22 października 2012

2. Viva La Vida


Jedno przypadkowe spotkanie i wszystko się zmienia...
Dzień nie jest już taki jak kiedyś...
Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to...
Że ten dzień może być zarówno koszmarem jak i rajem....
A różni się tylko tym, czy zaufasz osobie dobrej, czy złej...


Siatkarz wszedł do szatni zespołu z Bełchatowa i pociągnął za sobą blondynkę, jednak puścił jej dłoń dopiero wtedy, gdy siedziała na ławce. Położył obok niej swoją torbę treningową, otworzył ją i zaczął czegoś szukać.
- Zdejmij bluzkę - powiedział do dziewczyny, nawet na nią nie spoglądając.
- Słucham?! - dało się usłyszeć kompletnie zdezorientowany damski głos.
- Masz zdjąć bluzkę - odpowiedział zupełnie spokojnym tonem.
- Dlaczego?
- Bo w takim stroju nie możesz pracować.
- Dobra, czyli mam chodzić w samej bieliźnie? - zapytała zirytowana dziewczyna, wstając przy tym z ławki. Stanęła bokiem do niej, a przodem do chłopaka, który nadal szperał w swojej torbie.
- Nie geniuszu. Założysz mój podkoszulek - powiedział siatkarz, wyciągając przy tym jakąś złożoną biało-czerwoną koszulkę, którą podał dziewczynie. - Proszę.
Studentka wzięła od szeroko uśmiechniętego sportowca ubranie i rozłożyła je. Spojrzała na podkoszulek i powiedziała:
- Koszulka reprezentanta Polski z numerem 6...
- W niej zdobyliśmy mistrzostwo Europy - powiedział patrząc na blondynkę, której twarz wyrażała niezadowolenie. Chłopak widząc jej wyraz twarzy zapytał - Nie podoba ci się?
- Jest śliczna, ale...
- Ale co? - przerwał dziewczynie w połowie zdania.
- Jak mam w czymś takim pracować? Wyjdę na jakąś...
- Na kogo wyjdziesz, no? - zapytał, unosząc przy tym znacząco brwi.
- Nie wiem. Może na jakąś wielką fankę Kurka - odpowiedziała, pokazując nazwisko "Kurek" na koszulce.
- Dobra - chłopak przyznał rację dziewczynie - To wymyślimy coś innego.
- Wiesz co? Ty myśl, a ja pójdę do prezesa i zapytam się, czy mogę wziąć wolne na resztę dnia, bo przecież nie zdążę pójść do domu, przebrać się i wrócić do 15...
- O! - krzyknął siatkarz, przerywając dziewczynie, która aż podskoczyła, gdy ten się odezwał. - To jest plan!
- Cieszę się, że ci się podoba - powiedziała, uśmiechając się w stronę siatkarza, by zaraz potem odwrócić się i podążyć ku drzwiom.
- Zaraz, zaraz - chłopak podbiegł do studentki i chwycił ją za przedramię. - A ty gdzie idziesz?
- Do prezesa - odpowiedziała mu blondynka, odwracając się w jego stronę.
- Ja to załatwię - powiedział sportowiec, puszczając dziewczynę i podchodząc do torby, która otwarta leżała na ławce. Spakował swoją koszulkę reprezentacyjną i zapiął zamek. Zdjął kurtkę, którą przez ten cały czas miał na sobie i odłożył na ławkę, by po przewieszeniu przez prawe ramię torby, zawiesić na niej wierzchnią część garderoby. Znowu podszedł do blondynki, która czekała już na niego przy drzwiach i otworzył je, ukazując ręką, że dziewczyna ma wyjść pierwsza. 
- Więc... - siatkarz próbował jakoś zagadać. - Skoro mam cię zwolnić to muszę wiedzieć jak masz na imię.
- Klara - odpowiedziała dziewczyna, delikatnie uśmiechając się pod nosem. 
- Ładnie - powiedział chłopak i uśmiechnął się szeroko do blondynki.
Studentka zatrzymała się przed gabinetem, który jakieś 15 minut temu opuszczała. Zrobiła głęboki wdech i wydech, zamykając przy tym oczy. Chłopak na jej widok uśmiechnął się tylko i powiedział:
- Po co się stresujesz? Spokojnie, ja ci to wszystko załatwię, tylko musisz się wczuć, dobra? - dziewczyna twierdząco pokiwała głową. 
Sportowiec uśmiechnął się i objął blondynkę ramieniem. Zapukał do drzwi i wszedł razem ze studentką nie czekając na zezwolenie.
Wzrok prezesa i rudowłosej dziewczyny siedzących na przeciwko siebie padł na nich. Siatkarz zamknął drzwi i nadal obejmując Klarę, poprowadził mniej więcej na sam środek gabinetu.
- Dzień dobry prezesie - powiedział do swojego szefa i uśmiechnął się w jego stronę. 
- Bartek! Co cię do mnie sprowadza?
- No bo widzi prezes... - nie wiedział jak zacząć.
- Miałam małą awarię z kawą tego oto pana, który stoi po mojej lewej stronie - odpowiedziała na pytanie prezesa blondynka, która pomogła sportowcowi wybrnąć z trudnej sytuacji.
- W związku z tym?
- W związku z tym chciałbym pana prosić o wolne dla Klary na jakieś... - siatkarz delikatnie zmrużył oczy. - O 15 na pewno będzie!
Dziewczyna spojrzała na niego przerażonym wzrokiem, a prezes zaśmiał się na głos i odpowiedział mu:
- No dobrze, ale ma być tu o 15! 
- Dziękuję prezesie - rzuciła w stronę swojego szefa blondynka i uśmiechnęła się szeroko. Chłopak również uśmiechnął się i poprowadził Klarę do drzwi, ale dopiero po wyjściu z gabinetu, przestał obejmować dziewczynę.
- Za 15 minut przed budynkiem - powiedział do studentki, uśmiechając się szeroko. Odwrócił się na pięcie i udał się w stronę wyjścia.

Dziewczyna w czerwonym płaszczu, owinięta czarnym bawełnianym szalikiem, ubrana w ciemne jeansy i brudne od kawy botki, stała przed halą "Energia" i czekała już od ponad 10 minut na chłopaka, z którym się tu umówiła. Rozglądając się co chwila na prawo i lewo, traciła już cierpliwość, której miała dużo. W końcu pod budynek zajechał czarny samochód, z którego wysiadł sportowiec. Podszedł do przeciwległych drzwi i otworzył je na oścież. Spojrzał na blondynkę z szerokim uśmiechem na twarzy i czekał na jej reakcje. Dziewczyna stała przez chwilę bez ruchu, patrząc na siatkarza wściekłym wzrokiem, by po chwili spleść swoje ręce na klatce piersiowej i lekko unieść głowę.
Kiedy mężczyzna zobaczył reakcję Klary zaśmiał się i nadal z bananem na twarzy podszedł do niej. Stanął po jej prawej stronie tyłem do hali "Energia" i pochylił się, by móc szepnąć dziewczynie:
- Będziemy tu tak stać, czy pojedziesz się przebrać? Bo wiesz... Jesteś zwolniona tylko do 15, a jest już sporo po 12 - po wypowiedzeniu tych słów wyprostował się i nadal patrząc na blondynkę, czekał na jej reakcję.
Klara przez krótki moment patrzyła jeszcze przed siebie nie zmieniając wyrazu twarzy, jednak chwilę później spojrzała prosto w oczy Bartka, który uśmiechał się szeroko w jej stronę.
Patrzyła tak w te jego niebieskie jak ocean oczy i sama nie wiedząc dlaczego, ruszyła w stronę samochodu. Chłopak podążył za nią i kiedy usiadła na miejscu pasażera obok kierowcy, zamknął za nią drzwi. Niedługo potem już siedział na fotelu kierowcy i uśmiechając się szeroko, patrzył teraz na blondynkę:
- To gdzie mieszkasz? - zapytał zupełnie normalnym tonem, jakby nic się stało.
- Słucham?! - krzyknęła Klara, odwracając się w stronę siatkarza.
Na jej twarzy teraz oprócz gniewu można było dojrzeć całkowitą dezorientację. Jednak po chwili wpatrywania się w jego oczęta uczucie wściekłości zniknęło na dobre, pozostała tylko dezorientacja.
- Po co ci mój adres?
- Bo chciałaś się przebrać.
- Mieszkam na Grabowej. Jak mnie wysadzisz gdzieś na początku ulicy to dojdę do mieszkania - powiedziała już całkowicie spokojnym tonem, odwracając głowę przed siebie.
- Chyba żartujesz! Ja cię tak urządziłem i teraz muszę odkupić winy, więc jestem do twoich usług - odpowiedział wesołym głosem, chwytając przy tym lewą dłoń Klary i delikatnie całując ją.
Dziewczyna spojrzała na sportowca przerażonym wzrokiem, a on właśnie w tech chwili kładł jej dłoń z powrotem na oparcie. Usiadł wygodnie w swoim fotelu, włączył silnik i ruszył przed siebie.

Klara latała w te i z powrotem po całym mieszkaniu. Nie wiedziała jak ma się ubrać, by wszystko do siebie pasowało, a na dodatek Bartek czekał już od 10 minut w samochodzie pod jej domem. Chciała zaprosić go na kawę, herbatę, sok, cokolwiek, ale się nie zgodził, tylko powiedział, że ma się pośpieszyć, i że on tu zaczeka.
Dziewczyna w końcu wpadła na pomysł w co ma się ubrać. Do ciemnych jeansów, które miała na sobie, założyła pomarańczową bokserkę, a na to kremowy sweter. Po drodze do wyjścia wpadła jeszcze do łazienki, by rozczesać włosy i delikatnie poprawić sobie makijaż. Na korytarzu założyła jeszcze beżowe kozaki, narzuciła na siebie swój czerwony płaszcz i zamknęła drzwi na klucz. Zbiegając po schodach owinęła się w czarny bawełniany szaliczek i wparowała do samochodu chłopaka, krzycząc przy tym zdyszanym głosem:
- Już jestem!
Bartek tylko spojrzał na nią z żalem w oczach, zaśmiał się po cichu i odjechał spod domu niebieskookiej blondynki.

Bartek siedział właśnie na hali i czekał, aż jego koledzy z drużyny i sztab szkoleniowy przybędą na trening, który miał odbyć się za 15 minut. Pierwszy raz od ponad dwóch i pół roku nie spóźnił się na trening, a to wszystko zawdzięcza tej dziewczynie, która siedzi teraz koło niego na trybunach i śmieje się w niebo głosy.
- To wcale nie jest śmieszne! - udawał, że się złości siatkarz.
- Ależ jest - powiedziała wesołym tonem niebieskooka. Tonem, w którym można by było się zakochać, a sportowiec doskonale o tym wiedział.
- Owszem, boję się latać, ale to nie jest powód do śmiechu.
- No, to nie jest powód do śmiechu - powiedziała tłumiąc śmiech - powodem do śmiechu są twoje przygody podczas lotu - kolejny raz wybuchła gromkim śmiechem.
Chłopak tylko spojrzał na nią i odczekał, aż się uspokoi.
- Jesteś takim siatkarskim kibicem? - zapytał po chwili.
- Można tak powiedzieć.
- Więc na pewno wiesz wszystko o siatkarzach.
- Chyba nie wszystko, ale dość sporo - znów się zaśmiała.
- Mogę cię o coś zapytać - powiedział w stronę dziewczyny i spojrzał w jej piękne oczy.
Dziewczyna uspokoiła się i również nie spuszczając wzroku z jego niebieskich jak ocean paczadeł odpowiedziała:
- Pytaj o co chcesz.
- Wiesz tyle o siatkarzach, to na pewno znasz i mnie.
- Tak...
- Skoro wiesz tyle o mnie, to po co cały czas się wypytujesz o takie banalne rzeczy?
- Bo dużo lepiej jest to usłyszeć od ciebie...
Tę konwersację prowadzili cały czas patrząc sobie w oczy, a kiedy się skończyła, nadal nie oderwali od siebie wzroku. Jednak ich twarze były coraz bliżej siebie, a oni sami całkowicie odpłynęli w innych świat. Teraz zamknęli oczy, ale nadal byli coraz bliżej.
- Bartek?! - z tej cudownej chwili wyrwał ich trener chłopaka.
Oboje spojrzeli w kierunku, z którego dochodził zdziwiony krzyk.
- Co ty tu robisz tak wcześnie?!
- Czekam na trening, trenerze - odpowiedział po czym stał z krzesełek, a zaraz potem wyciągnął dłoń ku Klarze.
Dziewczyna spojrzała nie niego ze zdziwieniem, ale zaraz potem uśmiechnęła się, chwyciła dłoń i wstała z trybun. Bartek puścił studentkę, ale razem równym krokiem przeszli z samego końca sali do drzwi.
- Trenerze, to jest Klara - powiedział w stronę trenera, kładąc przy tym swoją rękę na plecach dziewczyny, lekko popychając ją do przodu - jest nową dziennikarką sportową w klubie - spojrzał teraz na dziewczynę i się uśmiechnął, a ona nie pozostała u dłużna.
- Miło mi, trener Jacek Nawrocki - zwrócił się w stronę dziewczyny i uścisnął jej dłoń. Blondynka i tym razem uczyniła to samo.
- To może ja już pójdę - powiedziała w stronę siatkarza i ruszyła w stronę drzwi, by po chwili zniknąć za zakrętem.
*
Witam serdecznie wszystkich i od razu pragnę podziękować za (jak na razie) dwa miłe komentarze i aż tyle wejść! Na prawdę nie spodziewałam się. ;D 
Co do rozdziału to mam nadzieję, że Wam się spodoba. ;) Postaram się pisać je szybciej i dodawać częściej, ale zobaczę na co pozwoli mi szkołą. Następny rozdział najprawdopodobniej pod koniec października bądź na początku listopada ;D

A teraz tradycyjnie: Zachęcam do komentowania i przepraszam za błędy! ;P

8 komentarzy:

  1. No patrzcie nawet transport Bartek załatwił żeby tylko odkupić swoje winy względem Klary :) Widać, że Klara ma już teraz na niego dobry wpływ skoro się nie spóźnił po raz pierwszy od x czasu na trening. Trener Nawrocki im trochę przeszkodził, ale Klara ma u niego plus za brak spóźnienia Bartka na trening :)

    OdpowiedzUsuń
  2. chemia między nimi jak się patrzy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. mi się osobiście też bardzo podoba! super! tylko szkoda, że tak rzadko dodajesz rozdziały :(
    Magda:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam się tu przez przypadek, ale nie żałuję ;) Historii o Kurku nigdy dość, chciałoby się powiedzieć :D Klary życie nie oszczędzało, strata rodziców w tak młodym wieku chyba wyraźnie ukształtowało jej charakter. Widać, że jest pewna siebie i wie, czego chce, co było widać w trakcie rozmowy z prezesem. Podobno ludzie pewni siebie, którzy nie dają po sobie poznać zdenerwowania, mają większe szanse na uzyskanie pracy :D Prezesowi musiało się spodobać tłumaczenie Klary, skoro zgodził się ją przyjąć do klubu :) Coś czuję, że wiele ciekawych sytuacji z tego wyniknie, jak chociażby ta, z tą kawą :) Dobrze, że Bartek poczuł się odpowiedzialny za całą sytuację i załatwił zwolnienie u Prezesa ;D Czyżby między naszą dwójką już coś zaczynało iskrzyć? Ciekawe co by się zadziało, gdyby się trener nie zjawił :) Nawrocki pewnie był pod wrażeniem, że Bartosz chociaż raz nie spóźnił się na trening :D Pozdrawiam i prosiłabym o informację o nowym rozdziale na blogu, jeśli jest taka możliwość :)
    [nigdy-nie-bede-twoja.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawe co się dalej wydarz .. ;P
    ciągnie ich do siebie na kilometr !

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypadki chodzą po ludziach i tak oto dotarłam aż tutaj. Ale na pewno nie żałuję. To jest jedno z nielicznych opowiadań, które wciągnęło mnie od samego początku, to się zdarza raz na sto. Ta historia ma w sobie jakiś magnez, już po prologu wiedziałam, że mi się spodoba. Masz bardzo lekki i nienachalny styl pisania. Nie owijasz w zbędną bawełnę, a opisy są dynamiczne i ciekawe. Większych błędów stylistycznych czy ortograficznych nie napotkałam, więc kolejny duży plus za to. No właśnie, jak coś mi się spodoba, to piszę głupoty, które stają się masłem maślanym. W związku z tym przepraszam za te głupoty. W każdym razie to jest naprawdę dobre i bardzo mi się podoba! Z niecierpliwością czekam na kolejny! :) Pozdrawiam.;* [siec-nieporozumien] [short-volleyball-stories]

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czemu, ale Bartek mnie drażni... Jest jakiś taki zbyt pewny siebie. :P

    OdpowiedzUsuń