która nadal stała po części w korytarzu, po części w salonie.
- Ten koc jest dla ciebie, masz się nim przykryć - powiedział w stronę dziewczyny, gestykulując przy tym dłonią.
- Ale ja nie potrzebuję koca.
- Nie żartuj sobie, jesteś cała zimna.
W tym momencie mikrofalówka dała o sobie znać. Siatkarz wyjął kubki i znowu ustawił je na blacie, by po chwili wsypać po trzy łyżki kakao. Wymieszał zawartości i chwycił przedmiot w ręce, po czym ruszył w stronę salonu.
- A ty nadal tu tak stoisz?! - zapytał, znacząco unosząc przy tym brwi.
- No a co mam robić?
Chłopak odstawił kubki na stoliczek znajdujący się przed kanapą i wziął do rąk koc. Rozłożył go, po czym podszedł do blondynki i owinął nią nim. Dziewczyna nadal stała ni to w korytarzu, ni to w salonie, ale tym razem patrzyła na sportowca przerażonym wzrokiem. Chłopak, kiedy to zauważył, pochylił się nad nią i spojrzał prosto w oczy.
- Co jest?
- Nic - odpowiedziała, odwracając wzrok na lewo. Bartek chwycił dłonią jej brodę i delikatnie obrócił tak, by znowu patrzyli sobie w oczy.
- Przecież widzę - nastąpiła chwila ciszy - jak jest ci zimno to już idę po kolejny koc - powiedział i wyprostował się.
Już miał odchodzić do sypialni, gdy studentka złapała go za nadgarstek. Siatkarz odwrócił się w jej stronę i znowu patrzyli sobie prosto w oczy.
- Chodzi o to, że ja cię praktycznie nie znam, a w tej chwili jestem u ciebie w mieszkaniu i mam zostać tutaj do rana.
- No i wszystko jasne! - wykrzyknął sportowiec i uśmiechnął się szeroko - Więc chcesz iść teraz do domu? O tej godzinie i w takiej pogodzie?
- No nie, ale...
- No widzisz! Wszystko już jest dobrze - podszedł do dziewczyny od tyłu i chwycił ją za ramiona - ty nie chcesz iść - zaczął prowadzić blondynkę w stronę kanapy - ja cię nie chcę puścić - posadził studentkę na sofie i usiadł obok niej - i jest git! - sięgnął po kubki znajdujące się na stoliku i podał jeden z nich dziewczynie.

Siatkarz siedział na kanapie z nogami rozłożonymi przed siebie i prawą ręką położoną na oparciu, a na jego klatce piersiowej znajdowała się głowa blondynki. Dziewczyna spała wtulona w sportowca już od kilku godzin, cały czas będąc szczelnie otulona kocem. Chłopak widząc studentkę, po której widać było, że wciąż jest jej zimno, delikatnie wyswobodził się z objęć Klary i wstał z kanapy. Jak najciszej się tylko dało poszedł do sypialni.
Wyszedł z pomieszczenia po krótkiej chwili, trzymając w rękach dużą i grubą pościel w kolorowe paski i kropki. Podszedł do dziewczyny i przykrył ją kołdrą, po czym wrócił na swoje wcześnie miejsce, siadając na nim powoli, aby nie obudzić blondynki.
Kiedy mu się to udało, powrócił do oglądania, jak to on nazywa, "badziewnych programów" w telewizji, jednak znużony tymi głupotami, zasnął.

Blondynka ociężale otworzyła oczy, a po chwili podniosła głowę, by rozejrzeć się dookoła. Leżała wtulona w Bartka, który odwzajemniał jej uścisk. Oboje byli przykryci jedną kołdrą, a telewizor, przed nimi nadal grał.
Dziewczyna uwolniła się z uścisku chłopaka, usiadła na sofie, która była bardzo wygodna i wyciągnęła telefon z kieszeni spodni, by sprawdzić czas. Momentalnie wstała z kanapy, kiedy ujrzała godzinę, budząc przy tym siatkarza.
- Co się stało? - zapytał sennym głosem, kompletnie zdezorientowany.
- Bartek, ja ci za wszystko bardzo dziękuję, ale teraz muszę już iść - powiedziała Klara w stronę chłopaka i pobiegła na korytarz.
- Iść? - zapytał sportowiec, wstając z kanapy, ale wciąż mrużąc zaspane oczy - gdzie ty chcesz iść?
- No jak to gdzie? Do domu. I tak się spóźnię, ale lepiej późno niż wcale - odpowiedziała studentka zakładając przy tym swoje buty.
- Daj mi chwilkę.
- Po co? - dziewczyna przestała się ubierać i spojrzała na chłopaka.
- Przecież obiecałem, że cię zawiozę.
- Bartek, daj spokój. Dopiero co się obudziłeś, na pewno chcesz wziąć prysznic, zjeść śniadanie w swoim mieszkaniu i zrobić to wszystko w spokoju, no chyba, że wolałbyś u mnie.
- Dobra, spakuję tylko torbę na trening i możemy jechać - powiedział siatkarz i zniknął w sypialni.

Sportowiec brał prysznic w mieszkaniu dziewczyny, która w tym samym momencie chcąc skorzystać z obecności chłopaka w łazience, wciągała jasne jeansy na swoje nogi.
Nagle usłyszała jak drzwi od toalety otworzyły się. Blondynka odwróciła głowę w stronę drzwi, a gdy usłyszała kroki mężczyzny, szybko sięgnęła po beżową bluzkę, która leżała na łóżku. Włożyła ręce w rękawy i już miała przekładać głowę, kiedy do pokoju wszedł Bartek.
- To mówiłaś, że o której musisz być w pra... - przerwał, gdy zobaczył ubierającą się dziewczynę - przepraszam! - krzyknął i odwrócił się bokiem.
- Nic się nie stało - odpowiedziała mu blondynka i założyła bluzkę - to o co się pytałeś? - spojrzała na siatkarza odwróconego tyłem w jej stronę i zasłaniającego sobie oczy dłonią.
- O której masz być w pracy.
- Przed 9 - odpowiedziała sportowcowi i zaśmiała się - Bartek, już się ubrałam, możesz patrzeć.
Chłopak powoli opuścił dłoń sprzed oczu i niepewnie odwrócił się w stronę dziewczyny, która nie mogła się powstrzymać i parsknęła śmiechem. Sportowiec widząc, że blondynka nie kłamie, spojrzał na nią przerażonym wzrokiem.
- Klara, naprawdę cię przepraszam, nie wiedziałem, że...
- Nic się nie stało - przerwała siatkarzowi studentka - a teraz kierunek kuchnia - ruszyła do przodu, a kiedy dotarła do Bartka, ten odwrócił się i wyszedł  razem z dziewczyną na śniadanie.

- Smacznego - powiedziała dziewczyna do siatkarza i zrobiła dużego gryza chleba z nutellą.
- Smacznego - odpowiedział blondynce chłopak i uśmiechnął się do niej szeroko, widząc jak wcina jedzenie.
Zjedli prawie cały bochenek chleba, po czym dziewczyna wzięła się za szykowanie drugiego śniadania. Po przyszykowaniu jedzenia do pracy, spakowała je do torby. Ubrała się jeszcze cieplej i gotowa do wyjścia czekała na Bartka, który guzdrał się niemiłosiernie.

*
Tak jak obiecałam, tak jestem! ;D Trochę zepsułam końcówkę! Wiem i przepraszam! ;P 
Tak poza tym to miło mi, że ktoś w ogóle czyta tego bloga ;D Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo się cieszę, że śledzicie moje wypociny. Następny rozdział postaram się wrzucić do końca tygodnia, ale niczego nie obiecuję! ^^
A teraz tradycyjnie:
Zapraszam do komentowania i przepraszam za błędy! ;D

22 października 2012

2. Viva La Vida


Jedno przypadkowe spotkanie i wszystko się zmienia...
Dzień nie jest już taki jak kiedyś...
Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to...
Że ten dzień może być zarówno koszmarem jak i rajem....
A różni się tylko tym, czy zaufasz osobie dobrej, czy złej...


Siatkarz wszedł do szatni zespołu z Bełchatowa i pociągnął za sobą blondynkę, jednak puścił jej dłoń dopiero wtedy, gdy siedziała na ławce. Położył obok niej swoją torbę treningową, otworzył ją i zaczął czegoś szukać.
- Zdejmij bluzkę - powiedział do dziewczyny, nawet na nią nie spoglądając.
- Słucham?! - dało się usłyszeć kompletnie zdezorientowany damski głos.
- Masz zdjąć bluzkę - odpowiedział zupełnie spokojnym tonem.
- Dlaczego?
- Bo w takim stroju nie możesz pracować.
- Dobra, czyli mam chodzić w samej bieliźnie? - zapytała zirytowana dziewczyna, wstając przy tym z ławki. Stanęła bokiem do niej, a przodem do chłopaka, który nadal szperał w swojej torbie.
- Nie geniuszu. Założysz mój podkoszulek - powiedział siatkarz, wyciągając przy tym jakąś złożoną biało-czerwoną koszulkę, którą podał dziewczynie. - Proszę.
Studentka wzięła od szeroko uśmiechniętego sportowca ubranie i rozłożyła je. Spojrzała na podkoszulek i powiedziała:
- Koszulka reprezentanta Polski z numerem 6...
- W niej zdobyliśmy mistrzostwo Europy - powiedział patrząc na blondynkę, której twarz wyrażała niezadowolenie. Chłopak widząc jej wyraz twarzy zapytał - Nie podoba ci się?
- Jest śliczna, ale...
- Ale co? - przerwał dziewczynie w połowie zdania.
- Jak mam w czymś takim pracować? Wyjdę na jakąś...
- Na kogo wyjdziesz, no? - zapytał, unosząc przy tym znacząco brwi.
- Nie wiem. Może na jakąś wielką fankę Kurka - odpowiedziała, pokazując nazwisko "Kurek" na koszulce.
- Dobra - chłopak przyznał rację dziewczynie - To wymyślimy coś innego.
- Wiesz co? Ty myśl, a ja pójdę do prezesa i zapytam się, czy mogę wziąć wolne na resztę dnia, bo przecież nie zdążę pójść do domu, przebrać się i wrócić do 15...
- O! - krzyknął siatkarz, przerywając dziewczynie, która aż podskoczyła, gdy ten się odezwał. - To jest plan!
- Cieszę się, że ci się podoba - powiedziała, uśmiechając się w stronę siatkarza, by zaraz potem odwrócić się i podążyć ku drzwiom.
- Zaraz, zaraz - chłopak podbiegł do studentki i chwycił ją za przedramię. - A ty gdzie idziesz?
- Do prezesa - odpowiedziała mu blondynka, odwracając się w jego stronę.
- Ja to załatwię - powiedział sportowiec, puszczając dziewczynę i podchodząc do torby, która otwarta leżała na ławce. Spakował swoją koszulkę reprezentacyjną i zapiął zamek. Zdjął kurtkę, którą przez ten cały czas miał na sobie i odłożył na ławkę, by po przewieszeniu przez prawe ramię torby, zawiesić na niej wierzchnią część garderoby. Znowu podszedł do blondynki, która czekała już na niego przy drzwiach i otworzył je, ukazując ręką, że dziewczyna ma wyjść pierwsza. 
- Więc... - siatkarz próbował jakoś zagadać. - Skoro mam cię zwolnić to muszę wiedzieć jak masz na imię.
- Klara - odpowiedziała dziewczyna, delikatnie uśmiechając się pod nosem. 
- Ładnie - powiedział chłopak i uśmiechnął się szeroko do blondynki.
Studentka zatrzymała się przed gabinetem, który jakieś 15 minut temu opuszczała. Zrobiła głęboki wdech i wydech, zamykając przy tym oczy. Chłopak na jej widok uśmiechnął się tylko i powiedział:
- Po co się stresujesz? Spokojnie, ja ci to wszystko załatwię, tylko musisz się wczuć, dobra? - dziewczyna twierdząco pokiwała głową. 
Sportowiec uśmiechnął się i objął blondynkę ramieniem. Zapukał do drzwi i wszedł razem ze studentką nie czekając na zezwolenie.
Wzrok prezesa i rudowłosej dziewczyny siedzących na przeciwko siebie padł na nich. Siatkarz zamknął drzwi i nadal obejmując Klarę, poprowadził mniej więcej na sam środek gabinetu.
- Dzień dobry prezesie - powiedział do swojego szefa i uśmiechnął się w jego stronę. 
- Bartek! Co cię do mnie sprowadza?
- No bo widzi prezes... - nie wiedział jak zacząć.
- Miałam małą awarię z kawą tego oto pana, który stoi po mojej lewej stronie - odpowiedziała na pytanie prezesa blondynka, która pomogła sportowcowi wybrnąć z trudnej sytuacji.
- W związku z tym?
- W związku z tym chciałbym pana prosić o wolne dla Klary na jakieś... - siatkarz delikatnie zmrużył oczy. - O 15 na pewno będzie!
Dziewczyna spojrzała na niego przerażonym wzrokiem, a prezes zaśmiał się na głos i odpowiedział mu:
- No dobrze, ale ma być tu o 15! 
- Dziękuję prezesie - rzuciła w stronę swojego szefa blondynka i uśmiechnęła się szeroko. Chłopak również uśmiechnął się i poprowadził Klarę do drzwi, ale dopiero po wyjściu z gabinetu, przestał obejmować dziewczynę.
- Za 15 minut przed budynkiem - powiedział do studentki, uśmiechając się szeroko. Odwrócił się na pięcie i udał się w stronę wyjścia.

Dziewczyna w czerwonym płaszczu, owinięta czarnym bawełnianym szalikiem, ubrana w ciemne jeansy i brudne od kawy botki, stała przed halą "Energia" i czekała już od ponad 10 minut na chłopaka, z którym się tu umówiła. Rozglądając się co chwila na prawo i lewo, traciła już cierpliwość, której miała dużo. W końcu pod budynek zajechał czarny samochód, z którego wysiadł sportowiec. Podszedł do przeciwległych drzwi i otworzył je na oścież. Spojrzał na blondynkę z szerokim uśmiechem na twarzy i czekał na jej reakcje. Dziewczyna stała przez chwilę bez ruchu, patrząc na siatkarza wściekłym wzrokiem, by po chwili spleść swoje ręce na klatce piersiowej i lekko unieść głowę.
Kiedy mężczyzna zobaczył reakcję Klary zaśmiał się i nadal z bananem na twarzy podszedł do niej. Stanął po jej prawej stronie tyłem do hali "Energia" i pochylił się, by móc szepnąć dziewczynie:
- Będziemy tu tak stać, czy pojedziesz się przebrać? Bo wiesz... Jesteś zwolniona tylko do 15, a jest już sporo po 12 - po wypowiedzeniu tych słów wyprostował się i nadal patrząc na blondynkę, czekał na jej reakcję.
Klara przez krótki moment patrzyła jeszcze przed siebie nie zmieniając wyrazu twarzy, jednak chwilę później spojrzała prosto w oczy Bartka, który uśmiechał się szeroko w jej stronę.
Patrzyła tak w te jego niebieskie jak ocean oczy i sama nie wiedząc dlaczego, ruszyła w stronę samochodu. Chłopak podążył za nią i kiedy usiadła na miejscu pasażera obok kierowcy, zamknął za nią drzwi. Niedługo potem już siedział na fotelu kierowcy i uśmiechając się szeroko, patrzył teraz na blondynkę:
- To gdzie mieszkasz? - zapytał zupełnie normalnym tonem, jakby nic się stało.
- Słucham?! - krzyknęła Klara, odwracając się w stronę siatkarza.
Na jej twarzy teraz oprócz gniewu można było dojrzeć całkowitą dezorientację. Jednak po chwili wpatrywania się w jego oczęta uczucie wściekłości zniknęło na dobre, pozostała tylko dezorientacja.
- Po co ci mój adres?
- Bo chciałaś się przebrać.
- Mieszkam na Grabowej. Jak mnie wysadzisz gdzieś na początku ulicy to dojdę do mieszkania - powiedziała już całkowicie spokojnym tonem, odwracając głowę przed siebie.
- Chyba żartujesz! Ja cię tak urządziłem i teraz muszę odkupić winy, więc jestem do twoich usług - odpowiedział wesołym głosem, chwytając przy tym lewą dłoń Klary i delikatnie całując ją.
Dziewczyna spojrzała na sportowca przerażonym wzrokiem, a on właśnie w tech chwili kładł jej dłoń z powrotem na oparcie. Usiadł wygodnie w swoim fotelu, włączył silnik i ruszył przed siebie.

Klara latała w te i z powrotem po całym mieszkaniu. Nie wiedziała jak ma się ubrać, by wszystko do siebie pasowało, a na dodatek Bartek czekał już od 10 minut w samochodzie pod jej domem. Chciała zaprosić go na kawę, herbatę, sok, cokolwiek, ale się nie zgodził, tylko powiedział, że ma się pośpieszyć, i że on tu zaczeka.
Dziewczyna w końcu wpadła na pomysł w co ma się ubrać. Do ciemnych jeansów, które miała na sobie, założyła pomarańczową bokserkę, a na to kremowy sweter. Po drodze do wyjścia wpadła jeszcze do łazienki, by rozczesać włosy i delikatnie poprawić sobie makijaż. Na korytarzu założyła jeszcze beżowe kozaki, narzuciła na siebie swój czerwony płaszcz i zamknęła drzwi na klucz. Zbiegając po schodach owinęła się w czarny bawełniany szaliczek i wparowała do samochodu chłopaka, krzycząc przy tym zdyszanym głosem:
- Już jestem!
Bartek tylko spojrzał na nią z żalem w oczach, zaśmiał się po cichu i odjechał spod domu niebieskookiej blondynki.

Bartek siedział właśnie na hali i czekał, aż jego koledzy z drużyny i sztab szkoleniowy przybędą na trening, który miał odbyć się za 15 minut. Pierwszy raz od ponad dwóch i pół roku nie spóźnił się na trening, a to wszystko zawdzięcza tej dziewczynie, która siedzi teraz koło niego na trybunach i śmieje się w niebo głosy.
- To wcale nie jest śmieszne! - udawał, że się złości siatkarz.
- Ależ jest - powiedziała wesołym tonem niebieskooka. Tonem, w którym można by było się zakochać, a sportowiec doskonale o tym wiedział.
- Owszem, boję się latać, ale to nie jest powód do śmiechu.
- No, to nie jest powód do śmiechu - powiedziała tłumiąc śmiech - powodem do śmiechu są twoje przygody podczas lotu - kolejny raz wybuchła gromkim śmiechem.
Chłopak tylko spojrzał na nią i odczekał, aż się uspokoi.
- Jesteś takim siatkarskim kibicem? - zapytał po chwili.
- Można tak powiedzieć.
- Więc na pewno wiesz wszystko o siatkarzach.
- Chyba nie wszystko, ale dość sporo - znów się zaśmiała.
- Mogę cię o coś zapytać - powiedział w stronę dziewczyny i spojrzał w jej piękne oczy.
Dziewczyna uspokoiła się i również nie spuszczając wzroku z jego niebieskich jak ocean paczadeł odpowiedziała:
- Pytaj o co chcesz.
- Wiesz tyle o siatkarzach, to na pewno znasz i mnie.
- Tak...
- Skoro wiesz tyle o mnie, to po co cały czas się wypytujesz o takie banalne rzeczy?
- Bo dużo lepiej jest to usłyszeć od ciebie...
Tę konwersację prowadzili cały czas patrząc sobie w oczy, a kiedy się skończyła, nadal nie oderwali od siebie wzroku. Jednak ich twarze były coraz bliżej siebie, a oni sami całkowicie odpłynęli w innych świat. Teraz zamknęli oczy, ale nadal byli coraz bliżej.
- Bartek?! - z tej cudownej chwili wyrwał ich trener chłopaka.
Oboje spojrzeli w kierunku, z którego dochodził zdziwiony krzyk.
- Co ty tu robisz tak wcześnie?!
- Czekam na trening, trenerze - odpowiedział po czym stał z krzesełek, a zaraz potem wyciągnął dłoń ku Klarze.
Dziewczyna spojrzała nie niego ze zdziwieniem, ale zaraz potem uśmiechnęła się, chwyciła dłoń i wstała z trybun. Bartek puścił studentkę, ale razem równym krokiem przeszli z samego końca sali do drzwi.
- Trenerze, to jest Klara - powiedział w stronę trenera, kładąc przy tym swoją rękę na plecach dziewczyny, lekko popychając ją do przodu - jest nową dziennikarką sportową w klubie - spojrzał teraz na dziewczynę i się uśmiechnął, a ona nie pozostała u dłużna.
- Miło mi, trener Jacek Nawrocki - zwrócił się w stronę dziewczyny i uścisnął jej dłoń. Blondynka i tym razem uczyniła to samo.
- To może ja już pójdę - powiedziała w stronę siatkarza i ruszyła w stronę drzwi, by po chwili zniknąć za zakrętem.
*
Witam serdecznie wszystkich i od razu pragnę podziękować za (jak na razie) dwa miłe komentarze i aż tyle wejść! Na prawdę nie spodziewałam się. ;D 
Co do rozdziału to mam nadzieję, że Wam się spodoba. ;) Postaram się pisać je szybciej i dodawać częściej, ale zobaczę na co pozwoli mi szkołą. Następny rozdział najprawdopodobniej pod koniec października bądź na początku listopada ;D

A teraz tradycyjnie: Zachęcam do komentowania i przepraszam za błędy! ;P