Niektóre decyzje mogą Cię wiele kosztować...
Więc lepie uważać na to co się robi...
Czarne auto zajechało właśnie na parking znajdujący się za halą "Energia". Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i z samochodu wyszedł ponad dwumetrowy mężczyzna. Chwilę później z drugiej strony auta ukazała się postać kobiety o blond włosach.
Dziewczyna ubrana w czerwony płaszczyk i czarny bawełniany szalik z torbą przewieszoną przez prawe ramię, podeszła do chłopaka, który stał prawym bokiem bliżej pojazdu.
- To jak, idziemy? - zapytał, uśmiechając się do studentki i ruszył wolnym krokiem w stronę wejścia.
- Bartek...
- Tak? - sportowiec zatrzymał się i odwrócił w stronę dziewczyny, która nadal stała przy samochodzie i nie ruszyła się nawet o centymetr.
- Chyba o czymś zapomniałeś - powiedziała do siatkarza - torba - dodała, widząc, że chłopak kompletnie nie wie o co chodzi.
- Faktycznie! - wykrzyknął wielkolud i podbiegł do bagażnika swojego pojazdu, z którego zabrał swoją torbę treningową. Podszedł do blondynki i uśmiechnął się z wdzięcznością - teram możemy iść - stwierdził i razem z blondynką ruszył w stronę drzwi wejściowych.
- Bartek?! - krzyknął zdziwionym tonem mężczyzna, który właśnie wszedł na halę "Energia". Nie spodziewał się tak wcześnie żadnego z zawodniku, a już na pewno nie Kurka.
- Dzień dobry trenerze - powiedział w stronę mężczyzny siatkarz i obdarzył go szerokim uśmiechem.
- To już drugi trening pod rząd, na który się nie spóźniłeś - stwierdził, podchodząc jednocześnie do chłopaka - dobrze się czujesz? - zapytał przykładając swoją dłoń do czoła sportowca.
- Czy się dobrze czuję? Znakomicie - odpowiedział trenerowi siatkarz, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej do mężczyzny - a pan się dobrze czuje? - zaniepokoił się chłopak, kiedy zobaczył bladego jak ściana trenera Nawrockiego, który patrzył na sportowca przerażonym wzrokiem. Teraz to on przyłożył dłoń do jego czoła - chyba nie ma pan gorączki - stwierdził - niech pan poczeka, pójdę po kogoś.
- Bartek - zdążył powiedzieć do chłopaka trener, za nim ten ruszył po pomoc.
- Tak, trenerze?
- Co się stało, że jesteś taki punktualny?
- Nic... - zdezorientowany takim pytaniem siatkarz, przymrużył oczy ze zdziwienia.
- Jak to ni... - mężczyzna nie zdążył dokończyć, bo na halę weszła większa grupka siatkarzy ze sztabem - dokończymy potem - powiedział do sportowca, odwrócił się i poszedł w kierunku swoich współpracowników.
Blondynka siedziała w swoim gabinecie i kończyła pisać artykuł do lokalnej gazety, który miałby na celu zachęcenie mieszkańców do przyjścia na sobotni mecz z Asseco Resovią Rzeszów. Napisała ostatnie zdanie, przeczytała cały artykuł jeszcze raz i nacisnęła przycisk "drukuj". Poczekała chwilę, a kiedy usłyszała pracującą drukarkę, wstała i podeszła do niej.
Stojąc tyłem do drzwi nie usłyszała, kiedy ktoś wszedł do pomieszczenia. Mężczyzna skradł się do studentki i zakrył dłońmi oczy.
- Zgadnij kto to - powiedział, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, które dziewczyna nie mogła jeszcze zobaczyć.
- Bartek? - zapytała, a w jej głosie dało się wyczuć nutkę zdziwienia i radości.
- Dobra jesteś! - powiedział ciemnowłosy mężczyzna i zabrał swoje wielkie dłonie z twarzy Klary. Dziewczyna momentalnie odwróciła się i z wielkim uśmiechem na twarzy, spojrzała w niebieskie jak ocean oczy siatkarza, który nadal miał wielkiego banana na twarzy. Jednak po krótkiej chwili jej wzrok padł na bukiet kwiatów trzymany przez siatkarza. Blondynka zdziwiona patrzyła to na siatkarza, to na bukiet, to znowu na siatkarza, który zaśmiał się widząc zachowanie studentki.
- Tak, te kwiaty są dla ciebie - powiedział nadal się śmiejąc i wręczył Klarze bukiet.
- Dziękuję, ale... - nie dane było jej dokończyć, bo siatkarz nachylił się, obrócił głowę w lewo i wskazującym palcem prawej dłoni wskazał polik. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i pocałowała sportowca we wskazane przez niego miejsce - są piękne - powiedziała po chwili i odeszła od chłopaka, by położyć bukiet na biurku i zacząć szukać jakiegoś wazonu.
Po dłuższej chwili znalazła jakiś w szafie. Wyjęła go i spojrzała porozumiewawczo na Bartka, uśmiechając się przy tym delikatnie. Chłopak westchnął, zabierając od dziewczyny wazon i poszedł napełnić go wodą.
Po dłuższej chwili wrócił i postawił przedmiot napełniony do połowy cieczą na biurku, a on sam okrążył je dookoła i rozsiadł się wygodnie na fotelu.
- To co robisz dzisiaj wieczorem? - zapytał blondynkę, która szukała czegoś w swojej torbie, jednak po usłyszeniu pytania siatkarza, przestała w niej szperać i spojrzała na niego.
- Właściwie to chyba nic - odpowiedziała ciemnowłosemu mężczyźnie, nie spuszczając z niego wzroku.
- No to już masz dzisiaj co robić - powiedział do blondynki i uśmiechnął się, mrużąc przy tym oczy.
- To w takim razie co dzisiaj będę robić?
Chłopak wstał z krzesła i podszedł do dziewczyny, która nadal pochylała się nad swoją torbą. Stanął ni to tyłem, ni to bokiem w stosunku do niej i delikatnym ruchem ogarnął jej kosmyk włosów za ucho, by po chwili powoli przybliżyć swoje usta do niego. Oddech Klary stawał się coraz bardziej płytki, a kolana stały się już zupełnie miękkie.
- Piec ciasto - szepnął Bartek wprost do ucha Klary.
- Co?! - krzyknęła zdezorientowana dziewczyna i odwróciła się w stronę siatkarza, który uśmiechał się od ucha do ucha, widząc reakcję studentki.
- To pa - rzucił i szybko zniknął za drzwiami, które po chwili minimalnie otworzyły się, a za nimi ukazała się twarz uradowanego Kurka - po pracy pojedziemy na zakupy - dodał i znów zniknął, ale pozostawił po swojej obecności wielki uśmiech na twarzy blondynki.
- Dobra, to od czego zaczynamy? - zapytał ciemnowłosy mężczyzna i zatrzasnął drzwi nogą, ponieważ jego ręce były zajęte przez trzymane w nich siatki z zakupami.
- Nie wiem, nie umiem zbytnio piec - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się przy tym pod nosem.
- No to jest nas dwoje - stwierdził chłopak i odłożył zakupy na blat w kuchni, po czym wrócił na korytarz, by odwiesić kurtkę na wieszak. Dziewczyna już dawno zdążyła to zrobić i w tej chwili rozpakowywała rzeczy zakupione w markecie.
Z siatki wyjęła proszek do pieczenia i mąkę i ustawiła na blacie w kuchni, do której po chwili wszedł Bartek. i od razu zaczął rozpakowywać resztę zakupów i chować do szafek. Dziewczyna w tym samym czasie z jednej z szafek kuchennych wyjęła szklankę i zapełniła ją do pełna otwartą przed sekundą mąką, po czym odwróciła głowę, by zobaczyć co chłopak teraz robi.
- Bartek mógłbyś mi tu pomóc na chwilkę - powiedziała trochę błagalnym tonem.
Sportowiec podszedł do niej od tyłu i oparł się dłońmi o blat, a później delikatnie nachylił się nad dziewczyną, by przez jej ramię zobaczyć, w czym potrzebuje pomocy. Korzystając z tej okazji, blondynka gwałtownie odwróciła się w stronę Kurka tak, że ich twarze dzieliło około dziesięciu centymetrów. Patrzyli sobie w oczy przez kilka sekund, po czym ich twarze zaczęły zbliżać się na niebezpieczną odległość.
Kiedy dzieliło ich kilka centymetrów, dziewczyna wyjęła zza pleców szklankę wypełnioną mąką i wysypała całą jej zawartość siatkarzowi na głowę. Sportowiec momentalnie odskoczył od blondynki, która odłożyła szklankę na bok i patrzyła teraz na Bartka całego w mące, pękając przy tym ze śmiechu. Sportowiec spojrzał wściekle na Klarę, która w tym momencie przestała się śmiać.
- Nie! - zdążyła tylko krzyknąć i rzuciła się w ucieczkę za goniącym ją chłopakiem, który dzięki swoim długim nogą, nie miał najmniejszego problemu z dogonieniem studentki.
- Mam cię! - krzyknął, obejmując ją ramiona i podnosząc z ziemi - teraz dostaniesz nauczkę - powiedział i zaśmiał się, odwracając się z powrotem w kierunku kuchni.
- Nie! Bartek proszę! - błagała dziewczyna, jednak nie dawało to najmniejszego skutku, bo siatkarz nawet nie myślał o zatrzymaniu się - Bartek, no! Proszę! - wołała rozpaczliwie blondynka - zrobię co tylko zechcesz, no! Ale Bartek proszę, puść mnie!
- Wszystko? - zapytał chłopak, wcześniej zatrzymując się.
- No tak, wszystko.
- Dobra - powiedział do dziewczyny i postawił ją na ziemie, jednak nie przestał jej obejmować - to daj mi wielkiego porządnego buziaka - dopiero po wypowiedzeniu tych słów, siatkarz puścił dziewczynę, która odwróciła się twarzą do niego.
Stanęła na palcach i zbliżyła swoją twarz do jego. Ich usta złączyły się na kilka sekund, po czym dziewczyna oderwała się od niego i odwróciła się. Chciała pójść znowu do kuchni, ale siatkarz nie pozwolił jej na to i chwycił ją za rękę. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała w oczy siatkarzowi, a ten wbił się w jej usta i zaczął namiętnie całować. Początkowo studentka była w lekkim szoku i nie wiedziała co ma robić, ale już po chwili zarzuciła swoje ręce na szyje sportowca i zaczęła oddawać coraz to zachłanniejsze pocałunki. Dłonie siatkarza natomiast błądziły po ciele blondynki i w końcu spoczęły na jej pośladkach. Dziewczyna splotła swoje nogi na biodrach Bartka, a ten nadal trzymając jej pośladki, ruszył w stronę sypialni, gdzie wręcz rzucił Klarę na łóżko.
*
Mwhahahahah! Jaka miła odmiana, nie? ;D Dziękuję Wam serdecznie za komentarze i już tradycyjnie:
Zachęcam do dalszego komentowania i przepraszam za błędy ;P
PS Tak, wiem! Kompletnie nie umiem pisać scen tzw. +18, dlatego sobie odpuściłam ;D
;>
OdpowiedzUsuńPo pierwsze Bartek mnie zaskoczył z tym pieczeniem ciasta totalnie bo myślałam, że ją gdzieś zaprosi ;) Nie ma to jak bitwa na mąkę. Takiej końcówki się nie spodziewałam, ale między nimi iskrzyło, iskrzyło aż zapłonęło :D
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 16 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)
Z tym ciastem to wyleciał. Boskie to było, a potem i tak skończyło się tak, jak od dawna było przewidywane. Szybcy są, trzeba przyznać. Ciekawe, co dalej. Będą udawać, że nic się nie stało czy niekoniecznie? :D Czekam na kolejny. ;) [siec-nieporozumien] [short-volleyball-stories]
OdpowiedzUsuńjejuuuuu! kiedy następny?! byle szybko!
OdpowiedzUsuńMagda:)
Ja myślałam, że Bartek wyleci z czymś zupełnie innym, a tu chodziło o pieczenie ciasta. Myślałam, że zaprosi ją na randkę czy cuś, ale pieczenie słodkości też może być przecież randką:D
OdpowiedzUsuńProszę jaki nasza Klara ma dobry wpływ na Bartosza, dzięki niej chłopak nie spóźnia się na trening, a nawet przychodzi pierwszy, to się nazywa zmiana:D Aż ze zdziwienia trener zbladł :D
A my teraz możemy się domyślać jak to potoczyło się dalej:D
No nie tego po Bartku całkowicie sie nie spodziewałam... Myślałam że zaprosi ją na jakąs romantyczną kolaje a nie na pieczenie ciasta...
OdpowiedzUsuńjednak skoączyło sie to bardzo owocnie :]
Czy mogła byś powiadamiać mnie o nowych notkach na gg:45217965